Hej,
no
to lecimy! Podzieliłam prolog na dwie części, bo .. tak sobie to wymyśliłam :D
Mam nadzieję, że wam się spodoba i zachęci na czytanie następnych notek. Będę
wstawiać regularnie (mam taką nadzieję) rozdziały,
a
w razie problemu uprzedzę.
A,
proszę o wyrozumiałość, bo to .. coś.. wreszcie ujrzało światło dzienne.
~Lupus
Dla
Was, czyli moich osobistych wariatek
Rogaś,
Bebe.. wkraczam do akcji!
Monumentalny
i majestatyczny zamek wszystkich od wieków wprawiał w zdumienie. Ogromne
wieże wyglądały jakby sięgały chmur, stabilne mury sprawiały wrażenie
niezdobytych. Twierdzę otaczał mroczny i niebezpieczny las, w którym żyło wiele
magicznych istot. Większość osób drżało ze strachu na sam widok lasu i nikt nie
pomyślałby żeby wchodzić na jego teren. Niedaleko zamku było również lśniące
jezioro. Jego krystaliczna i zimna woda wręcz zachęcała aby w upalne dni się w
nim ochłodzić. O tej porze gdy słońce chyliło się ku zachodowi i leniwie
oświetlało budowle, las i jezioro, całość tworzyło niesamowicie magiczną scenę.
W
jednej z wież była właśnie prowadzona lekcja transmutacji. Młodzi czarodzieje
zmęczeni dniem pełnym zajęć starali się skoncentrować na lekcji. Niestety tylko
połowa uczniów przysłuchiwała się temu z prawdziwym zainteresowaniem. Wśród nich
wielką aktywnością wyróżniała się pewna ciemnowłosa dziewczynka o błyszczących
oczach. Co parę minut unosiła swoją drobną rączkę i z iskierką w oku zadawała
coraz to nowsze pytania. Nauczycielka z cierpliwością oraz delikatnym uśmiechem
odpowiadała na pytania swojej ulubionej uczennicy. Profesor McGonagall była
wręcz dumna, że ta mała ciekawska istotka nosi na szacie wyszytego lwa. Co
innego pewna para młodych mężczyzn, która na każdych zajęciach wybuchała
śmiechem lub komentowała wszystko wokoło. Zdziwiona zauważyła jednak, że na
dzisiejszych zajęciach nie pisnęli słówkiem. Dyskretnie spojrzała na bruneta i
blondyna siedzących z tyłu. Brunet wpatrywał się maślanym wzrokiem w inną
ślizgonkę. Ciągnął ją co chwila za włosy, obrywając w końcu zeszytem po głowie.
Za to platynowy chłopiec wpatrywał się zamyślony za okno. Zaskoczona ich
dzisiejszą odmianą dopiero po chwili zarejestrowała, że ktoś pukał do drzwi
komnaty. Odchrząknęła i zaprosiła gościa do środka.
-
Słucham, panie Nott? W czym mogę pomóc? - zapytała, przybrawszy surową minę.
-
Pan dyrektor prosi do siebie Malfoya, pani profesor - odpowiedział chłopak,
uśmiechając się szeoko do jej ulubienicy. Dziewczynka przewróciła oczami,
marszcząc zabawnie nosek.
-
Niech idzie - odpowiedziała i z uwagą przyglądała się młodemu Malfoyowi.
Chłopak podniósł się leniwie i wolnym krokiem skierował się w stronę drzwi.
Nauczycielka odprowadziła go wzrokiem i gdy drzwi się zamknęła poprowadziła
dalej swój wykład, a pobudzona dopiero co klasa znowu oddała się odrętwieniu.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Na
korytarzu słychać buło tupot butów. Zza zakrętu wyszło dwóch młodych ludzi.
Jeden z nich skinąwszy głową na pożegnanie poszedł dalej, prosto korytarzem.
Chłopak o platynowych włosach, skierował się w stronę gabinetu dyrektora.
