19 lutego 2015

Naj­ciem­niej­sze myśli po­jawiają się, gdy za­mykasz oczy.


Witam wszystkich!
Wasze ostatnie komentarze wywołują u mnie wciąż niesamowite rumieńce! Dziękuję wam bardzo! Wyświetleń jest dużo, komentarzy mniej, ale są cudowne i motywujące! Bardzo, bardzo wam dziękuję!
Rozdział jest jaki jest, potrzebny by rozwinąć dalej akcję! Już niedługo będzie ciekawiej i radośniej, obiecuję!
A teraz życzę miłego wieczoru i magicznych snów!
 
Czekająca na piątek,
Lupi♥
PS. Rozdział będzie sprawdzony jutro, bo beta już śpi :) Przepraszam za wszelkie błędy, nawet te najgłupsze :D
PPS. Nadrobię wszystkie zaległości u was jak najszybciej, bardzo przepraszam za moją nieobecność !
 
 
  
Arya uśmiechnęła się szeroko, kiedy napotkała badawcze spojrzenie Blaise’a. Mulat uniósł brew, ale ostrożność nie zniknęła z brązowych tęczówek nawet, kiedy pozwoliła mu się objąć. Zadrżała, czując ciepłą dłoń gładzącą jej plecy, a po chwili wtulała twarz w szyję ukochanego. Do pokoju Miony docierała muzyka, którą ich przyjaciele musieli puścić w salonie. Nie przeszkadzało jej ani trochę, że do kawałka przy którym powinno się skakać, ona tańczy wolny przytulaniec. Z Zabinim mogłaby zatańczyć kankana, a i tak uważałaby to za bardzo romantyczny gest.
-Czyli wszystko okej? – ciepły oddech chłopaka owiał jej ucho, a usta je lekko musnęły.
-Jak najbardziej – westchnęła, uśmiechając nieśmiało –A  u ciebie?

-Wspaniale – przyznał cicho, mocniej ją obejmując –Czyli udało nam się pokonać pierwszą przeszkodę w naszym związku.. Hermiona wie i popiera.
-Oczywiście, że popiera! Nie wiem czemu się tak przejmowałeś – prychnęła rozbawiona, wiedząc że właśnie wywraca oczami –Teraz został nam jeszcze jeden podpunkt.. Mason.

-Może być z nim jakiś problem? Wróci, powiesz mu i już – arystokrata wzruszył ramionami, zagryzając wargi –Potem zostaje nam powiedzenie o nas moim przyjaciołom.. Pansy będzie .. straszna.
-Obawiasz się Pans? Nie wydaje mi się by miała się na nas rzucić z Avadą na końcu różdżki – blondynka wyszczerzyła się radośnie naśladując czarodzieja, który wyśmiewał się z jej strachu przed Hermioną –Bardziej się martwię twoją mamą.

-Moja mama będzie zachwycona twoją jakże skromną oraz niewinną osóbką – zażartował adorator mugolki, jednocześnie sprawnie ją obracając w tańcu –Już widzę te podejrzliwe spojrzenia, kiedy będzie zgadywać jakim zaklęciem cię potraktowałem. Jakbym nie mógł odziedziczyć po niej tego cudownego uroku, którym sama się szczyci!
-Co nie zmienia faktu, że jest arystokratką, czarownicą i to z czystokrwistego rodu – przypomniała mu fioletowooka, opierając brodę na jego ramieniu –Najpierw skupmy się na..

Nastolatka przerwała w połowie zdania, kiedy drzwi otworzyły się, a w wejściu stanęła z powrotem Hermiona. Arya od razu zauważyła jej dziwną minę oraz blask czujności w lekko przerażonych, czekoladowych tęczówkach. Odsunęła się gwałtownie od mulata, przesuwając spojrzenia ponad ramieniem przyjaciółki. Cóż.. jeśli wcześniej myślała, że los jest złośliwy, gdy sprawił że zakochała się w czarodzieju, to teraz miała dowód tej teorii. Świat próbował ją ukarać za przewinienia, zsyłając same niezbyt chciane niespodzianki.

-Aya? – drgnęła, słysząc to zdrobnienia. Jedynie jedna osoba na tym świecie tak ją nazywała, ale teraz naprawdę nie miała ochoty jej widzieć. Powstrzymała się przed pomrukiem niechęci, kiedy przyjrzała się gościowi dłużej. Chłopak był masywny tak jak pamiętała, jego ramiona wydawały się na tyle szerokie by mógł udźwignąć cały nieboskłon. Króciutkie blond włoski lśniły w świetle lamp, a kwadratowa szczęka zaciskała się kurczowo. Nawet wąskie wargi drżały, a zwykle żywe oczy pociemniały.
-Cześć.. – powiedziała cicho, czując dziwny niepokój na widok zasmuconego spojrzenia jakie jej posłał –Co się stało?

-Kto to jest? I co ty tu robisz.. z nim? – zapytał dość nerwowo blondyn, zaciskając pięści i niemal warcząc na spokojnie stojącego Diabła –Aya?
-Mason..
 
-Nieważne, ufam ci – błękitnooki przewrócił oczami, krzywiąc cierpiętniczo –Cece nie żyje..

Jasnowłosa mugolka zamarła, a uśmiech który niedawno nie schodził z jej twarzy zniknął na dobre. Nagle wszystko wydawało się nieodpowiednie.. pokój, który traktowała jak swój był zbyt mały, muzyka z dołu zbyt głośna, a nawet światło za jasne. Nie wiedziała nawet, kiedy znalazła się przed zapaśnikiem, obejmując go mocno. Zapomniała, że właśnie teraz miała powiedzieć te dwa słowa, które miały zapewnić jej cudowną przyszłość u boku Blaise’a. Zapomniała, że przed chwilą w ramionach Zabiniego była gotowa powiedzieć to bez względu na okoliczności. Teraz liczył się przypominający niedźwiedzia licealista, który z typowego mięśniaka stał się małym chłopczykiem.
-Tak mi przykro, Mas.. – wyszeptała, przelewając własną gorycz i ból w te cztery krótkie słowa –Tak bardzo mi przykro.

-Ona.. ja.. Aya, ja.. – wykrztusił zapaśnik, kręcąc głową oraz unosząc ją lekko by rozejrzeć się po pokoju. Widocznie przypomniał sobie, że nie byli sami, a niebieski wzrok skrzyżował się z brązowym, czarodzieja –Kto to?
 
-Mason, to Blaise.. on jest.. – nastolatka zadrżała, szukając jakiegoś logicznego wytłumaczenia co robiła pięć minut temu sama w pokoju z mulatem –To.. chłopak Hermiony!

Gryfonka zmarszczyła czoło, zaskoczona wpatrując się w przyjaciółkę, która ponad ramieniem mugola patrzyła na nią z niemym błaganiem. Fioletowe tęczówki błyszczały smutkiem i bólem, ale również dziwną stanowczością.
-To prawda – potaknęła, czując nieprzyjemne uczucie, że właśnie zniszczyła sobie życie. Wymusiła jednak mały uśmieszek, kierując się w stronę mulata. W momencie, kiedy ich ręce się zetknęły w drzwiach stanęła osoba, która nie powinna w ogóle tego widzieć. Hermiona powstrzymała się przed wyrwaniem z uścisku przyjaciela, gdy srebrnooki czarodziej uniósł wysoko brwi.

-Doprawdy?

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Rude zwierzątko przemknęło szybko przez szparę w drzwiach, wskakując z rozmachem na łóżko. Duże oczy błyszczały, kiedy kociak rozejrzał się po pokoju. Niemalże z rozmysłem koguchar przeciągnął się leniwie, układając z zadowoleniem na jeszcze nie spakowanych książkach, które jego pani zostawiła na wierzchu.
-Chyba sobie żartujesz – parsknęła młoda czarownica, unosząc wysoko brwi na widok wyczynów podopiecznego. Wyciągnęła dłoń, gładząc z uczuciem łepek kociaka, wywołując tym pomruk zwierzaka –Przykro mi, Krzywołapku, ale chyba się umawialiśmy, pamiętasz?

-To niesprawiedliwe – burknęła dziewczyna, która wcześniej siedziała na biurku, obserwując pakowanie uczennicy Hogwartu –Dlaczego znowu wyjeżdżasz?
-Bo mam szkołę – westchnęła lekko rozbawiona Hermiona, ostrożnie wysuwając książki spod brzuszka rudego stworzonka –I jak się nie mylę, to ty również.

