Bry dzień, czarodzieje!
Poniżej druga część prologu, mam nadzieję że nie
stracicie wzroku od tych bredni :) cóż poradzić.. nienormalna historia, bo
nienormalna autorka!
Niedługo pojawi się pierwszy rozdział, a póki co
zapraszam do komentowania ♥
~Lupus
Peron 9 i 3/4, znany każdym absolwentom, jak i
teraźniejszym uczniom. Wiele mugoli, jak również czarodziei mogłoby się
zastanawiać, co jest w nim tak niezwykłego. Jakby lepiej się przyjrzeli mogliby
zauważyć, że na chodniku jest wiele imion i dat dawnych hogwartczyków, że
wszędzie słychać śmiech, a większość ludzi jest szczęśliwa oraz spokojna. Jak
się spogląda w dal można, zauważyć piękne zielone góry, pola i lasy pokryte
teraz białym puchem. Jednak większość zebranych ludzi spoglądała w drugą
stronę. Wyczekiwali Expresu Hogwart, który przywiezie ich dzieci na święta do
domu. W tłumie można było zauważyć jedną większą grupkę ludzi. Zachowywali się
wszyscy jak wielka kochająca rodzina. Trzy rody kiedyś zwaśnione, teraz z
ciepłym uśmiechem witali się i ściskali. Weasley, Potter i Malfoy. Pani Potter
z długimi włosami śmiała się właśnie z ciemnowłosym przyjacielem. Złote Dziecko
dyskutowało z chrześniakiem, a jego towarzysz przygód próbował uspokoić córkę,
równocześnie rozmawiając przez telefon z matką. Temu wszystkiemu przyglądała
się z boku kobieta. Z uśmiechem na twarzy poprawiła sobie szalik pod szyją i
zajrzała do wózka stojącego obok. Spała tam słodko malutka dziewczynka, ubrana
w śliczny zielony skafander robiony specjalnie na zamówienie.
- Kochanie, wszystko w porządku? - usłyszała cichy szept i zaraz poczuła silne ramiona przytulające ją.
- Oczywiście, że tak. A co? - spytała z uśmiechem, gdy wyczuła zapach perfum podarowanych mu przez nią na Mikołajki.
- Pff.. Wszyscy jak zwykle stwierdzili, że jestem dla ciebie niemiły - powiedział Draco oburzonym tonem. Zrobił minę zbitego psa, która sprawiała, że wyglądał młodziej.
- Jesteś cudowny - powiedziała i delikatnie musnęła jego usta swoimi.
- Wiem, po prostu lubię to słyszeć… szczególnie od ciebie - powiedział uśmiechając się łobuzersko, a ona w duchu aż westchnęła z zachwytu. Jej mąż z każdym dniem stawał się coraz przystojniejszy. Jego platynowe włosy opadały mu teraz na te niesamowite, szare oczy, które przyglądały jej się z samozadowoleniem.
- Czemu tak na mnie patrzysz? - spytała lekko speszona oraz zaskoczona, że po tylu latach wciąż czasem ją onieśmielał.
- Jestem szczęśliwy - odpowiedział wymijająco i jeszcze mocniej się w nią wtulił. Z błogim uśmiechem oparła się o jego tors. Pasowali do siebie idealnie. A w jego ramionach zawsze czuła się jak w raju. Ale raj niestety jest w niebie, a na ziemi urzęduje diabeł, o czym miała zaraz się przekonać.
- Her, kochanie! Draco, misiaczku! Chyba zapomnieliście o mnie! - usłyszeli rozbawiony głos. W ich stronę zmierzał przystojny szatyn, witając się po drodze ze znajomymi. Mnóstwo kobiet oglądało się za nim mimo, że złota obrączka dumnie prezentowała się na jego palcu.
- Zabini - mruknął Malfoy przewracając oczami, a zarazem się uśmiechając w stronę przyjaciela. Niektórzy się chyba nigdy nie zmienią.
- Blaise! Obudziłeś ją! Znowu! - warknęła Hermiona i zaczęła bujać wózkiem, skąd zaczął wydobywać się już szloch maleństwa.