Zastanawiał się, o co mogło chodzić tym razem. W ostatnim tygodniu był prawie
grzeczny. Może parę razy pokłócił się ostro z ciemnowłosą gryfonką, ale u nich
to była codzienność. Przecież gdyby cokolwiek zrobił tej złośnicy, naraziłby
się Potterowi. Z Zabinim również nie poszalał w tym tygodniu. Wariowali na
wtorkowej imprezie w Pokoju Wspólnym, ale to również jest normalne.
Zaciekawiony o co chodzi, podszedł do chimery.
-
Czekoladowe stopy olbrzyma - powiedział zniecierpliwiony. Razem z przyjaciółmi
nigdy nie miał problemu z odgadnięciem hasła. Byli na tyle genialni by na nie
wpaść… no albo je znali, bo do dyrektora byli wzywani raz na tydzień.
Uśmiechając się ironicznie zastukał do drzwi.
-
Niech pan wejdzie, panie Malfoy - usłyszał głos zza drzwi.
-
Dzień dobry - powiedział grzecznie, wchodząc do tego niesamowitego
pomieszczenia. Co jak co, ale był dobrze wychowany. Jego matka o to zadbała.
-
Dobry, dobry, a wręcz wspaniały - odpowiedział szczęśliwy dyrektor, a Malfoyowi
zbladł uśmiech, gdy usłyszał resztę wypowiedzi dyrektora - Mój drogi, ojciec na
ciebie już czeka. Proszę weź garść proszku Fiuu z kominka i wypowiedz wyraźnie
nazwę Munga.
-
Co się stało? Coś matce albo ojcu? Czemu są w szpitalu?! - spytał zdenerwowany.
Rodzina była dla niego najważniejsza. Może i lubił być uważany za opanowanego,
ale jeśli chodziło o jego najbliższych zawsze się denerwował.
-
Spokojnie chłopcze, wszystkiego dowiesz się na miejscu. A teraz bierz proszek,
no już, ruszaj się.
Zdenerwowany
Malfoy podszedł do kominka i zniknął w zielonych płomieniach. Naczelnik szkoły
uśmiechnął się widząc zachowanie blond chłopca. Z wesołym błyskiem w oku,
zabrał się z powrotem do swojego zajęcia i otworzył następne opakowanie fasolek
wszystkich smaków.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Ledwo
otworzył oczy, a przed nim już stała ładna, młoda kobieta, która z uśmiechem
stukała nogą o podłogę.
-
Panicz Malfoy, cudownie, wszyscy na pana czekają, a pana ojcu przyda się
wsparcie - powiedziała rozbawiona pielęgniarka - Proszę za mną.
Poszedł
szybkim krokiem długim korytarzem, wciąż zdenerwowany. Z pewnej odległości
zobaczył ojca. Zwykle opanowany pan Malfoy, chodził teraz na okrągło wzdłuż
sali operacyjnej. Gdy tylko zauważył syna, zawołał go. Platynowy podbiegł do
taty i po krótkim przywitaniu zalał go falą pytań.
-
Co się stało? Z ciocią wszystko w porządku? A z dziadkami? Gdzie oni są? A może
coś z mamą? - pytał aż starczyło mu powietrza w płucach.
-
Spokojnie, mama właśnie rodzi - odpowiedział ojciec wpatrując się z
rozbawieniem w syna.
-
Rodzi? Już? Przecież miała za miesiąc? Wszystko w porządku, a dziecko? - można
było wyczuć ulgę w jego głosie.
-
Lekarze mówią, że w porządku. Teraz trzeba tylko czekać - powiedział z
uśmiechem.
-
A czy.. - zaczął znowu, ale mu przerwano.
-
Panie Malfoy, może pan już zobaczyć żonę i córkę - powiedział starszy lekarz
wychodząc z sali.
-
Córkę?! - spytali równocześnie.
-
Tak – odpowiedział rozbawiony -Wreszcie się pan doczekał córki, panie
Malfoy.
Ojciec
spojrzał na niego i z szerokim uśmiechem wskazał drzwi. Weszli ramię w ramię.
Zobaczyli łóżko szpitalne, a w nim leżącą brązowowłosą kobietę. Uśmiechnęła się
do nich, uśmiechem szczęśliwym, dumnym i zmęczonym.