-Kiedy możesz znowu przyjechać? – towarzyszka, złapała szczotkę i zaczęła rozczesywać jasne kosmyki.
-Nie wiem, wiesz że dość trudno wyrwać się ze szkoły magii – parsknęła Gryfonka, przeczesując ostatni raz spojrzeniem po pokoju –Może jakoś się uda.. w końcu ślizgoni mają jakieś asy w rękawie.

-Co do tego.. ja.. – mugolka zadrżała, robiąc machinalnie wysokiego kucyka na czubku głowy –Przepraszam, wiem że..
-To nie mnie powinnaś przepraszać, Arya – przerwała prefekt naczelna przyjaciółce, spoglądając na nią z rozżaleniem –To nie mnie oszukujesz.

-Nie mogę zerwać z Masonem, gdy przeżywa żałobę po Cece.. to jego siostra! Jak mam mu powiedzieć, że ja też odchodzę w takim momencie? – blondynka zeskoczyła z blatu, marszcząc gniewnie czoło –Blaise to rozumie.
-Doprawdy? – Hermiona skrzywiła się z niedowierzenia –A czy pomyślałaś czy Mas to zrozumie?

-Robię to dla niego – warknęła córka wiceburmistrza, unosząc wysoko brodę –Czy ty.. ty byś zrobiła to teraz? Teraz byś to skończyła?
-Nie wiem – przyznała cicho szatynka, zagryzając wargę i spoglądając na Krzywołapa, który oblizywał pyszczek –Ale nie chciałabym być okłamywaną przez kogokolwiek.. nawet w takim okresie.

-Powiem mu, gdy będzie gotów – upierała się jasnowłosa, obejmując się ramionami jak gdyby chciała się schować –Nie chcę go ranić jeszcze bardziej.
-Nie wiem czy nie zranisz go wtedy bardziej.. póki co ranisz siebie i Diabełka.. – czarowania pokręciła głową, namyślając się –To ty musisz być gotowa, A., nie Mason czy Blaise.. bo póki co to TY uciekasz przed ostatecznym wyborem.

-Wybieram Blaise’a – odpowiedziała bez namysłu panna Roser, zaskakując pewnością tych słów przyjaciółkę –To jest pewne, straciłam dla niego głowę.
-Więc zakończ ten cholerny trójkącik i powiedz wszystko, szczerze, Masonowi – powiedziała powoli dziewczyna, chcąc by jej słowa dotarły do fioletowookiej –Nie jesteś teraz fair wobec jednego i drugiego..

-W porządku – Arya skinęła na znak, że rozumie, ale odwróciła się w stronę okna –Powiem mu... Zakończę ten rozdział i zacznę nowy. Ale to po pogrzebie Cece.
-A., nie zwlekaj za długo – ciemnowłosa uśmiechnęła się gorzko, odprowadzając przyjaciółkę wzrokiem do drzwi łazienki –Blaise nie będzie czekał na ciebie wieczność.

-Wiem – blondynka stanęła na progu, rzucając jej ostatni grymas –Czekał i tak już za długo.

Gryfonka opadła na materac, wzdychając ciężko. Miała już po dziurki w nosie całej tej chorej sytuacji. Impreza pożegnalna zakończyła się makabrycznie. Arya ogłosiła światu, że ona i Blaise są parą. Mason stracił siostrę. Draco usłyszał te wszystkie kłamstwa i.. chyba w nie uwierzył. Merlinie! Co on teraz o niej myślał? Gdyby pięć minut wcześniej nie opowiadała tych wszystkich bzdur w kuchni może nie byłby taki pewny tych obłudnych historyjek o jej związku z Zabinim. Zamiast tego poczuła na sobie chłód spojrzenia Malfoya, ale uderzyła w nią bardziej złość oraz żal w jego oczach. Kiedyś zupełnie by ją to nie interesowało, kiedyś nawet nie poznałaby tych emocji w jego pustym wzroku. A teraz.. teraz czuła, że los odwrócił się do niej plecami.

-Jestem beznadziejna – wyszeptała cicho w futerko rudego kociaka, który ułożył się w głębieniu jej szyi –Co mam robić?
-Myślę, że powinnaś go jednak zabrać – Arya z powrotem pojawiła się w pokoju i jedynie lekko zaczerwieniony nos świadczył, że w łazience miała chwilę słabości –Tęsknisz za nim, a on za tobą.

-Wiesz, że teraz nie mam jak się nim tam opiekować – Hermiona przytuliła mocno zwierzaka, przypominając sobie w głowie listę argumentów, dlaczego Krzywołap został w domu –No i Teodor, nie wiem czy byłby szczęśliwy, gdyby zamieszkał z nami kocur.
-Hm? Myślę, że nie miałby nic przeciwko, jeśli miałoby ci to poprawić humor – zauważyła spostrzegawczo Arya, którą bawiła zależność ślizgona od przyjaciółki, a jednocześnie uzależnienie samej Hermiony od chłopaka –Miałabyś jakąś cząstkę z dawnych lat ze sobą.

-Chciałabym byś ty była tą cząstką – zażartowała czarownica, pociągając jasnowłosą na łóżko obok siebie i uderzając poduszką –Co powiesz na ostatni, pożegnalny odcinek Plotkary?
-Harry się obrazi – zachichotała blondynka, ale już sięgnęła po laptopa.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Peron 9 i ¾ był bardzo zatłoczony, wydawać by się mogło, że bardziej niż zwykle. Przyjaciele szukali kompanów, a zakochani swoich drugich połówek. W tym tłumie swój ciężki kufer ciągnęła samotnie Hermiona, która zdążyła się pożegnać z rodzicami oraz przyjaciółką przy samochodzie. Rozglądała się szukając łatwego sposobu przedostanie się do pociągu. Poczuła nagle mocne szarpnięcie, a chwilę później uniosła się do góry. Świat zawirował, a ona wisiała z głową w dół na ramieniu wysokiego chłopaka.
-Z drogi dzieciaki! Bo wyślę was do piekła! – krzyczał radośnie Diabeł, zachowując jak prawdziwy pan podziemia.

-Blaise, też się cieszę, że cię widzę, ale nie musiałeś mnie przerzucać przez ramię – starała się mówić wyraźnie i głośno, obijając co chwila nosem o plecy mulata –Postaw mnie na ziemi!
-Nie wiem, co tam gderasz! Ale zaraz jak wsiądziemy, to mi podziękujesz – odkrzyknął. Harmider z peronu minimalnie ucichł, a ona z powrotem poczuła grunt pod stopami. Popatrzyła na przystojną twarz ślizgona, na której pojawił się szeroki uśmieszek.

-Blaise – zaczęła cicho i zmrużyła oczy, aż chłopak skulił się –Tak strasznie za Tobą tęskniłam!
Gryfona parsknęła śmiechem, przytulając go mocno i blokując przejście w przedziale co spotkało się z pomrukami wsiadających uczniów.

-Miona, wiesz że widzieliśmy się wczoraj? – okręcił nią dookoła, nim z powrotem odstawił na ziemię.
-Wiem – przewróciła oczami, krzywiąc na wspominienie fatalnego zakończenia –Gdzie reszta?

-Zajęliśmy już miejsce – wzruszył ramionami wskazując na jeden z przedziałów, ale nie ruszył się z miejsca, bacznie się jej przyglądając –Wszystko okej?
-Tak, wszystko okej – uspokoiła go, uśmiechając smutno na widok cienia bólu w jego oczach –A u ciebie?

-Bywało lepiej, ale nie narzekam – Blaise zagryzł wargę, pochylając jeszcze bardziej w jej stronę –Co u Aryi?
-Po pogrzebie powie wszystko Masonowi – odpowiedziała spokojnie, unosząc brwi na widok jego miny –Co jest?

-Troszkę inaczej wyobrażałem sobie start mój i Aryi – przyznał cicho, z roztargnieniem przeczesując ręką czuprynę włosów –Ale rozumiem ją. Może i nie czuję nic więcej do Matt’a, ale byli ze sobą, zna go, a może wciąż zależeć jej na nim jak na przyjacielu.. ale to w porządku.
-Mason, Blaise, to nie jest takie niespotykane imię. Ona jest bardzo pewna swojego uczucia do ciebie – Gryfonka ścisnęła mocno dłoń mulata, który uśmiechnął się szczerze –Zakochała się w tobie. Wiem, że potrafi być.. impulsywna, ale..

