5 lipca 2014

Sny rzad­ko mówią prawdę.


Kurwa! Brawo, Nott.. trzeba było wziąć z trzy eliksiry Słodkiego Snu!!! Cudownie… Cichy szelest liści, mroczny las i pustka. Znowu szedł dobrze mu już znaną ścieżką. Jego ubranie po raz kolejny ociekało krwią, a on sam był wycieńczony… Mgła utrudniała po raz kolejny utrzymanie równowagi. Szedł przed siebie po polanie. Kwiaty uginały się pod nim. BUM! Zaczął drżeć, powoli odwrócił się i zobaczył ją. Leżała jak zwykle. Bezwiednie uniósł rękę i odwrócił ją na plecy. Dotknął zimnego policzka. Nieruchoma twarz, bez uczuć, bez uśmiechu, bez rumieńców. Wstrzymał oddech, teraz będzie ból, ból i wrzask. Zamknął oczy i … nic. Powoli uniósł powieki. Po drugiej stronie Jej siedziała dziewczyna. Zarumienione policzki, leniwy uśmiech i burza brązowych loków. Czekoladowe oczy patrzyły na niego wyzywająco. Miała na sobie zwiewną, białą sukienkę oraz bose stopy. Migotała delikatnie, jakby miała zaraz zniknąć. Zaniemówił, marzył by wróciła do niego właśnie Ta Hermiona, radosna i skora do nauki.
-H..Hermiona? – nawet nie wiedział, że może coś z siebie wykrztusić. Jej uśmiech powiększył się, skinęła delikatnie głową, a włosy opadły na jej twarz.
-Jak? Jak ty..?

Czekoladowe oczy błysnęły, a jej gładkie czoło zmarszczyło się. Wzruszyła ramionami.
-Czemu nic nie mówisz? Nie.. nie możesz, prawda?
Uniosła kciuk i pokiwała głową. Wyciągnął rękę do jej dłoni, ale nie mógł jej chwycić. Jakby była duchem.
-Czemu tu jesteś, czemu ?!
Spuściła wzrok na ciało, leżące między nimi. Uśmiech zszedł z jej twarzy, a oczy zasępiły. Zacisnęła pięści i zmarszczyła nosek. Pokręciła głową i opuściła ramiona. Z przymkniętymi oczami zaczęła bujać się na piętach. Nott nie mógł oderwać od niej oczu, piękna czekoladowo oka siedziała przed nim. Nie mógł jej dotknąć, nie mógł z nią normalnie porozmawiać, a dlaczego? Bo..
-Czy ty musiałaś znów postawić na swoim? Nie mogłaś mnie posłuchać?! Nie mogłaś uciec? MOGŁAŚ, nie leżałabyś teraz podłączona do różnych sznurków i piszczących urządzeń. Jak najinteligentniejsza czarownic może być tak głupia i tępa? Pomyślałaś przez co przechodzimy przez Ciebie? Potter zniknął ze szkoły, twoja ruda przyjaciółka musiała sama wrócić do dormitorium, a teraz daje się podrywać co drugiemu chłopakowi w szkole! Granger, to już nie jest Weasley! Albo przesiaduje nie wiadomo z kim albo tu, u ciebie! A Zabini? Zmienił się w ducha, wygląda gorzej niż ostatnio?! Malfoy? Malfoy drze się na wszystkich, ratuję cnotę Weasley i przytrzymuje przy życiu Blaisa… sam wyglądając jak siedem nieszczęść! … a..a ja Hermiona? Czy o mnie pomyślałaś? Co ja czuję? Czuję się jak martwy troll. Nie mogę jeść, nie mogę spać! Nie mam czegoś, coś mi zabrano! Nie wiem co się dzieje wokół, nic. Ja nie mam serca, a wiesz czemu? Bo ty nim jesteś, a teraz jesteś nikim i nie oddałaś mi go. Nie mam niczego, bo nie mam Ciebie, Hermiona.
Wykrzyczał wszystko, co przez ostatnie tygodnie go dręczyło. Mówiąc patrzył tylko na ciało, teraz spojrzał na ducha. Nie miała już zamkniętych oczu, patrzyła niego z bólem i strachem, po policzkach płynęły łzy, a ramiona jej się trzęsły. Dłonie wbiła w ziemię, a usta zacisnęła mocno. Pokiwała na niego głową i otworzyła usta..