-
Chodź kochanie, zobacz jaką masz śliczną siostrzyczkę - powiedziała nie
odwracając oczu od ojca. Jasnowłosy chłopak podszedł do matki i zobaczył
maleńki zawiniątko, wtulające się w rodzicielkę.
-
Ona ma brązowe włosy - powiedział pierwszą rzecz, która mu przyszła do głowy. U
nich w rodzinie on i jego brat odziedziczyli włosy po ojcu.
-
To dobrze, twoje piękne loki nie zginą - powiedział tata z sarkastycznym
uśmiechem, ale i czułością. Mała siostrzyczka otworzyła oczka, które miały
barwę wręcz czekolady, mlecznej czekolady, jak jej mamusia. Z delikatnym
uśmiechem dotknął maleńkiej rączki istotki, leżącej i patrzącej na niego z
podejrzliwością.
-
Hej maleńka, witaj w rodzinie Malfoyów - powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-
Kochanie możesz wybrać imię dla naszej księżniczki - powiedział ojciec z dumą
przyglądając się żonie i długo wyczekiwanej córce.
-
Myślę, że pasuje do niej Cassiopeia - powiedział od razu.
-
Zgoda, nasz mała Cassie - powiedziała zmęczona matka, ale nagle się ożywiła i z
uwagą zaczęła przyglądać się synu - Czy ty nie powinieneś być w szkole? Jaką
miałeś teraz lekcje? Scorpiusie, nie wolno Ci opuszczać lekcji i ..
-
Mamo! Już wracam, a na dodatek dyrektor mnie zwolnił z zajęć - powiedział
obronnym głosem.
-
Co nie oznacza, że możesz opuścić kolejne zajęcia, wracaj do szkoły kochanie.
Dbaj o Potterów, nie rozrabiaj z Zabinim - powiedziała już z uśmiechem ma
jednym wydechu. Nawet po tylu latach Hermiona Granger, a raczej już Malfoy
mówiła o nauce głosem lekko zarozumiałym.
-
Już idę mamo, pa Cassie i cześć tato - dał buziaka mamie i siostrze, a tatę
wyściskał. Wrócił tą samą drogą do kominka i używając sieci Fiuu wrócił do
szkoły. Musi się teraz pochwalić siostrą przed Kolem Zabinim i Jamesem Potterem
oczywiście. No i tą gromadą czubków. Może Lily zacznie ich częściej odwiedzać?
Draco
Malfoy z delikatnym uśmiechem przyglądał się karmiącej Hermionie. Przypomniał
sobie początki ich znajomości, które nie były za ciepłe. Wiedział, że na święta
obiecali opowiedzieć dzieciom ich wielka historię miłosną. Uśmiechnął się
ironicznie.
Czeka
ich wielkie rozczarowanie.
Zaczyna sie bardzo ciekawie :) Bardzo podobal mi sie ten tajemniczy poczatek i ten moment olsnienia, ze to nie Draco jest tym mlodym Malfoyem a jego syn. No i zdradzasz od razu, ze bedzie happy end! Tym bardziej czuje sie zachecona i zabieram sie za nastepny rozdzial!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ARS
I ty napisałaś że to ja Cię zaskoczyłam?Wierzyć nie mogłam jak doczytałam do końca...ten moment kiedy nagle ...hahaha ŚWIETNIE to zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńNaprawdę !
Jej,nie wiem co powiedzieć.
A u mnie jest zapowiedź rozdziału który nie długo się pojawi,jak chcesz zajrzyj!
na-skraju-wolnosci.blogspot.com
O Masakra <3 myslałam ze to Malfoy Draco był z tej klasie a jednak !! :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie , idę czytać dalej :D <3 <3
No to mnie zaskoczyłaś.!
OdpowiedzUsuńByłam na 100% pewna, że to Draco idzie do dyrektora, ciemnowłosa Gryfonka to Miona, ale coś zaczęło mi nie pasować. Przecież Narcyza jest blondynką. W takim razie Lucjusz jest z Granger ? Przecież miało być Dramione, poza tym Draco jest jedynakiem. Ale na szczeście wszystko się wyjaśniło.:) Kurcze, viekawy ten twój prolog,no ! C:
Pozdrawiam Ever
( tak w końcu weszłam :d)
Ever!