- Spokojnie, Her, wujek się potworkiem zaraz zajmie - i zanim mama „potworka” zdążyła coś powiedzieć, nosidło było puste.
- Zabini, jak zrobisz jej krzywdę to Cię zaavaduję - powiedział zdenerwowany Draco, widokiem jego malutkiej, słodziutkiej córeczki w rękach szalonego przyjaciela.
- Oj, a już mi się wydawało, Draconie , że to przerabialiśmy przy pierwszym Dramionku. Jak się urodził Scorpius i Toby i Nathan mówiłeś to samo, pamiętasz? Tylko wtedy było zacruciuje - powiedział z szerokim uśmiechem Blaise.
- Ale to jes.. - Draco zaczął się spierać z przyjacielem, ale Hermiona wiedziała, że mogą to robić godzinami. Z rozbawionym uśmiechem odwróciła się od „dużych dzieci” i poszła w stronę przyjaciół.
- Miona, wiesz, że tamten osioł trzyma twoją córkę? - spytała uśmiechnięta przyjaciółka.
- Oczywiście, ale Cassie stała się oczkiem w głowie tatusia i już prędzej Voldemort pocałuje Umbridge, niż Draco pozwoli by coś się stało jego kruszynce- powiedziała
z czułością w oczach Hermiona.
- To prawda, Harry też tak traktował Lily, a teraz? Nich wspomni coś o jakimś chłopaku, a wychodzi z pokoju mrucząc coś pod nosem - skrzywiła się pani Potter.
- Mamo, mamo! Wice pocąg!- krzyknął rozradowany Toby, który siedział u Zabiniego na ramionach. No tak, Blaise miał wielką słabość do najmłodszego z jej synów. Sześciolatek był jego wiernym słuchaczem, gdy mulatowi zbierało się na opowiadanie historii. Obok byłego ślizgona stał dumny z siebie jej mąż, który rozmawiał z Tinem i bujał wózkiem, w którym ponownie leżała Cassiopeia.
- Pociąg! Merlinie, dobrze że zdążyłam! - śliczna blondynka, która właśnie się witała z rodziną, zainteresowała się chłopczykiem. Hope pociągnęła malca za but, wzbudzają tym jego wesołość. Zanim ktoś zdążył zrugać ją za spóźnienie, na peron wjechał Express Hogwart. Z otwartych drzwi, zaczęły wybiegać małe, jak i dużo starsze dzieci. Wszyscy dorośli zaczęli wypatrywać swoich pociech. Hermiona z uśmiechem obserwowała jak Albus pozwolił wyściskać się matce i zaczął się przekrzykiwać z Jamesem by przytoczyć jakąś anegdotkę Harry’emu. Hope ze śmiechem wpadła w objęcia Kola, który podrzucił ją do góry. Z uśmiechem podszedł do ojca, a po przywitaniu z Blaisem odwrócił się w stronę Malfoyów i zajrzał do wózka.
- Kol, a gdzie Scorpius? - spytał Zabini. Młodzi nigdy się nie rozstawali, więc widok samego syna bez przyjaciela wydał mu się podejrzany.
- No tego, jest Prefektem i sprawdza wagony, i przedziały - odpowiedział brunet, a po chwili dodał z zachwytem - Wow, ona na serio ma brązowe włosy!
- Owszem, ale jesteś dla niej za stary - od razu odpowiedział pan Malfoy.
- Jasne, wujku- powiedział Kol, a zaraz uśmiechnął się chytrze - A ona i tak będzie miała wielu chętnych, więc lepiej przemyśleć moją kandydaturę.
Wszyscy wybuchnęli śmiechem, widząc przerażoną
minę Dracona. Oj tak, chłopak ich córeczki będzie musiał przejść wiele trudów,
zanim przekona do siebie tatusia maleństwa. Uśmiechnęła się Hermiona do męża i
zanim zdążyła coś powiedzieć usłyszała głośny wrzask.
- Malfoy, palancie, do reszty zgłupiałeś!!
- Ale ja naprawdę nie żartowałem sobie z twoich włosów, chciałem tylko poczęstować Cię orzeszkami - powiedział spokojny, męski głos i z pociągu wyszedł z szerokim, cwaniackim uśmiechem młody, przystojny blondyn. Obok niego kroczyła, o głowę mniejsza, rudowłosa dziewczynka, która z wściekłości poczerwieniała na twarzy.