Teodor usiadł w łóżku, pot ściekał mu na oczy, a ręce drżały. Z niemałym wysiłkiem wstał z łóżka. Złapał swoją bluzę i wręcz pobiegł do drzwi. Musi iść do dziewczyny, musi ją zobaczyć. Biegnąc do Skrzydła Szpitalnego rozmyślał o śnie. Był inny, był dziwny i realny. Zdyszany wbiegł do Sali i dopadł ostatniego łóżka. Leżała jak zawsze, w niezmienionej pozycji. Dłonie po bokach, przykryta kołdrą i podłączona do pikających urządzeń. Stajesz się obłąkany, Nott. Usiadł na pobliskim łóżku i oparł głowę na ramionach. Wiedział, że nie zaśnie. Teraz nie, nie po tym śnie. Po godzinie jego głowa osunęła się na poduszkę, zasypiał widząc dziewczynę w łóżku obok i słysząc jej głos. Musiała wydrzeć się z całych sił, ale on usłyszał tak cichy szept, że nie był pewny czy go sobie nie wyobraził.

Obiecuję, Teo. Wrócę.

.*.*.*.

Drzwi zamknęły się za Blaisem, który znów uciekł zatopić smutki w Ognistej. Draco spojrzał na Hermionę. Nie, na jej nieruchome ciało, to nie była Gryfonka. Podszedł do łóżka i złapał za zimną dłoń.
-No i co, Granger? Kiedy wrócisz?
Nie odpowiedziała mu, jak by mogła? Skrzywił się, ostatnio otaczają go ludzie z depresją. Zabini, który najchętniej nie wstawałby z łóżka i Pansy, która obchodziła żałobę. Jej brat zginął w wypadku samochodowym. Tak mówią, ale czy to prawda? Dziewczyna i tak trzyma się najlepiej. Ciągle ich pyta o co chodzi? Źle się czuje ją okłamując, najpierw o tym dziwnym pokoju, który znów nie mogą znaleźć, a teraz czemu mają doła. Ale Pan głupia nie jest i się chyba domyśliła. zawsze wiedziała o jego słabości do Granger, nawet Zabini się nie skapnął.
-Wiesz co, Gryfonko? Jeśli wrócisz to wszystko naprawię, obiecuję. Będziesz mnie mogła nienawidzić do woli, ale .. zaopiekuję się Tobą. Słowo Malfoya.. – zaśmiał się gorzko, przecierając opuchnięte oczy –Pewnie dla Ciebie to nic nie znaczy, ale każdy Malfoy wie co to honor... przepraszam, że cię tak traktowałem, przepraszam za wyzwiska, za komentarze, za żarty, za podstawianie nóg. Przepraszam, że w trzeciej klasie wydałem to ptaszysko, a w piątej powiedziałem, że jesteś szmatą. Tak naprawdę myślę, że jesteś najpiękniejsza i …? Jesteś aniołem.. a ja przyjacielem samego diabła.. przepraszam Hermiono, że się w Tobie zakochałem..
Puścił jej rękę i popatrzył na nią przez chwilę. Z smutnym grymasem wrócił do pokoju. Cały był zaśmiecony butelkami po ognistej i ubraniami. Na jednym łóżku leżał Zabini, chyba zasnął.. w dłoni trzymał nową butelkę z alkoholem wypitym do połowy. Westchnął i delikatnie wyjął mu naczynie. Sam opadł na łóżko i myśląc, kiedy to się skoczy zasnął. Ostatnie jego sny były dziwne. Śniło mu się jezioro, a kiedy patrzył się w nie widział cierpiącą Gryfonkę.
Teraz znów śniło mu się, że jest w lesie.  Padał deszcz. Mokry przeszedł kawałek i zobaczył jezioro. Podszedł i usiadł na brzegu. Spojrzał na odbicie… swoje?! Ostatnio widział tam krzyczącą i miotającą się dziewczynę, a on w żaden sposób nie mógł jej pomóc. Zmarszczył brwi i zamknął oczy. Po paru minutach otworzył i znów spojrzał w jezioro. I była tam, ale on też. Obrócił głowę i zobaczył ją. Stała za nim, wyglądając jak zwykle pięknie. Włosy miała spięte w koka, a parę luźnych kosmyków opadało na jej łagodną twarz. Mokra sukienka przylegała do jej ciała. Biała tunika podkreślała jej wszystkie atuty. Spojrzał na jej twarz. Oczy z zaciekawieniem i .. ciepłem przyglądały mu się. Malinowe wargi rozciągnęły się w uśmiechu.
-I czego się cieszysz, głupia? – stare nawyki dały o sobie znać. Przestraszył się, że dziewczyna odejdzie, ale ona roześmiała się. Nie słyszał tego jednak. Hermiona wzruszyła ramionami i wskazała niebo.
-Cieszysz się, że pada?!
Pokiwała głową, a po chwili zamigotała i znikła. Przerażony rozejrzał się w koło. Nie ma jej, nie ma jej, nie ma jej.. usłyszała łamiącą się gałązkę. Stała przy lesie i machała w jego stronę. Poszedł za nią, prowadziła go leśną dróżką.
-Daleko jeszcze?
Cisza.
-Granger, daleko jeszcze?
Popatrzyła na niego marszcząc brwi.
-No co? Daleko jeszcze czy nie?
Znowu się roześmiała. Jej fryzura się poluzowała i nowe loki okalały jej buzię.

