13 maja 2014

Prolog cz. 1


Hej,
no to lecimy! Podzieliłam prolog na dwie części, bo .. tak sobie to wymyśliłam :D Mam nadzieję, że wam się spodoba i zachęci na czytanie następnych notek. Będę wstawiać regularnie (mam taką nadzieję) rozdziały,
a w razie problemu uprzedzę.
A, proszę o wyrozumiałość, bo to .. coś.. wreszcie ujrzało światło dzienne.
 ~Lupus


Dla Was, czyli moich osobistych wariatek
Rogaś, Bebe.. wkraczam do akcji! 


Monumentalny i majestatyczny zamek wszystkich od wieków wprawiał w zdumienie. Ogromne wieże wyglądały jakby sięgały chmur, stabilne mury sprawiały wrażenie niezdobytych. Twierdzę otaczał mroczny i niebezpieczny las, w którym żyło wiele magicznych istot. Większość osób drżało ze strachu na sam widok lasu i nikt nie pomyślałby żeby wchodzić na jego teren. Niedaleko zamku było również lśniące jezioro. Jego krystaliczna i zimna woda wręcz zachęcała aby w upalne dni się w nim ochłodzić. O tej porze gdy słońce chyliło się ku zachodowi i leniwie oświetlało budowle, las i jezioro, całość tworzyło niesamowicie magiczną scenę.  
W jednej z wież była właśnie prowadzona lekcja transmutacji. Młodzi czarodzieje zmęczeni dniem pełnym zajęć starali się skoncentrować na lekcji. Niestety tylko połowa uczniów przysłuchiwała się temu z prawdziwym zainteresowaniem. Wśród nich wielką aktywnością wyróżniała się pewna ciemnowłosa dziewczynka o błyszczących oczach. Co parę minut unosiła swoją drobną rączkę i z iskierką w oku zadawała coraz to nowsze pytania. Nauczycielka z cierpliwością oraz delikatnym uśmiechem odpowiadała na pytania swojej ulubionej uczennicy. Profesor McGonagall była wręcz dumna, że ta mała ciekawska istotka nosi na szacie wyszytego lwa. Co innego pewna para młodych mężczyzn, która na każdych zajęciach wybuchała śmiechem lub komentowała wszystko wokoło. Zdziwiona zauważyła jednak, że na dzisiejszych zajęciach nie pisnęli słówkiem. Dyskretnie spojrzała na bruneta i blondyna siedzących z tyłu. Brunet wpatrywał się maślanym wzrokiem w inną ślizgonkę. Ciągnął ją co chwila za włosy, obrywając w końcu zeszytem po głowie. Za to platynowy chłopiec wpatrywał się zamyślony za okno. Zaskoczona ich dzisiejszą odmianą dopiero po chwili zarejestrowała, że ktoś pukał do drzwi komnaty. Odchrząknęła i zaprosiła gościa do środka.
- Słucham, panie Nott? W czym mogę pomóc? - zapytała, przybrawszy surową minę.
- Pan dyrektor prosi do siebie Malfoya, pani profesor - odpowiedział chłopak, uśmiechając się szeoko do jej ulubienicy. Dziewczynka przewróciła oczami, marszcząc zabawnie nosek.
 - Niech idzie - odpowiedziała i z uwagą przyglądała się młodemu Malfoyowi. Chłopak podniósł się leniwie i wolnym krokiem skierował się w stronę drzwi. Nauczycielka odprowadziła go wzrokiem i gdy drzwi się zamknęła poprowadziła dalej swój wykład, a pobudzona dopiero co klasa znowu oddała się odrętwieniu.
 -.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Na korytarzu słychać buło tupot butów. Zza zakrętu wyszło dwóch młodych ludzi. Jeden z nich skinąwszy głową na pożegnanie poszedł dalej, prosto korytarzem. Chłopak o platynowych włosach, skierował się w stronę gabinetu dyrektora. Zastanawiał się, o co mogło chodzić tym razem. W ostatnim tygodniu był prawie grzeczny. Może parę razy pokłócił się ostro z ciemnowłosą gryfonką, ale u nich to była codzienność. Przecież gdyby cokolwiek zrobił tej złośnicy, naraziłby się Potterowi. Z Zabinim również nie poszalał w tym tygodniu. Wariowali na wtorkowej imprezie w Pokoju Wspólnym, ale to również jest normalne. Zaciekawiony o co chodzi, podszedł do chimery.
 - Czekoladowe stopy olbrzyma - powiedział zniecierpliwiony. Razem z przyjaciółmi nigdy nie miał problemu z odgadnięciem hasła. Byli na tyle genialni by na nie wpaść… no albo je znali, bo do dyrektora byli wzywani raz na tydzień. Uśmiechając się ironicznie zastukał do drzwi.
 - Niech pan wejdzie, panie Malfoy - usłyszał głos zza drzwi.
 - Dzień dobry - powiedział grzecznie, wchodząc do tego niesamowitego pomieszczenia. Co jak co, ale był dobrze wychowany. Jego matka o to zadbała.
 - Dobry, dobry, a wręcz wspaniały - odpowiedział szczęśliwy dyrektor, a Malfoyowi zbladł uśmiech, gdy usłyszał resztę wypowiedzi dyrektora - Mój drogi, ojciec na ciebie już czeka. Proszę weź garść proszku Fiuu z kominka i wypowiedz wyraźnie nazwę Munga.