-Kocham ją, Hermiono, kocham w niej wszystko – przerwał z uczuciem Zabini, wzdychając ciężko –Ale nie narzekam na rozwój wypadków.. fajnie być twoim chłopakiem, będę miał może jakieś przywileje?
-Ale z ciebie chytrus – zaśmiała się prefekt, pozwalając mu zabrać swój bagaż i poprowadzić do wskazanego przedziału. Zignorowała zaskoczona spojrzenia paru puchonek, która patrzyły jak wsuwa się z ślizgonem do ostatniego pomieszczenia. Wszystkie okna były zasłonięte, więc nikt nie wiedział jak bardzo mieszane towarzystwo siedziało już w środku. Hermiona sama była zaskoczona, że udało się im tu zmieścić, a nawet że ktoś pomyślał o zaklęciu wyciszającym.

-Mionaa! – okrzyk, jaki wydała z siebie Astoria mógłby obudzić zmarłego –Co się tak wleczesz?
-Czy arystokraci powinni być tacy głośni i krzykliwi? – ku zaskoczeniu dziewczyny, miejsce pod oknem zajmował Harry, który z lekką kpiną przypatrywał się ślizgonce.

-Nie wiesz nic o byciu arystokratą, kretynie – syknęła od razu Astoria, jak gdyby w obawie, że ktoś ją prześcignie –Ty za to jesteś plebsem.
-Awansowałem z robaka do plebsu? Czarujące – wycedził Wybraniec, unosząc leniwie jedną brew –Lepsze to niż arystokracka śmietanka, która niszczy świat czarodziei swoimi uprzedzeniami.

-Lepsza śmietanka arystokracka niż chodząca wpadka jaką jesteś, Potter – prychnęła urażona Królowa Slytherinu, skupiając się już całkowicie na chłopaku –Widziałeś się ostatnio w lustrze?
-Wybacz, Greengrass, ale nie mam tyle czasu co ty na przeglądanie mojego zacnego odbicia – Harry Potter skulił się niezauważalnie, odwracając wzrok na widok za oknem –Niektórzy tu ratują świat.

-Jesteś..
-Cicho bądź, Toria, albo wyjdź – kolejny złośliwy komentarz Astorii został przerwany przez suchy głos Pansy, która ze znudzeniem wpatrywała się w swoją różdżkę –Mam dość twojego świergotu.

-Ale..
-Nie interesuje mnie to – Parkinson uśmiechnęła się do Hermiony ze swojego miejsca naprzeciwko Potter’a, wiedząc że nie ma jak do niej podejść i się przywitać –Wyściskam cię jak dojedziemy!

-Nie mogę się doczekać – parsknęła Hermiona, przytulając na powitanie siedzącą z brzegu Millicentę –Co tam u was?

W ich przedziale rozpoczęły się dyskusje na temat tego semestru. Hermiona z ciepłem obserwowała Harry’ego, który bez problemu włączył się w luźne pogawędki Kasty. Marcus rozpoczął z nim długą dyskusję na temat najnowszego modelu miotły, która miała wyjść za miesiąc na rynek. Milli zaczęła jak zwykle przeglądać swoje kolorowe magazyny dotyczące mody weselnej, a ofiarą jej debat została Astoria, która z rozbawieniem omawiała plany przyjaciółki. Pansy wyjęła jakąś książkę kryminalną i zagłębiła się w lekturze, ignorując resztę. Blaise posadził gryfonkę obok siebie, samemu dołączając do rozmowy o Quidditch'u.
-Cześć – prefekt uniosła zaskoczona głowę, spoglądając na kolejnego towarzysza podróży. Blondyn ku jej rozczarowaniu nawet na nią nie spojrzał, siadając po drugiej stronie i witając wylewnie z Milli oraz Astorią.

-Malfoy – Harry uśmiechnął się krzywo, przyglądając odwiecznemu wrogowi. Syn Lucjusza uniósł jedynie kącik ust, a jego oczy błysnęły cieniem rozbawienia.
-Potter – odpowiedział przeciągając charakterystycznie samogłoski, jednocześnie zaskakując miłym tonem jaki przybrał.

-No co jest? – Wybraniec uniósł jedną brew, widząc wciąż niepewne miny ślizgonów –Wydawało mi się, że wszyscy już wiemy o pokoju jaki zapanował między nami.. na dodatek.. czy Potterowie nie należeli do Kasty?
-Należeli do kasty Twoi przodkowie, Potter – panna Greengrass uśmiechnęła się leciutko, mierząc z ciekawością nastolatka –Wcześniej nie wydawałeś się chętny..

-Czy to propozycja, Greengrass? – zielonooki wykrzywił się złośliwie, wychwytując umiejętnie podtekst w przytyku koleżanki –Bo jeśli tak, to..
-Oh, zamknij się ty niewyżyty, nieuczesany gryfonie! – warknęła zirytowana Astoria, zgrzytając zębami –Jesteś nieznośny.. naprawdę musimy go tolerować?

-Tak – Dracon potwierdził stanowczo wszystkim znaną zasadę, ale skupił wzrok na wyciągniętym z torby pergaminie –Potter jest teraz jednym z nas..

-Nawet nie wiecie jak bardzo – zgodził się Harry, przewracając oczami na wspomnienie z przydziału –Mógłbym być ślizgonem.
-Żartujesz? – Marcus zakrztusił się, niemal wypluwając zawartość swojej piersiówki na stolik –Ty ślizgonem?

-To w sumie nie takie dziwne – Blaise wzruszył ramionami, posyłając buziaka Wybrańcowi –Pottuś bywa przebiegły.
-Na dodatek w zielonym krawacie wyglądałby jeszcze bardziej pociągająco – dodała Milli, ignorując wściekłe spojrzenia jakie posłali jej ślizgońscy przyjaciele –Byłby wtedy już numerem jeden.

-Powiedzcie mi, że moja przyjaciółka nie powiedziała tego co powiedziała? – Królowa Slytherinu teatralnie złapała się za serce, wykrzywiając z przerażeniem –O Salazarze!
-Podtrzymuje! Czy moja narzeczona właśnie stwierdziła, że podoba się jej nie ten chłopak który powinien? – Flint również dramatycznie rozłożył ręce, marszcząc przy tym brwi –Jest twoim sekretnym kochankiem, tak?

-Uspokójcie się, ludzie – zaśmiał się Diabeł, zarzucając ramię na szyję gryfona –Potti jest moim kochankiem!

Hermiona uśmiechnęła się szeroko słysząc głośne śmiechy oraz krzyki przyjaciół. Gdyby ktoś powiedział jej pierwszego września, że tak będzie wyglądać jej podróż na drugi semestr wrzuciłaby go pod pociąg. Teraz jednak nie wyobrażała sobie innej formy powrotu do szkoły niż z szalonymi ślizgonami oraz Harry’m. W tym momencie mogłaby śmiało powiedzieć, że jest szczęśliwa, gdyby nie kłujące w sercu rozterki. W głębi duszy wciąż wypatrywała rudej czupryny Rona, który by się krzywił na ten widok, ale.. ale to jasnowłosy ślizgon siedzący przed nią był największym problem. Przyjrzała się teraz chłopakowi, który z małym uśmieszkiem obserwował „kłócącą” się gromadkę. Na pewno czuł jej wzrok na swojej osobie, ale ani na chwilę nie popatrzył na nią. Czuła, że przestała dla niego istnieć od pamiętnej rozmowy w kuchni. Ale czy nie tego właśnie chciała? By zapomniał o niej, a ona o ich przyszłości? To było złe. To było niemożliwe. Ale jednak. Zakochała się nie w tej osobie co powinna i teraz będzie musiała cierpieć.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Teodor zmarszczył brwi na widok pierwszoroczniaków, którzy biegli w jego kierunku. Rzucił im dość wrogie spojrzenie, dzięki czemu od razu zwolnili. Westchnął ciężko, przesuwając powoli dalej. Sam już nie wiedział czemu po raz drugi przechodził przez te korytarze. Hogwart Express już dawno ruszył, jego przyjaciele od początku podróży siedzieli w jedynym przedziale, ale.. jakoś nie spieszyło mu się by do nich dołączyć. Nie, jeszcze nie. Potrzebował chwili by odsapnąć od natłoku myśli, problemów oraz gwarów. Poczuł znajomy napływ magii, kiedy Hermiona przeszła już do tego samego wagonu co on. Nie zatrzymując się, kontynuował wędrówkę. Prawdopodobnie był taki roztrojony  przez nią i natłok jej emocji, ale wystarczył moment, kiedy wyczuł, że pojawiła się na peronie by dziwny niepokój minął. Wiedział dokładnie w którym momencie zjawiła się w tłumie ludzi, czuł jej niepokój oraz smutek.
-Męczy cię to czasem? – spytał, gdy zrównała z nim tempo spacerku –Żałujesz?