-Z czego się tak śmiejesz?
Szczerząc do niego białe ząbki, uniosła ręce do głowy. I zaczęła nimi machać.
-Yhym? To zgadywanki?- spytał zdezorientowany, kiwnięcie głową – to rogi? Nie, dobra.. to może uszy? Tak super, czyli coś ma duże uszy? Okey, a teraz ogon? Salazarze, o co ci chodzi? Coś ma ogon i duże uszy?
Uśmiech nie schodził z jej twarzy.
-To jakieś zwierzę? Czyli jakiś królik? Nie, hmmm.. słoń? nie, ale blisko, hmm, a koń? Nie to nie. Nie bawmy się w to!
Przewróciła oczami i zeszła z dróżki. Za nim wyszli na polanę usłyszał szum wody. Gryfonka przyprowadziła go do wodospadu, który tworzył kolejne małe jeziorko.  W podskokach pobiegła i wskoczyła do wody. Sięgała jej do kolan, a po chwili stała prawie pod strumieniem opadającej wody. Pokiwała a niego, a on posłuchał jej. Nie minęła sekunda, a byli obok siebie. Czekoladowe oczy patrzyła na niego uważnie, a po chwili delikatne dłonie opadły mu na ramiona. Zaczęła się kiwać na boki i im lekko potrząsać.
-Hm? Chcesz tańczyć?- zapytał zszokowany.
Cofnęła ręce, a lekki rumieniec wstąpił na jej policzki.
-Ale ja nie mówię nie!- nie chciał by zabierała ręce. Złapał ją i przysunął do siebie. Ich palce się splotły. Uśmiechnęła się delikatnie i spuściła wzrok. A on zaczął nią kierować. Po paru niezręcznych minutach, poczuli się swobodniej. Wirowali teraz pod wodospadem, uśmiechając się szeroko i zapominając o całym świecie. Po minutach, może godzinie albo i dwóch, opadli na ziemię. Leżeli obok siebie cali mokrzy, ciężko oddychając. Wilgotne włosy dziewczyny łaskotały go w policzek. Spojrzał na towarzyszkę. Miała zamknięte oczy i rozmarzony uśmiech. Policzki nadal zarumienione dodawały jej tylko uroku. Na długich rzęsach osadziło się parę kropelek.
-Granger, wrócisz?
Znów mógł podziwiać głębie brązowych źrenic. Przewróciła się na brzuch i tyłem do niego, zaczęła coś pisać palcem. Chciał spojrzeć jej przez ramię, ale ona machnęła do niego drugą ręką.
-Dobraaa, nie patrzę.
Zamknął na moment oczy i ponownie położył się na ziemi. Jego myśli po raz pierwszy od wielu lat dryfowały. Nagle tchnięty dziwną myślą przerwał ciszę.
-Hermiona? A czy słyszałaś co do Ciebie mówiłem w szpitalu?
Nic mu nie odpowiedziała, nawet go nie trąciła. Otworzył oczy i z szokiem stwierdził, że jest sam. Nie było śladu dziewczyny. Roztrzęsiony usiadł gwałtownie i znów się rozejrzał. Pusto. Z dziwnym smutkiem spojrzał w miejsce, gdzie ostatnio siedziała. Zmrużył oczy i zobaczył napis. No właśnie, coś kaligrafowała, gdy on odpłynął w marzenia. Pochylił się by dostrzec drobne literki..
Szare oczy otworzyły się niespodziewanie. Zamrugał parę razy i potarł twarz. Był cały mokry od potu. Z trudem usiadł na łóżku. Co mu się śniło? Brązowe loki, wodospad, rumieniec, dłonie, taniec…napis. Obrazy przeleciały mu przed oczami, a on już wkładał na siebie dresy. Musi iść jak najszybciej do pani Pomfrey. Musi go wysłać do Munga, bo jest szalony.. z zaskakującą energią ruszył ciemnym korytarzem do PWŚ, teraz tylko trzeba przejść przez korytarze.. idąc szybkim krokiem rozmyślał o nocnej marze.. jego kroki dudniły, tak jak słowa w głowie..