 - Co się stało? Coś matce albo ojcu? Czemu są w szpitalu?! - spytał zdenerwowany. Rodzina była dla niego najważniejsza. Może i lubił być uważany za opanowanego, ale jeśli chodziło o jego najbliższych zawsze się denerwował.
- Spokojnie chłopcze, wszystkiego dowiesz się na miejscu. A teraz bierz proszek, no już, ruszaj się.
Zdenerwowany Malfoy podszedł do kominka i zniknął w zielonych płomieniach. Naczelnik szkoły uśmiechnął się widząc zachowanie blond chłopca. Z wesołym błyskiem w oku, zabrał się z powrotem do swojego zajęcia i otworzył następne opakowanie fasolek wszystkich smaków.  
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.- 
Ledwo otworzył oczy, a przed nim już stała ładna, młoda kobieta, która z uśmiechem stukała nogą o podłogę.
- Panicz Malfoy, cudownie, wszyscy na pana czekają, a pana ojcu przyda się wsparcie - powiedziała rozbawiona pielęgniarka - Proszę za mną.
Poszedł szybkim krokiem długim korytarzem, wciąż zdenerwowany. Z pewnej odległości zobaczył ojca. Zwykle opanowany pan Malfoy, chodził teraz na okrągło wzdłuż sali operacyjnej. Gdy tylko zauważył syna, zawołał go. Platynowy podbiegł do taty i po krótkim przywitaniu zalał go falą pytań. 
 - Co się stało? Z ciocią wszystko w porządku? A z dziadkami? Gdzie oni są? A może coś z mamą? - pytał aż starczyło mu powietrza w płucach.
 - Spokojnie, mama właśnie rodzi - odpowiedział ojciec wpatrując się z rozbawieniem w syna.
 - Rodzi? Już? Przecież miała za miesiąc? Wszystko w porządku, a dziecko? - można było wyczuć ulgę w jego głosie.
 - Lekarze mówią, że w porządku. Teraz trzeba tylko czekać - powiedział z uśmiechem.
 - A czy.. - zaczął znowu, ale mu przerwano.
 - Panie Malfoy, może pan już zobaczyć żonę i córkę - powiedział starszy lekarz wychodząc z sali.
 - Córkę?! - spytali równocześnie.
 - Tak – odpowiedział rozbawiony -Wreszcie się pan doczekał córki,  panie Malfoy.
Ojciec spojrzał na niego i z szerokim uśmiechem wskazał drzwi. Weszli ramię w ramię. Zobaczyli łóżko szpitalne, a w nim leżącą brązowowłosą kobietę. Uśmiechnęła się do nich, uśmiechem szczęśliwym, dumnym i zmęczonym.
 - Chodź kochanie, zobacz jaką masz śliczną siostrzyczkę - powiedziała nie odwracając oczu od ojca. Jasnowłosy chłopak podszedł do matki i zobaczył maleńki zawiniątko, wtulające się w rodzicielkę.
 - Ona ma brązowe włosy - powiedział pierwszą rzecz, która mu przyszła do głowy. U nich  w rodzinie on i jego brat odziedziczyli włosy po ojcu.
 - To dobrze, twoje piękne loki nie zginą - powiedział tata z sarkastycznym uśmiechem, ale i czułością. Mała siostrzyczka otworzyła oczka, które miały barwę wręcz czekolady, mlecznej czekolady, jak jej mamusia. Z delikatnym uśmiechem dotknął maleńkiej rączki istotki, leżącej i patrzącej na niego z podejrzliwością.
 - Hej maleńka, witaj w rodzinie Malfoyów - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
 - Kochanie możesz wybrać imię dla naszej księżniczki - powiedział ojciec z dumą przyglądając się żonie i długo wyczekiwanej córce.
 - Myślę, że pasuje do niej Cassiopeia - powiedział od razu.
 - Zgoda, nasz mała Cassie - powiedziała zmęczona matka, ale nagle się ożywiła i z uwagą zaczęła przyglądać się synu - Czy ty nie powinieneś być w szkole? Jaką miałeś teraz lekcje? Scorpiusie, nie wolno Ci opuszczać lekcji i ..
 - Mamo! Już wracam, a na dodatek dyrektor mnie zwolnił z zajęć - powiedział obronnym głosem.
 - Co nie oznacza, że możesz opuścić kolejne zajęcia, wracaj do szkoły kochanie. Dbaj o Potterów, nie rozrabiaj z Zabinim - powiedziała już z uśmiechem ma jednym wydechu. Nawet po tylu latach Hermiona Granger, a raczej już Malfoy mówiła o nauce głosem lekko zarozumiałym.
- Już idę mamo, pa Cassie i cześć tato - dał buziaka mamie i siostrze, a tatę wyściskał. Wrócił tą samą drogą do kominka i używając sieci Fiuu wrócił do szkoły. Musi się teraz pochwalić siostrą przed Kolem Zabinim i Jamesem Potterem oczywiście. No i tą gromadą czubków. Może Lily zacznie ich częściej odwiedzać?
Draco Malfoy z delikatnym uśmiechem przyglądał się karmiącej Hermionie. Przypomniał sobie początki ich znajomości, które nie były za ciepłe. Wiedział, że na święta obiecali opowiedzieć dzieciom ich wielka historię miłosną. Uśmiechnął się ironicznie.
Czeka ich wielkie rozczarowanie.