Wiedział, że to nie tylko on miał taki problem. Dla niego obce były aż tak intensywne uczucia, taka masa emocji. Ale dla Hermiony nowością była nagła chęć samotności, napadów wściekłości oraz niepokoju. Dzielili się swoimi odczuciami, zachowaniem. Widział już parę razy, jak zwykle spokojna Gryfonka zgrzyta ze złości zębami albo mruczy pod nosem. On sam dziwnie się czuł, starając ujarzmić nagłą rosnącą w nim łagodność do innych.
-Więź? – dopytała, zatrzymując się oraz jego. Napotkał czekoladowe tęczówki, które błyszczały dziwnym ciepłem. Przyjrzał się po raz pierwszy dziewczynie od dołu do góry. Hermiona nie była wysoka, ale do najniższych również się nie zaliczała. Miała ładne krągłości, zarumienioną cerę oraz twarz w kształcie serca. Długie rzęsy podkreślały jej niewinność, a pełne usta kusiły malinową barwą. Parę piegów ozdabiało mały, zadarty nos, który tak często zabawnie marszczyła. Dziewczyna nie była równie szczupła co Astoria albo drobna jak Milli, ale idealnie harmonizowała się po środku. Nie była chuda, wiedział że często miała ochotę rozpocząć dietę. Ale jak dla niego była śliczna oraz czysta, czuł słodycz jej jasnej magii, która aż tak kontrastowała się z mrokiem jego.

-Wszystkiego – odparł cicho, unosząc dłoń nad jej policzkiem. Czuł przyjemne mrowienie, kiedy dotknął opuszkami zarumienionej skóry przyjaciółki. Pogładził ją delikatnie, rozkoszując się miękkością oraz jedwabistością tego dotyku.
-Musiałabym wtedy żałować nas – Gryfonka zmarszczyła czoło, zaciskając własne palce na jego przegubie by nie odsunął się za bardzo. Granger przysunęła się jeszcze bliżej, stając na palcach aby go objąć i mocno przytulić –Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.

-A ja bez ciebie – przyznał wąż, rozluźniając od razu w uścisku dziewczyny i muskając ustami jej czoło niemal bezwiednie –Przywykłem nawet do tej tyranii związanej z nauką.
-Ona się jeszcze nie zaczęła – zażartowała prefekt, splatając ich palce i ciągnąc w stronę kolejnego korytarza –Jeżeli to nazywasz tyranią, to aż się zastanawiam co pomyślisz przed końcem roku..

-Tymczasem zastanawiam się co to za szopka z tobą i Diabłem? – Teodor ukrył uśmiech, widząc jej zaskoczoną minę –Masz zamiar mi wytłumaczyć czemu nagle pokochałaś Zabiniego chociaż.. nic na to nie wskazywało?
-Skąd ta pewność? Może spotykaliśmy się po nocach w opuszczonych klasach? – Hermiona wzruszyła ramionami, kiedy uniósł brwi –Czy to istotne?

-Zaczynając na tym, że moja głowa pęka od natłoku twoich uczuć przy innym.. ślizgonie, a nie przy tak zwanym twoim chłopaku.. – Nott zagiął kolejny palec, udając że namyśla się –Pomijając fakt, że ostatnio przyznałaś się do zauroczenia w kimś innym, a kończąc na nagłym mętliku w twojej łepetynie. Co wywołuje również migrenę u mnie.

-Zastanawiam się czy naprawdę nie masz co robić oprócz knucia różnych intryg o moim życiu uczuciowym w wolnym czasie? – kujonka skrzywiła się złośliwie, jednocześnie upominając parę młodych krukonów o zachowanie stosownej ciszy –Nie wiem co mam powiedzieć.. musiałabym wtedy mieszać w to osoby, które maczają w tym palce, ale bez ich zgody..
-Jeśli chodzi ci o sekretny romans Zabiniego z Aryą, to nie krępuj się i kontynuuj historię – Teo parsknął cicho, napotykając tym razem zszokowany wzrok przyjaciółki –Skąd wiem? Po pierwsze sam dałem adres temu kretynowi, a po drugie.. Hermiono, czasem jak się na czymś bardzo skupisz, to obrazy same pojawiają się w mojej głowie..

-To bardzo niemoralne – westchnęła dziewczyna, ignorując jego śmiech –Przecież kiedyś w taki sposób możemy zobaczyć coś czego nie powinniśmy!
-Chodzi ci może o głębsze doznania? – tym razem ślizgon nie powstrzymał gromkiego chichotu, kiedy Gryfonka spiekła raka –Naprawdę nie będę nawet wyobrażać sobie by zobaczyć ciebie w ramionach.. kogoś.

-Musimy nauczyć się blokować – dodała Hermiona, wzdrygając na myśl by mieć w głowie Teo podczas całowania się z.. oczywiście z kimkolwiek, wcale nie musi to być ktoś szczególny z jasnymi włosami. W szkole jest dużo blondynów.
-Do tego przydałaby się Oklumencja – powiedział zamyślony Wąż, zerkając na nią z rozmysłem. W tym właśnie momencie Teodor podjął decyzję o wtajemniczeniu prefekt w spotkania ślizonów i Harry’ego w celu pojedynków oraz treningu.. Ale powie jej o Komnacie Tajemnic troszkę później.. w lepszym momencie.

-Znasz Oklumencję? – Gryfonka przekrzywiła głowę, kiedy chłopak krótko skinął głową –Serio?
-Serio – uśmiechnął się cierpko, popychając ją przed sobą –Znam wiele dziedzin magii, ale nie powinnaś o nie pytać.

-Czyli jakie na przykład? – pilna gryfonka od razu się zaciekawiła, ale wystarczył jeden błysk w czarnych niemal oczach by zrozumiała –Oo.. jasne.
-Wracając.. – wąż machnął ręką, przypominając by opowiadała dalej. I właśnie to dziewczyna zrobiła. Bo ufała mu całkowicie, a każdy jej sekret stawał się jego najpilniej strzeżoną tajemnicą.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.

Hermiona wpatrywała się zdumiona w rudą kulkę, która zwinęła się na jej ulubionym fotelu. Kolejny raz zamrugała, zastanawiając się czy na pewno nie śni. Kiedy usłyszała pyknięcie zamka w drzwiach od łazienki, szybko zerknęła na stojącego na progu Teodora. Ślizgon strzelił palcami u rąk, zakładając je za głowę i uśmiechając do niej lekko.
-Teo.. mam halucynacje.. – powiedziała dziwnie spokojnym głosem, wskazując na małe stworzonko –Widzę kota.

-Krzywołapa? – wąż parsknął śmiechem, odrzucając do przed chwilą opuszczonego pomieszczenia ręcznik –Arya wysłała mi liścik, że bardzo za nim tęsknisz.. Pozwoliłem sobie odwiedzić jeszcze dzisiaj twój dom i porwałem tego kocura, a twoim rodzicom zostawiłem liścik. Pewnie byliście już wtedy w drodze na dworzec.
-Porwałeś mojego kocura? – gryfonka zachichotała, kucając przy ukochanym pupilku i gładząc jego główkę –Rodzice będą w szoku..

-Wyślij im list – poradził ślizgon, machając ręką na skrawek papieru –Jesteś głodna?
-Trochę – przyznała dziewczyna, obserwując przyjaciela zmierzającego do kuchni. Razem z Teodorem odpuścili sobie ucztę powitalną, za bardzo zmęczeni i podróżą, i rozmową, którą przeprowadzili.

-Hermiona! – do salonu wpadły roześmiane Astoria i Milli, a tuż za nimi zjawił się Blaise wraz z Marcusem –Salazarze, Miona!

-Co się stało? – nastolatka uniosła głowę znad papieru, napotykając ich podekscytowane spojrzenia –Dumbleodre coś powiedział na uczcie?
-Tak – pisnęła Astoria, rzucając się z rozmachem na kanapę –Będzie Bal Bożonarodzeniowy!