- Jasne, a ja jestem głupia! - parsknęła, ale zaraz się uśmiechnęła i z okrzykiem radości podbiegła do rodziców. Scorpius wyszczerzył się do rodzicielów i śladami dziewczyny podszedł do nich. Wyściskał matkę oraz ojca, a zaraz potem został prawie zmiażdżony przez brata. Nathaniel zaczął mu opowiadać, jak to dzielnie się opiekował małą siostrzyczką.
- No dobra, to się zbieramy! - zakomenderował Draco, który jak zwykle lubił wydawać rozkazy. Wielką, szczęśliwą gromadą zaczęli kierować się do barierki, a już po chwili dało się słyszeć nastoletni, dziewczęcy wrzask i śmiech trójki młodych przyjaciół.
-SCORPIUS! KOL! I TY ALBUSIE, wieczorem będą szukać waszych trupów!!
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Wigilia, magiczny dzień, w którym wrogowie podają sobie ręce, rodziny się spotykają, a starzy jak i młodzi ulegają świątecznemu nastrojowi. W pięknej, majestatycznej willi już od samego rana dało się słyszeć śmiechy, krzyki i płacze. W jednej z ogromnej sypialni, naprzeciwko kominka siedział wysoki blondyn, który popijając alkohol z szklanki, przyglądał się z zainteresowaniem i miłością brązowookiej kobiecie. Znajdowała się w łazience, ale drzwi zostawiła otwarte, aby w każdej chwili zobaczyć maleńką Cass w kołysce. Blondyn patrzył na płynne ruchy Hermiony, delikatne i subtelne, jak zawsze. Ze skupieniem upinała włosy w koka, wprawiając falowanie długiej, kremowej sukni, podkreślającej atuty kobiety. „Wygląda jak anioł” pomyślał Draco i już miał jej to powiedzieć, gdy drzwi ich sypialni otworzyły się gwałtownie. Mężczyzna obrócił się w fotelu i zobaczył Toby'ego, który w białej koszuli i ciemnych jeansach wyglądał uroczo. Mały uśmiechnął się, a w jego czekoladowych oczach błysnęły iskierki szczęścia. Sześciolatek przekrzywił głowę na bok i uniósł brew w iście Malfoyowski sposób.
- Co tam, smyku? – spytał się syna.
- TATO! Ile lazy mam Ci mówić, ze ja już nie jestem smykiem! - odpowiedział oburzony chłopiec, zaplatając dłonie na piersi i tupiąc nogą. Draco uśmiechnął się i z doświadczenia wiedząc, że lepiej zachować powagę, z trudem powstrzymał śmiech. Jest jak Miona, tak samo uparty.
- Wybacz synku, to z przyzwyczajenia. Masz rację niedługo będziesz miał urodziny, a kolejne lata przed tobą - przyznał arystokrata, puszczając do niego oczko.
Tobias od razu się uśmiechnął, ukazując tym
samym szczerbate ząbki, i podszedł do fotela, naprzeciwko ojca.
- Tatusiu? A wies, ze dziś miałeś opowiedzieć historię? - zamrugał niewinnie rzęsami.
- Jaką historię? - zdziwił się albo raczej próbował udawać zdziwionego Dracon.
- Oj tato, nie udawaj. My pamiętamy oraz ty pamiętasz, że miałeś opowiedzieć historię twoją i mamy - odpowiedział mu rozbawiony głos Scorpiusa, który siadał właśnie na dywanie obok kominka. Tuż za nim do pokoju przydreptał Nathaniel, równie wesoło się uśmiechając.
- No cóż, jeśli mamy trochę czasu to mogę wam opowiedzieć..
- Tak, mamy TROCHĘ czasu - Scorpius uśmiechał się widząc jak ojciec próbuję odwlec „powrót do przeszłości”.
- Okey, niech wam będzie, ale ostrzegam, to nie jest historia z księżniczką zamkniętą w Wieży Gryfonów. Sami wiecie, jaka wasza matka jest…
- Tato! Zaczynaj!