19 komentarzy:

  1. Zaczyna sie bardzo ciekawie :) Bardzo podobal mi sie ten tajemniczy poczatek i ten moment olsnienia, ze to nie Draco jest tym mlodym Malfoyem a jego syn. No i zdradzasz od razu, ze bedzie happy end! Tym bardziej czuje sie zachecona i zabieram sie za nastepny rozdzial!
    Pozdrawiam
    ARS

    OdpowiedzUsuń
  2. I ty napisałaś że to ja Cię zaskoczyłam?Wierzyć nie mogłam jak doczytałam do końca...ten moment kiedy nagle ...hahaha ŚWIETNIE to zrobiłaś.
    Naprawdę !
    Jej,nie wiem co powiedzieć.

    A u mnie jest zapowiedź rozdziału który nie długo się pojawi,jak chcesz zajrzyj!
    na-skraju-wolnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. O Masakra <3 myslałam ze to Malfoy Draco był z tej klasie a jednak !! :D
    Świetnie , idę czytać dalej :D <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No to mnie zaskoczyłaś.!
    Byłam na 100% pewna, że to Draco idzie do dyrektora, ciemnowłosa Gryfonka to Miona, ale coś zaczęło mi nie pasować. Przecież Narcyza jest blondynką. W takim razie Lucjusz jest z Granger ? Przecież miało być Dramione, poza tym Draco jest jedynakiem. Ale na szczeście wszystko się wyjaśniło.:) Kurcze, viekawy ten twój prolog,no ! C:
    Pozdrawiam Ever
    ( tak w końcu weszłam :d)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ever!
      Cieszę się, że się odnalazłaś :D A jeszcze bardziej, że udało mi się osiągnąć taki efekt zaskoczenia :3 hyhy, obyś się tylko później nie rozczarowała i nie zniknęła :P
      Pozdrawiam,
      Lupi♥