-Bal? – powtórzyła panna Granger, wsuwając list do koperty.
-Czy to Krzywołap? – Millicenta kucnęła przed rdzawym kocurem, która zamruczał cicho –Jest śliczny!

-Mamy na jeden wieczór zapomnieć o kłopotach życia codziennego i bawić się z najbliższymi przyjaciółmi oraz rodziną jaką jest dla nad Hogwart – zacytował Marcus dostojnym tonem, siadając na oparciu fotela –Odbędzie się dwa dni po Balu Noworocznym.
-Bal Noworoczny? – Hermiona zgubiła wątek, uśmiechając kiedy usłyszała kłótnie Diabełka oraz Teodora na temat przyrządzania wykwintnych dań –Nie wiem już o co chodzi.

-Bal Noworoczny to taka tradycyjna impreza dla arystokratów – wyjaśniła Astoria, krzywiąc na widok wchodzącego do pomieszczenia Harry’ego –Wszystkie rodziny ubierają się w piękne szaty, a potem całą nos spędzasz na sączeniu ponczu oraz tańczenia powolnych walców z partnerem.
-To wtedy również dzieją się najbardziej skandaliczne wpadki – dodała tonem uczonej Bulstrode, chichocząc gdy Krzywołap położył się jej udach –Podejmowane są decyzje polityczne oraz czystokrwiści świętują swoją potęgę.

-Nie przesadzajcie – skarcił dziewczyny Flint, całując blondynkę w policzek –Na Balu są również wszyscy pracownicy Ministerstwa, a czasem czarodzieje półkrwi.
-Czy mugolaki z Ministerstwa nie są zapraszane? – Harry usiadł obok Hermiony, z ciekawością przysłuchując rozmowie –To trochę.. dziwne. W końcu Ministerstwo uważało, że nie powinno być podziału ze względu na status.

-Tak, ale jest to organizowane przez szlachciców – Astoria zagryzła wargę, spuszczając wzrok –Zapraszane są ważne osobistości, czasem półkrwi, ale jeszcze nigdy nie zaproszono mugolaka.
-Właśnie na tym to polega – Milli wzruszyła ramionami, gładząc puszyste futerko –Arystokracja ukazuje swoją wyższość nad szlamami.

Hermiona niemal poczuła powiew chłodu, kiedy ostatnie słowo wypowiedziała jasnowłosa. Harry cały zesztywniał, Astoria nagle zamarła, a Marcus zmarszczył brwi. Nawet obaj panowie w kuchni zamilkli, a magia Teodora rozeszła się niebezpiecznie po całym pokoju.
-Milli.. – warknął Flint, powodując że dziewczyna w końcu zainteresowała się reakcją innych.

-Wybacz Hermiono jeśli cię jakoś uraziłam – blondynka nagle spoważniała, ale nie spuściła spokojnego spojrzenia z lekko zaskoczonej prefekt –Nie rozumiem za bardzo waszego oburzenia. To tylko określenia.. co za różnica czy powiem mugolak czy szlama?
-Kultura wymaga..

-Sami kształcimy i kreujemy kulturę – przerwała Torii narzeczona Flinta, zagryzając wargę –Słyszałam, że kiedyś nie było to wcale wulgarne słowo. Dopiero od czasów Gellerta wszyscy stali się na nie wyczuleni..
-Mills..

-W porządku – Hermiona uspokoiła zirytowanego Gloomy’ego, który niemo ją przepraszał za zachowanie ślizgnki –Rozumiem tok myślenia Milli.
-Naprawdę nie miałam zamiaru kogoś obrażać – potaknęła blondynka, pociągając kotka za uszy –Też miałam kiedyś kota..

-Wiem – burknęła Hermiona, a Harry zaczął się śmiać. Popatrzyli na siebie wspominając sytuację z drugiej klasy –Dość dobrze to pamiętam.

-Dwa lata temu się rozchorował i cóż.. już go nie mam – niebieskooka uśmiechnęła się smutno, kiedy ogon Krzywołapka uderzył ją w ramię –Nox był cudowny.
-Wracając do głównego wątku.. Bal? – Wybraniec rozciągnął się na swoim miejscu, niemal zrzucając gryfonkę z kanapy –Hmm?

-Jesteś okropny, Potter – prychnęła Astoria, gdy zielonooki ziewnął głośno –Całkowity brak manier i..
-Czy gdybym był tak okropny dostałbym to? – Złoty Chłopiec wyciągnął z kieszeni niewielki rulonik, który okazał się zaproszeniem na wspominaną imprezę –Zatkało, Greengrass?

-To pewnie jakiś błąd – prychnęła Królowa Slytherinu, łapiąc kanapkę z brzegu, kiedy Teo i Blaise położyli talerze z przysmakami –Nikt by cię na coś takiego nie zaprosił!
-I tu się mylisz – zachichotał gryfon, puszczając oczko przyjaciółce –Dostaje te papierki co roku..

-I nie przychodziłeś? – Blaise rozwarł szeroko buzię, połykając winogrono –Trzeba mieć tupet.
-Nie widziałem w tym żadnego sensu – przyznał zielonooki, rzucając zaproszenie na stół –To głupie gierki polityczne.

-Polityka jest zabawną grą – zaprotestował Marcus, podając narzeczonej wskazane danie –Można snuć intrygi.
-W takim razie w tym roku powinieneś pójść – Hermiona powiedziała to spokojnie, ale i tak cała uwaga skupiła się na niej –Ludzie zaczynają się bać, a jeśli twoja obecność na takiej imprezie da im nadzieję.. powinieneś na niej zjawić.

-To nie taka głupia myśl – powiedział Teodor, rozpalając różdżką kominek –Pokażesz się na największej i najbardziej hucznej imprezie wśród samych osobistości.. dziennikarze będą robić ci zdjęcia, na pewno jakiś wywiad chcieliby przeprowadzić, a ty.. ty pokazałbyś innym, że mimo nadchodzącym mrocznym czasom nie boisz się..
-Będzie tam wiele.. popleczników Czarnego Pana – wymamrotała Astoria, podciągając kolana pod brodę –Ale nic ci nie będą mogli zrobić.

-To jest ten rodzaj rytuału, że wszelkie zawiści mają odejść na bok – wytłumaczył Flint, bębniąc palcami o uda –Nikt nie odważy się zaatakować w TEN dzień.
-Nie pójdę tam – zaprotestował Wybraniec, rzucając zrozpaczone spojrzenie prefekt –Po pierwsze nie cierpię dziennikarzy, po drugie nie jestem zbyt dobry w.. prowadzeniu rozmów z innymi, a po trzecie.. nie idę nigdzie. Hermiony tam nie będzie, a..

-Ależ oczywiście, że będzie – wszyscy zamarli, kiedy Teodor uśmiechnął się niemal przerażająco. Hermiona niemal słyszała jak w jego głowie kształtuje się kolejny plan, a nowe puzzle wskakują na swoje miejsca. W końcu wąż skinął głową, a potem wytłumaczył swoją nową intrygę.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-

Draco przyglądał się spod ściany przyjaciółce. Stanął w tak dobrym miejscu by nie rzucać się w oczy, a jednocześnie mieć widok na dziewczynę. Pansy siedziała samotnie na fotelu w centrum. Trzymała książkę jak gdyby ją czytała, ale od ponad dziesięciu minut nie przerzuciła strony. Miała dość nieobecny wyraz twarzy, a jej wargi drżały lekko. Była w zupełnie innym świecie, gdzieś gdzie on nie miał wstępu.
-Wiem, że na mnie patrzysz – powiedziała w momencie, kiedy stanął tuż za nią. Dopiero teraz dostrzegł na jej kolanach dziennik, który zatrzasnęła szybko.

-Wiem, że wiesz, że wiem, że coś się z tobą dzieje – starał się zażartować, ale w odpowiedzi dostał wymuszony oraz zmęczony grymas –Pansy?
-Nie mogę ci powiedzieć, Draco, przepraszam – wymamrotała, spuszczając wzrok na swoje dłonie. Potarła je o dżinsy, co przywołało na myśl wycierania ich z czegoś –Powiedzmy, że moja rodzinka jest jeszcze bardziej powalona.

-Wyjdźcie stąd wszyscy – szare oczy przesunęły się po wszystkich ślizgonach, którzy bez słowa sprzeciwu zebrali swoje rzeczy –I jak ktoś nam przeszkodzi.. obiecuję, że będzie to jego ostatni błąd, jasne?
-Draco.. – ciemnowłosa skrzywiła się, ale nie zaprotestowała obserwując ostatnią wychodzącą osobę. Miała przechlapane.