Niedługo, ośle. Niedługo. Niedługo. Niedługo, ośle.  

.*.*.*.

Poczuł jak chłodne naczynie, które od tygodni dawało mu ukojenie zostaje wyjęte z jego dłoni. Usłyszał westchnienie przyjaciela i dźwięk sprężyn, gdy kładł się na łóżku. Po paru minutach jego oddech wyrównał się. Raz. Dwa. Raz. Dwa.
Chłopak otworzył oczy i uśmiechnął się. Po cichu wstał z posłania i łapiąc zabraną butelkę ruszył w stronę wyjścia. Zamknął drzwi i minął PW. Chłodny korytarz trochę go otrzeźwił. Poszedł do Łazienki Prefektów, no cóż Filch chyba nie będzie go tam szukać.. przeszedł przez drzwi i od razu ruszył w stronę wanny. Wybrał olejek o zapachu truskawek i zaczął się rozbierać. Taki jak go Salazar stworzył zanurzył się w ciepłej wodzie. Oparł głowę o krawędź i z rozmarzeniem pociągnął spory łyk alkoholu. Westchnął, zaciągając się zapachem unoszonym w łazience. Truskawki kojarzyły mu się już tylko z Mioną. Przypomniał sobie, jak jeszcze przed tygodniem w PŻ zrobili sobie piknik.

Dziewczyna bardzo chciała wyjść na dwór, ale była nawałnica i się rozczarowała. Zabini nie mógł pozwolić by ten zadarty nosek się marszczył ze zmartwienia! Zabrał ją do PŻ i sam zorganizował „wyjście”. Ale Gryfonka, jak zwykle miała jakieś ale. Nie było truskawek, władczym tonem „poprosiła” go o owoce i rozpuszczoną czekoladę. Pierwszy raz słyszał o takim połączeniu, a teraz nie wyobrażał sobie jeść tych owoców bez tego dodatku.

Wspominając stare czasy, zmartwił się jeszcze bardziej. Teraz nikt na niego nie krzyczał, że dostał Trolla.. nie wychodził z nikim rano nad jezioro.. gnębiły go za to koszmary.

Każdej nocy bez wyjątku śnił
o tym samym miejscu. Teraz znowu stał w lesie. Widząc znaną mu ścieżkę podążył nią. Przez mgłę zobaczył przed sobą bramę. Przeszedł przez nią, nie widząc już niczego sunął na przód. Jak każdej nocy potknął się o coś twardego. Teraz zobaczył, że jest ubrany w czarny strój, a w dłoni trzyma maskę. Odwrócił się, widząc co zobaczy. Stary, marmurowy nagrobek z napisem:

Hermiona Jean Granger
Dopiero po śmierci dowiem się, kto był moim prawdziwym przyjacielem.