      Usuń
  5. Czytam, czytam i nagle wielki uśmiech na twarzy :)
    Nie wiedziałam na początku o co chodzi, a potem wszystko poszło tak nagle. Szpital, Scorpius, Dziecko i Malfoy'owei. Może nie myślę dziś zbyt jasno i za szybko nie skojarzyłam faktów, albo specjalnie nie podałaś imiona na początku ;)
    Podobał mi się początkowy opis. Jestem akurat po takim "słitaśnym" opowiadaniu, więc twoja, świetnie napisane to dla mnie ulga.
    Śliczny wstęp, I mała Cassie!
    Lecę dalej,
    Croy http://black-redstart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. No to zaczynamy! Ale mnie zaskoczyłas, kurcze, zaczyna się genialnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeeeny *O* Czytam, czytam, czytam, pewna, że czytam jak to Draco biorą do gabinetu itd, aż tu nagle: "Scorpiusie, nie wolno Ci opuszczać lekcji i ..".
    I moja szczęka ląduje na podłodze, a oczy wyglądają mniej więcej tak: O.O
    Idę czytać dalej, nadal wstrząśnięta!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne! Pewnie nie będę oryginalna jeśli stwierdze, że moją pierwszą myślą było: ,,Draco'', a potem olśnienie: Scorpius! : Super trzymało w napięciu, bardzo dobrze ( moim zadaniem) napisane. Lecę czytać dalej! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. OMG! Scorpius? A ja cały czas myślałam, że ty o Draconie piszesz! Rozdział świetny! Lecę dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Łoooł O.O Świetnie napisane. Od początku mnie zaciekawiłaś :) Rozbudowane opisy miejsc, ale także zachowań bohaterów. Super się czyta. Zauważyłam parę błędów, ale to nie przeszkadza ;)) Zostaję tu na dłużej, zdecydowanie :D Pozdrawiam i lecę czytać dalej :-D
    ~ Avada Kedavra

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że Draco nie był obecny przy porodzie! To by dopiero była scena :) Prolog - interesujący :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Klasyczny opad szczeny zaliczony:)
    dobrze sie zapowiada i dobrze ze czytam dopiero teraz bo nie znioslabym tego czekania na nowe rozdzialy:)
    biore sie za reszte a Ciebie zapraszam do mnie jesli lubisz sevmione:)
    pozdrawiam Kejtidzi
    you-deserve-better-sevmione.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. Cholera, to jest najlepszy prolog jaki miałam przyjemność przeczytać. Jest genialny, naprawde. I wlaśnie takie ff lubie najbardziej. Łatwe w odbiorze ale nie banalne. Jeszcze raz....CUUUUUUDO /Eliza :3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zakończenie na samym początku - nie lubię :((
    ale ładnie napisane, no i zwrot akcji mnie zaskoczył, więc może być ciekawie,lecę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam sobie spokojnie myśląc, że od początku piszesz o Draco i Mionie. A tu nagle takie co? Jeszcze się zdziwiłam, że Narcyza jest w ciąży i ma brązowe włosy? Genialny prolog <3
    Zapraszam również do mnie: http://dramione-loveisstragnefeeling.blogspot.com/

    Pozdrawiam serdecznie Milka xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Sok. Myślałam ze to Wrócą idzie do dyrektora. Zrozumiałam do piero na końcu. Wahała świetne.

    OdpowiedzUsuń
  17. Sok. Myślałam ze to Wrócą idzie do dyrektora. Zrozumiałam do piero na końcu. Wahała świetne.

    OdpowiedzUsuń
  18. Myślałam, że to perspektywa Draco a tu Scorpio...
    Cudowne

    OdpowiedzUsuń