-Czy twój ojciec zrobił ci coś? – zapytał cicho, znając naturę pana Parkinson. Dostrzegł wzdrygnięcie się przyjaciółki, która zmrużyła powieki. Pansy mistrzowsko zachowała fasady swojej obojętności, chociaż z największą ochotę walnęłaby kogoś. Uspokoiła oddech, upominając siebie o zachowanie spokoju. Musi być idealnie nieprzenikniona inaczej Dracon od razu pozna, że tylko udaje.
-Nie.. – mruknęła, ale oboje wiedzieli, że skłamała. Ślizgonka szybko przejrzała swoje możliwości, których liczba była beznadziejnie mała. Mogła oczywiście powiedzieć prawdę o swoim czynie, ale nie chciała obarczać kogoloqiwk swoim nowym przkleństwem. Drugą opcją była wspomnienie o błahostce, ale tym wzbudziłaby jedynie większe podejrzenia chłopaków. I Zabini, i Malfoy opanowali po mistrzowsku wymowę jej ciała, czyli wiedzieliby o łgarstwie. Oczywiście, chwilę wyobrażała sobie ucieczkę z salonu, ale.. stanowczy wzrok Draco nie zachęcał do tego. Męczyłby ją jeszcze bardziej.

-Możesz mi powiedzieć wszystko – cichutko powtórzył Draco, łapiąc ją za chłodne dłonie –Nie odwrócę się od ciebie, Pans.
-Wiem – potaknęła spokojnie, wybierając w końcu ostatnią alternatywę. Przysunęła się do ślizgona, wsuwając zgrabnie na jego kolana. Czuła się tak bardzo zbrukana, kiedy ją obejmował. Była bruda.. powinna śmierdzieć czyjąś śmiercią, jej dłonie powinny ociekać krwią, a zamiast tego wtulała się w przyjaciela. To było takie złe, ona była zła. Stała się potworem, a jeszcze większym z każdą sekundą w objęciach Dracona. Nie wiedział przecież, że tuli morderczynię. Nie wiedział, że usta, które wypowiedziały zaklęcie powodujące śmierć jakiegoś mugola, właśnie muskają skórę na jego szyi. Malfoy nie miał bladego pojęcie, że jego przyjaciółka zginęła, a Pansy zmieniła się w kogoś zupełnie innego.

-Kiedy będziesz gotowa, to mi powiedz, okej? – poprosił ją cicho przyjaciel, całując z czułością w skroń. Pansy zadrżała z obrzydzenia do siebie samej. Jak mogła być aż tak niemoralna? Zachowywała się jak gdyby nic się nie wydarzyło, a ona miała prawo do przesiadywania na kolanach innych. Powinna zostać zamknięta w Azkabanie, powinna zostać skazana na wieki w bólach. Zamiast tego czuła ciepło blondyna, uspakajający ruch jego dłoni na plecach, szept słodkich słów. Nie miała siły by wstać i uciec, by zrobić to powinna. Wolała czerpać miłość od Draco Malfoya, niż oddać się sprawiedliwości. Gdyby była silna odsunęłaby się i powiedziała mu wszystko. Wytrzymałaby to rozczarowanie oraz obrzydzenie w jego wzroku, dostrzegła by lekki strach, a jej serce rozprysłoby się jeszcze bardziej. Nie, była tchórzem.
-Nie mam już siły – powiedziała niemal za cicho by mógł ją usłyszeć. Po raz kolejny zobaczyła tamte oczy, tamtą wdzięczność oraz błaganie. Zobaczyła tego chłopaka, który zwinięty w kłębek krzyczał do niej niemo o litość. Pamiętała blask jego oczu, którymi przewiercał ją. Czuła zapach nadpalonego ciała, pomieszanego z rdzawą nutką krwi. Czuła lepkość butów, którymi przeszła po krwawym drewnie. Czuła chłód różdżki, jej twardość oraz giętkość. A potem zobaczyła błysk światła, usłyszała echo powtarzające inkantację, usta poruszyły się szepcząc jedno słowo.

-Pamiętaj, że kocham cię najmocniej na świecie – oddech Draco owiał jej ucho, a ona poddała się nienawiści skierowanej do siebie. Malfoy rzadko kiedy bywał taki łagodny oraz ciepły w stosunkach z ludźmi, nawet dla niej najczęściej rezerwował obojętną postawę czy złośliwe uwagi. Tym razem jednak przytulał ją jakby starając uchronić przed złem tego świata. Biedak, nie wiedział, że to ona była tą zmorą, że musiałby ochronić ją przed samą sobą –Powiedz mi, Pansy.
I powiedziała. Wszystko. Powtórzyła rozmowę z ojcem, o makabrycznej śmierci Chritophera, o dzikich wybuchach jej ojca. O zakrwawionym ciele Chrisa, które miała przed oczami, a które ojciec tak dobrze opisał. Opowiedziała o bólu, złości na rodziców. Wyznała wszystko. Skumulowała nienawiść do ojca, złość na matkę, starając się mówić szczerze.

Pominęła tylko jeden szczegół.

Jest morderczynią.

-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.

Draco obserwował ogień w kominku, ciesząc się chwilą ciszy. Przymknął powieki, rozkoszując ostatnią chwilą, która szybko minęła. Płomienie lizały drewno w kominku, na przemian wznosząc się ku górze i opadając, błyszcząc mocniejszą pomarańczową barwą, bądź bardziej stonowaną. Ogień był piękny, kuszący, ale i niebezpieczny. Miał ochotę wyciągnąć dłoń, musnąć palcami języki żywiołu, a jednocześnie zdawał sobie sprawę z bólu jaki by na niego czekał. Spuścił wzrok na towarzyszkę, która zajęła swoją ulubioną sofę. Pansy wyglądała dość zabawnie w tej pozycji, ale wiedział że niedługo rozboli ją całe ciało. Przytulała do siebie jego bluzę, którą ją wcześniej okrył. Druga ręka zwisała bezwiednie z oparcia, tak samo jak lewa noga, wykrzywiona pod dziwnym kątem. Podczas, gdy druga stopa była podciągnięta niemal pod pupę. Przyjrzał się przyjaciółce jeszcze przez chwilę, wzdychając ze znużeniem. Kucnął obok sofy, odgarniając parę kosmyków, które opadały na jej bladą twarz. Dobrze ukrywała swój ból oraz smutek, niemal tak dobrze jak opuchnięte oczy czy drżące dłonie. Ale wciąż była jego, a on zawsze wiedział, gdy coś było nie tak. Pogładził lekko kciukiem zarys jej brwi, a potem szczęki. Uśmiechnął się smutno, gdy wtuliła twarz w jego dłoń, wzdychając z niemalże ulgą. Bez dłuższej chwili wahania wsunął jedną rękę pod jej głowę, a drugą pod kolana. Ostrożnie zaniósł ślizgonkę do jej prywatnego pokoju, kładąc z czułością na ogromnym łóżku. Ułożył ją w wygodnej pozycji, zdejmując sprawnie buty oraz skarpetki. Po sekundzie, zsunął z niej również spodnie by miała swobodę ruchów. Troskliwie okrył ją kołdrą, pamiętając o położeniu na poduszce jej przytulanki Bon-Bon. Wciąż zastanawiał się co powinien zrobić. Na pewno opowie wszystko Diabłowi, obaj muszą opracować plan jak wyrwać z tego letargu przyjaciółkę. Oczywiście, muszą też dowiedzieć się co tak naprawdę ją gnębi. Z powrotem wrócił na swój fotel przed kominkiem, starając odsunąć złość na Blaise’a z dala od tej sprawy. Mógł wściekać się na Zabiniego, że ten nie powiedział mu o związku z Hermioną, miał do tego prawo. Mógł znienawidzić tego kretyna, że odbił mu miłość jego życia, cóż owszem mógłby to zrobić. Ale jeśli w grę wchodziła Pansy.. to wszystko stawało się nieważne. Z ciekawością zauważył, że czarny notes wciąż leży na stoliku. Wyciągnął odruchowo dłoń, gładząc znajomą okładkę, a potem rozpoznając kaligrafię Parkinson. Notatnik dziewczyny w którym tworzyła własne historię. Przypomniał sobie jak gwałtownie zamknęła zeszyt, więc odruchowo otworzył kartki na ostatnich zapiskach. Ku jego zaskoczeniu nie pojawił się żaden nowy akapit opowiadania dziewczyny. Pamiętał, że właśnie na tym momencie skończyła pisać przed wyjazdem, ale.. również miał przed oczami, że nie rozstawała się z tym dziennikiem od powrotu. Dziś nawet coś w nim pisała. Zaintrygowany, przerzucił następne strony, ale nic nie znalazł. Rozczarowany miał już zanieść notatnik do sypialni dziewczyny, gdy tknięty dziwnym impulsem otworzył na ostatniej kartce. Draco poczuł, że nogi się pod nim uginają, a on sam omal nie przewrócił się na ziemię. Czując nagłą panikę, ruszył w stronę wyjścia z Pokoju Wspólnego Slytherina. Musi znaleźć Diabła, musi znaleźć Astorię.. Musi coś zrobić. Ledwo co zarejestrował, że idzie już korytarzem na pierwszym piętrze, kiedy zderzył się z kimś na zakręcie.