UsuńCieszę się, że się odnalazłaś :D A jeszcze bardziej, że udało mi się osiągnąć taki efekt zaskoczenia :3 hyhy, obyś się tylko później nie rozczarowała i nie zniknęła :P
Pozdrawiam,
Lupi♥
Czytam, czytam i nagle wielki uśmiech na twarzy :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam na początku o co chodzi, a potem wszystko poszło tak nagle. Szpital, Scorpius, Dziecko i Malfoy'owei. Może nie myślę dziś zbyt jasno i za szybko nie skojarzyłam faktów, albo specjalnie nie podałaś imiona na początku ;)
Podobał mi się początkowy opis. Jestem akurat po takim "słitaśnym" opowiadaniu, więc twoja, świetnie napisane to dla mnie ulga.
Śliczny wstęp, I mała Cassie!
Lecę dalej,
Croy http://black-redstart.blogspot.com/
No to zaczynamy! Ale mnie zaskoczyłas, kurcze, zaczyna się genialnie :)
OdpowiedzUsuńJeeeny *O* Czytam, czytam, czytam, pewna, że czytam jak to Draco biorą do gabinetu itd, aż tu nagle: "Scorpiusie, nie wolno Ci opuszczać lekcji i ..".
OdpowiedzUsuńI moja szczęka ląduje na podłodze, a oczy wyglądają mniej więcej tak: O.O
Idę czytać dalej, nadal wstrząśnięta!
Świetne! Pewnie nie będę oryginalna jeśli stwierdze, że moją pierwszą myślą było: ,,Draco'', a potem olśnienie: Scorpius! : Super trzymało w napięciu, bardzo dobrze ( moim zadaniem) napisane. Lecę czytać dalej! :-)
OdpowiedzUsuńOMG! Scorpius? A ja cały czas myślałam, że ty o Draconie piszesz! Rozdział świetny! Lecę dalej <3
OdpowiedzUsuńŁoooł O.O Świetnie napisane. Od początku mnie zaciekawiłaś :) Rozbudowane opisy miejsc, ale także zachowań bohaterów. Super się czyta. Zauważyłam parę błędów, ale to nie przeszkadza ;)) Zostaję tu na dłużej, zdecydowanie :D Pozdrawiam i lecę czytać dalej :-D
OdpowiedzUsuń~ Avada Kedavra
Szkoda, że Draco nie był obecny przy porodzie! To by dopiero była scena :) Prolog - interesujący :)
OdpowiedzUsuńKlasyczny opad szczeny zaliczony:)
OdpowiedzUsuńdobrze sie zapowiada i dobrze ze czytam dopiero teraz bo nie znioslabym tego czekania na nowe rozdzialy:)
biore sie za reszte a Ciebie zapraszam do mnie jesli lubisz sevmione:)
pozdrawiam Kejtidzi
you-deserve-better-sevmione.blogspot.pl
Cholera, to jest najlepszy prolog jaki miałam przyjemność przeczytać. Jest genialny, naprawde. I wlaśnie takie ff lubie najbardziej. Łatwe w odbiorze ale nie banalne. Jeszcze raz....CUUUUUUDO /Eliza :3
OdpowiedzUsuńZakończenie na samym początku - nie lubię :((
OdpowiedzUsuńale ładnie napisane, no i zwrot akcji mnie zaskoczył, więc może być ciekawie,lecę dalej ;)
Czytałam sobie spokojnie myśląc, że od początku piszesz o Draco i Mionie. A tu nagle takie co? Jeszcze się zdziwiłam, że Narcyza jest w ciąży i ma brązowe włosy? Genialny prolog <3
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie: http://dramione-loveisstragnefeeling.blogspot.com/
Pozdrawiam serdecznie Milka xx
Sok. Myślałam ze to Wrócą idzie do dyrektora. Zrozumiałam do piero na końcu. Wahała świetne.
OdpowiedzUsuńSok. Myślałam ze to Wrócą idzie do dyrektora. Zrozumiałam do piero na końcu. Wahała świetne.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to perspektywa Draco a tu Scorpio...
OdpowiedzUsuńCudowne