-Już, już.. Wszystko zaczęło się w piękny dzień. Pioruny oświe..
-To piękny, czy burzliwy- zdziwił się ośmiolatek, sadowiąc wygodniej na kanapie.
-Nie przerywaj! Bo nie opowiem! To był piękny, burzliwy dzień. Pioruny oświetlały zachmurzone niebo, a grzmoty echem odbijały się na korytarzach Hogwartu. Razem
z wujkiem Blaisem kierowaliśmy się w stronę Wielkiej Sali, gdy usłyszeliśmy przerażający wrzask…
" zacruciuje" hahahahaha :D
OdpowiedzUsuńBekowe te słowa
Jeszcze nigdy nie czytałam opowieści z takiej perspektywy.... i mnie po tym po prostu uwiodłaś!!!!
OdpowiedzUsuńWreszcie wzięłam się za czytanie twojego bloga.... i ten prolog jest prze dobry. Można dostrzec tu twój charakter, bo inaczej patrzysz się na to wszystko. Było tak uroczo! ale naturalnie. Nie przekroczyłaś granicy słodkości...no wiesz, tego czegoś.
Brawo!
:)
Pozdrawiam cię, i dzięki za to że czytasz moje opowiadanie!
<3
na-skraju-wolnosci.blogspot.com
Oj, zapowiada się (jak na razie) świetnie.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie spotkałam się z takim pomysłem na prolog. Jednak ta sytuacja na peronie! Blaise! (przepraszam, zawsze tak na niego reaguje)
Jak widać wujek uwielbia maleństwo, podobnie jak resztę dzieci. Jednak to Draco spodobał mi sie tu najbardziej.
Będzie miał kłopoty w przyszłości jak jego córeczka zechce mieć chłopaka ;)
I Rose ze Scorpiusem, niby tylko kilka zdać,a jednak zwróciłaś tym uwagę. Chłopacy Malfoy potrafią przekonać swojego ojca do chyba wszystkiego, ale to takie słodkie.
Moja siostra spojrzała na mnie dziwnie, gdy ja cały czas uśmiechałam się lub śmiałam czytając.
Muszę iść dalej ;)
Croy http://black-redstart.blogspot.com/
Jak na razie to ubóstwiam cie pod każdym względem. Humor, dobry styl i ciekawy pomysł, ajć, jestem w niebieee! Lecę dalej :)
OdpowiedzUsuńKocham!!! Naprawdę świetnie napisane! <3
OdpowiedzUsuńO mój boże to jest świetne! Zastanawiałam się o czym ty będziesz pisać skoro jest tu już taka szczęśliwa rodzinka itp., a tu nagle Draco zamienia się w jakiegoś dziadzię i opowiada :D A zresztą to nawet lepiej, bo ja wolę opowiadania za czasów szkolnych niż po skończeniu Hogwartu :D
OdpowiedzUsuńLecę dalej! :**
Oby dwa prologi fantastyczne. Blaise jako kochający wujek- po prostu mistrzostwo. Bardzo podoba mi się twój styl, jest lekki i zabawny. Cały czas uśmiechałam się do monitora, a brat tylko zaglądał mi przez ramię próbując dociec powodu mej nagłej wesołości.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mam dzisiaj czasu na nadrobienie dalszych zaległości, ale obiecuję czytać stopniowo. Jutro na pewno zajrzę.
Pozdrawiam, Nesta
PS. Na moim blogu pojawiła się pierwsza miniaturka, może miałabyś chęć przeczytać http://nesta-olwen.blogspot.com/
Urocze są ich relacje rodzinne. Takie ciepłe, że aż miło się to czyta :) Bardzo mnie ciekawi, jak to się stało, że Draco i Hermiona są razem - według twojej wizji :) Fajnie będzie się tego dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńW dramione ciezko jest wyszukac jakis motyw ktorego ktos juz nie walkowal 50razy a tobie sie udalo!Moze troche za slodko jak dla mnie,ale nie czepiam sie od nienawisci do milosci tylko krok:)Gratuluje uwiedzenia mnie samym prologiem:)
OdpowiedzUsuńHahah super . Dawno sie tak nie usmialam
OdpowiedzUsuńA dzieciako sa.slodkie