-Malfoy?

Zapomniał o własnej złości na idiotów, którzy nie potrafią chodzić. Zapomniał, że powinien powiedzieć coś niemiłego, złośliwego. Zapomniał zrobić obojętną minę czy zmrużyć wściekle powieki. Zapomniał o tym wszystkim, bo w głowie wciąż widział ostatnią kartkę.

-Draco?

Na dźwięk swojego imienia wymawianego tym szczególnym głosem oprzytomniał. Przed nim stała sama Hermiona Granger, a brązowe tęczówki błyszczały w półciemnym pomieszczeniu. Prawdopodobnie w innych okolicznościach zauważyłby jak ślicznie wyglądała, jak loki otulały jej twarz, a wargi wydawały się jeszcze bardziej kuszące. Zapewne nie dałby się opanować i przygniótłby ją, rzucił o ścianę, a potem zamknął usta pocałunkiem.

-Jest źle.

Jednak tym razem nie mógł się skupić na podziwianiu jej, na zwróceniu uwagi na te szczegóły. Tym razem nie mógł powstrzymać się przed odtworzeniem w myślach ostatniej kartki. Ostatniej deski, jakiej trzymała się Pansy. Ostatnich słów, jakie wypowiedziała. Zadrżał, przymykając powieki. Cała biała kartka zapisana czarnym piórem, czarne litery składające się w dwa słowa powtórzone niezliczoną ilość razy. Ciemne znaczki, które wyryły mu się w pamięci, jako nieme błaganie. Siedem liter napisanych wiele razy. Dwa słowa. Jedno znaczenie.

Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi. Pomóż mi.”

20 komentarzy:

  1. Mimo, że ostatnio stwierdziłaś, że nie masz mi za złe krótkiego i bardzo suchego komentarza, teraz jestem w pełni sił i mam zamiar Ci to zrekompensować :)
    Już od początku rozdział powalił mnie kolejną intrygą zawiązaną wśród naszych kochanych bohaterów - Hermiona domniemaną dziewczyną Zabiniego. Niemal krzywię się na tę myśl, gdyż widzę ich w głowie jako prawie-rodzeństwo i parowanie tej dwójki to dla mnie rzecz równoznaczna z popieraniem kazirodztwa. Zastanawiam się w jaki sposób osoba tak inteligenta jak Malfoy nie skojarzyła faktu, że osoby będące w takiej relacji po prostu nie mogą się w sobie zakochać, ale widocznie wydarzenia z poprzedniego rozdziału (kłamstwo Granger na temat zakochania w innym chłopaku) skutecznie zaćmiły jego umysł.
    Nie umarł nikt szczególny dla fabuły, a ja się tak martwiłam! Naprawdę, napędziłaś mi niezłego stracha! ;p
    Bardzo podoba mi się rozwój relacji Harry - Astoria, przypomina mi w pewnym stopniu przekomarzanki Draco i Hermiony, uwielbiam to. Może to mało prawdopodobne (chociaż, czemu nie, oboje są wolni. O nie, nie, nie, nie, właśnie chyba się napaliłam na tę myśl, będę miała trudności z wyperswadowaniem sobie tego), ale widzę ich razem!
    No i Malfoy. Jak zwykle, uwielbiam go w rozdziałach, no bo... to jest Malfoy! Jego zainteresowanie Pansy jest wspaniałe, bardzo mnie rozczula i utwierdza w przekonaniu, że nasz Smoczek będzie przewspaniałym ojcem. Jestem wprost zakochana w kilku ostatnich akapitach, które są kwintesencją Twojego stylu, który jak już wiele razy podkreślałam, jest niesamowity. Umiesz tworzyć tak trzymające w napięciu opisy, kilkoma słowami przyprawić zawał serca, albo wprawić w cudowny błogostan. I właśnie te ostatnie wersy o uczuciach Draco po natknięciu się na te dwa słowa wpisane w dziennik Pansy obrazują to wprost idealnie, widać tu dokładnie całkowity kunszt Twojego pisarstwa.
    Nad Pansy nie będę się rozwodzić, ponieważ chyba nie umiem, bez strasznego drżenia rąk. Jest postacią, która przypomina mi, że przecież czasy, w których dzieje się akcja, są okrutne i brutalne, a ludzie muszą znosić najgorsze, najbardziej trudne z trudnych stany, uczucia i sytuacje. Bo przecież wojna to nie przelewki, nawet jeśli teoretycznie jeszcze jej nie ma...
    Kocham to co piszesz, powtórzę się. Kocham Twój styl i mogłabym zabić za umiejętność takiego posługiwania się językiem, zwłaszcza tworzenia opisów miejsc i sytuacji. Kocham Twoją wyobraźnię, ponieważ to jej zawdzięczam tę historię.
    Lupi, uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz uwielbiam Cię, całym serduszkiem. Jeśli kiedykolwiek miałabyś zwątpić w tego bloga, w to opowiadanie... Pamiętaj, że będziesz miała na sumieniu moją duszę, ponieważ jeśli ta historia miałaby zostać niedokończona, rozpadnie się ona na milion maleńkich kawałeczków rzuconych na zatłoczoną, brudną ulicę najgorszego miasta na tej planecie, gdzie ludzie będą wdeptywać ją w rozmokłą ziemię i już nigdy nie będzie dla niej ratunku.
    Zebrało mi się na patos, ale chyba nie umiem mówić o Twoim opowiadaniu bez niego, tak więc...
    Pisz dalej, Lupi i nie pozwól mojej duszy zginąć,
    Twoja, już zawsze na zawsze, Kercia.
    PS. Czyżbym była pierwsza? To w ogóle możliwe, żebym ten jeden raz się nie spóźniła? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako beta mogę Ci obiecać, że nie pozwolę Lupi nie skończyć tego bloga. Jeśli będzie trzeba to zamkne się z nia i laptopem w pokojju i nie wypuszczę dopóki epilog się nie pojawi.
      Rogacz ��

      Usuń
    2. UMARŁAM>CAŁKOWICIE>UMARŁAM.
      Salzarku!
      Kerciak nie możesz pisać tak pięknych, długich komentarzy bez żadnego ostrzeżenia! Popłakałam się ze dwa razy, uśmiałam tak bardzo, że mnie policzki wciąż bolą, a.. serce urosło tak bardzo, że niemal się zadławiałam!
      Dziękuję tak bardzo za te słowa, bo nie mogę uwierzyć że dotyczą mnie! <3333
      Nie umiem odpowiedzieć na TO, bo TO przerastało moje marzenia, TO jest najpiękniejszą rzeczą jaką amatorski pisarz może przeczytać i właśnie za TO pragnę cię ucałować i wyściskać!!!
      KOCHAM, KOCHAM, KOCHAM,
      TWOJA LUPI♥

      Usuń
  2. Zdechłam :-: <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczarował mnie ten świat, który tworzysz. Wniknęłam w niego i chyba jeszcze nie wyszłam do rzeczywistości. Jestem po prostu zaczarowana! Opis bólu Pansy, troski Draco, ogólnie relacji między nimi jest NIESAMOWITY. Uwielbiam to czytać, nawet nie wiedziałam, że tak bardzo. Oprócz tego Blaise i Hermiona- urzekło mnie zachowanie Diabełka w stosunku do jego nowej "dziewczyny". Zaskoczyłaś mnie tym zwrotem akcji! Jestem ciekawa, czy powiedzą o tym kłamstewku Draco? Dobrze by było, chociaż wiem, że Książę musi cierpieć (jakkolwiek to brzmi ;-;) Po raz kolejny zachwyciła mnie też relacja Hermiona-Teodor <3 Miałaś niesamowity pomysł z tą więzią.
    Zapewne coś jeszcze chciałam Ci tu napisać, ale po tej końcówce przestałam myśleć o innych (na przykład Astoria i Harry, którzy rozwalają mnie swoimi docinkami :D). A! No i jeszcze nie mogę doczekać się balu *.*!
    Tak stwierdzam, że powinnam pisać komentarze w dzień, a nie w nocy jak poprzednio. Dzisiaj przynajmniej jakoś to wygląda XD
    Czekam na kolejny magiczny rozdział! <3
    /AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie oczarował całkowicie ten komentarz. Nie. Stop. Każdy komentarz od Ciebie sprawia, że odlatuję z radości! Tak bardzo dziękuję! Za to, że jesteś, czytasz i komentujesz! Naprawdę! Nie umiem znaleźć słów by opisać to co Twoje komentarze sprawiają! Dziękuję milionowy raz! <333333333

      Usuń
  4. O...Mój...Bosz. Jezu. To od początku.
    LUPI DROGA. Co ja mam z Tobą zrobic? Czemu Arya tak potraktowała Blaisa?? Nie. Ja chcę,żeby oni byli razem.Niech Mason sobie pójdzie.Proszę. Niech Arya to jakoś załatwi. PROSZĘ. To nie może byc koniec. Ten pogrzeb...Śmierc siostry Masona...I Arya w tym wszystkim...I biedny Blaise...Nie.Mogę. Niech już będzie po tym pogrzebie,niech ona się z nim w końcu rozstanie,niech w końcu będą mogli byc szczęśliwi!
    Blaise i Hermi? Ciekawe,ciekawe :D Ale jednak nadal jestem za Arise (używam skrótu,łatwiej :D).
    Nie... Hermi? Co ty robisz dziewczyno?! Kochasz Draco,to bądź z Draco!
    Jestem ciekawa czy coś wyniknie pomiędzy Torią a Harrym. Bardzo jestem ciekawa... ^^
    Mili i Gloomy. Takie piękne<3 Uwielbiam ich<3
    I Teo w tym wszystkim<3 On skrada moje serce za każdym razem,naprawdę.
    Pansy...O mój Boże. Prawie się popłakałam. To jest straszne. I jeszcze ten jej dziennik... Nie. Prawie się popłakałam.
    POTRZEBUJĘ BLAISA I ARYI! DUŻO ARISE,PROSZĘ!
    Uwielbiam Cię,naprawdę,ale nie rób tak więcej.Proszę. Nie rób tak jak zrobiłaś w tym rozdziale z moim ukochanym Blaisem!
    Cały komentarz o Blaisie xDD Wybacz,
    Zdrowia,weny i czasu życzę, i proszę o rozdział! Czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, właśnie się zastanawiam czy Dramione przypadkiem nie pomyliło ci się z Arise :D Cały komentarz o tej dwójce, a ja się cieszę jak szalona! Arya (ta którą stworzyłam sama?! O,o) zyskała fankę, a jej związek z Diabłem taki doping! Musze przyznać, że obawiałam się na początku reakcji na ten związek bo to w końcu nie Blinny, ale.. zostało. A każdy twój komentarz sprawia, że jestem taka szczęśliwa! Arise ma fankę!!! <3 Każdy fragment z tą dwójka jest pisany z myślą, że może to przeczytasz!!!
      Wybacz, że w następnym ich nie ma. Ale w jeszcze następnym na pewno już będą!
      Kocham mocno!
      LUPI♥

      Usuń
  5. Genialny rozdział *.*
    Mam nadzieję, że Draco tak łatwo nie odpuści i szybko odkryje, że związek Blaise'a i Hermiony to ściema i wkroczy do akcji ( tak, te marzenia ;) )
    Bardzo współczuję Masonowi :((((( Mam nadzieję, że Arya zrobi to delikatnie, ponieważ ( mimo tego, że go nie lubię ) to nie chcę by cierpiał jeszcze bardziej :(
    I uwielbiam te pogaduchy kasty + Hermiona + Harry ;) Po prostu genialne ;)
    I o mało bym zapomniała o Pansy :( Bardzo mi jej żal i mam nadzieję, że Hermiona i Draco jej pomogą przez to przejść :)
    Życzę weny i pozdrawiam :)

    Maggie Z.
    dramione-never-forget-you.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to dla mnie naprawdę wiele znaczy (tym bardziej że ubóstwiam to co piszesz - tak wiem, mam co nadrabiać :< ale postaram się to zrobić jak najszybciej!), bo wiem jakim Ty masz talent! Dlatego po stokroć dziękuję, dziękuję<33
      Co do Dramione będzie dobrze, Arya zrobi.. co zrobi, Blaise będzie się dobrze bawił, a Pansy jest twarda!
      Ściskam mocno!

      Usuń
  6. Gods kocham twojego blogaaa <3 już normalnie nwm co pisać, bo za każdym razem.jest zajebisty! <3
    Weny życze i do nast. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisz cokolwiek, bo ja i tak szczerzę się jak głupia, gdy widze komentarz od Ciebie!
      Dziękuję tak bardzo! <3333

      Usuń
  7. Jestem zauroczona Twoim opowiadaniem. Pierwsze zdania mnie urzekły, ta miłość i czułość, nie wiem jak mam to opisać. Świetna robota! Nie uciekaj od nas, dokończ tego bloga, myślę, że któregoś dnia Twój blog znajdzie się między tymi najpopularniejszymi od lat pozycjami :) Życzę Ci tego!
    Pozdrawiam ciepło,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku. Muszę przyznać, że za każdym razem, gdy widzę że coś komentujesz, to zamieram :D Wiem, że jesteś wymagającą czytelniczką ( i nie dziwię się, wiem jak wielki masz talent po Twoim opowiadaniu) i za każdym razem czekam na Twoją opinię. Tak bardzo jestem szczęśliwa, że w jakiś sposób to co pisze Cię urzekło! Nie zamierzam zawieszać (moja beta by mnie zadźgała ołówkiem), co to to nie.
      Bardzo dziękuję! Bardzo, Bardzo!

      Usuń
  8. Jejuuu... Super, super i jeszcze raz suupeer!
    Tylko Herm, co ty robisz Draco ;c Masz mi tam zaraz do niego iść i będziecie razem żyć długo i szczęśliwie!
    I jeszcze Arya, Blaise cierpi ;c Ja rozumiem Masonowi umarła siostra, ale Blaise'owi umrze serduszko...
    + mam nadzieję na jakieś Astoria-Harry <3
    Pozdrawiam,
    http://dramione-give-me-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Astoria i Harry ?
      Hahaha, zobaczymy, zobaczymy ^_^
      Hermiona jest każdy inny człowiek, nie wie co robić, gdy się zakochuje, ale będzie dobrze! Draco NIGDY się nie poddaje! :D Blaise biedak zakochał się w takiej dziewczynie, która wciąż ma chłopaka, ALE już niedługo znów będą słodkim duetem!
      Dziękuję bardzo, bardzo!
      Ściskam mocno!

      Usuń
  9. Hej, to naprawdę znakomite i oryginalne opowiadanie ! Podoba mi się...relacje między Draco i Hermioną są...ugh...mam nadzieję, że niedługo będą razem. Jestem ogromną fanką Dramione :D
    Zapraszam również do siebie !
    after-all-this-war.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! <33
      Haha, taaak to wciąż blog Dramione i niedługo będzie to bardziej widoczne. Po prostu lubię i inne wątki, i utrudniać ich życie:D
      Bardzo dziękuję za te miłe słowa, <3
      Ściskam ciepło!
      Zajrzę na pewno!

      Usuń
  10. Woow świetny rozdział. Przepraszam, że tak późno komentuję, ale nie miałam w ogóle czasu. Ciekawi mnie czy Draco i innym bohaterom uda się pomóc Pansy. Mam nadzieję, że tak... Twoje opowiadanie naprawdę wciąga. Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    dramione-legendarna-nienawisc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie liczy się kiedy, ale liczy się sam komentarz! Za który baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo dziękuję! Pansy póki co zmierzy się sama ze sobą, ale .. no właśnie ale >,< Cieszę się, że jesteś! I mam nadzieję, że pozostaniesz na dłużej!
      Ściskam ciepło!

      Usuń