Po twarzy zaczęły mu spływać łzy, jak mógł ją tak zawieść. Dlaczego jej nie uratował? No dlaczego?! Bo nie spełnił swojej żałosnej obietnicy, że będzie ją strzec…  zawiał wiatr, a liście na cmentarzu zaszeleściły. Położył głowę na nagrobku.
-Blaise..
Pięknie teraz słyszał jej głos, w Mungu powinni szykować dla niego miejsce, bo jak nic chyba sam się tam zgłosi.
-Blaise..
Szept był wyraźniejszy, chłopak podniósł głowę i zobaczył tuż obok swojej twarzy nogi. Uniósł głowę i to była ona, jego mała przyjaciółka. Siedziała na płycie marmurowej i spuściła na dół swoje gołe stopy.  Nie wyglądała tak, jak w szpitalu. Przed nim siedziała dziewczyna  radosna, piękna. Włosy splotła w warkocza, a na głowę założyła wianek z białych kwiatów. Ubrana w półprzezroczystą, białą sukienkę…nie to ona była półprzezroczysta, jak jakiś duch. Machała radośnie nóżkami i z uwagą wpatrywała się w niego.
-No co się gapisz?
Burknął, wiedział, że wygląda jak kupka nieszczęść. Wiedział też, że dziewczyna robiła ostatnio co mogła by przywrócić go do normalności, a tu…
-Kim jesteś?- podniosła brwi do góry i z zaskoczeniem wpatrywała się w jego zmęczoną twarz -Znaczy, wiem, że to ty Minka, ale jesteś tu, a nie możesz być też tam? Salazarze, masło maślane, ale rozumiesz, prawda? Dlaczego tu wyglądasz, jak zawsze? Dlaczego nie możesz się w końcu obudzić? Hermiona! Proszę, odpowiedz mi!
Uśmiechnęła się w odpowiedzi i zeskoczyła ze swojego miejsca wiecznego spoczynku. Mrugnęła do niego i tanecznym krokiem zaczęła się oddalać.
-Hermiona!! Nie odchodź, proszę..
-Złap mnie jeśli potrafisz, Diabełeku…
Jedno zdanie wypowiedziane szeptem, wykrzesało od niego siły. Zaczął za nią biec, jak najszybciej. Była parę kroków przed nim, omijała z gracją nagrobki i śmiała się. Cichy śmiech, jak dzwoneczki brzmiał w jego głowie. Złapię ją, złapie ją. Wyciągnął ręce i rzucił się na przód. Mignęła mu myśl, że Minka to duch i runie na ziemię, ale ku jego zaskoczeniu zderzył się z jej ciepłym ciałem. Przewrócili się, a jej loki opadły mu na twarz. Czuł jej trzęsące się ramiona, wiedział, że śmieje się teraz jak opętana, ale on słyszał tylko ciche echo tego. Po paru minutach, Gryfonka podniosła się z niego, pozwalając mu otworzyć oczy. Sceneria snu zmieniła się, leżeli teraz na trawie niedaleko przepływała rzeka, a żeby przez nią przejąć trzeba użyć pomostu. Drewniany, wyglądał na niezniszczalny, kwiaty wokół dodawały magii miejsca. Coś jednak mu się tu nie podobała, zerknął na towarzyszkę. Miała zmarszczone brwi i smutny wyraz twarzy, patrzyła na to ze zdziwieniem, ale i domieszką strachu.
-Hm? Minka, gdzie jesteśmy?
Zapytana wzruszyła ramionami i podeszła do rzeki. Zanurzyła w niej swoje bose stopy, a potem popatrzyła na niego zachęcająco. Podszedł i usiadł, jak najbliżej niej. Odpowiedział uśmiechem na jej i odruchowo ochlapał ją wodą. Oburzenie w jej oczach zachęciło go do większych psot. Z szatańskim uśmiechem, wskoczył do rzeki i pociągnął ją za sobą. Zaczęła się bitwa na chlapanki, a ich śmiech mieszał się i łączył. Po paru minutach wrócili na brzeg, a zmoczona mieszkanka domu lwa, rozłożyła się na brzegu. Wyciągnęła się w słoneczku i zamknęła oczy. Popatrzył na nią z uśmiechem, a po chwili zachmurzył się.
-Powiedz mi..
Skąd wie, że mam pytanie? No tak, panna Ja Wiem Wszystko, zawsze wie.
-Chciałbym tu zostać na zawsze, na zawsze z Tobą – wyszeptał i przeniósł spojrzenie na pomost. Bezwiednie zaczął iść w jego stronę, wiedział, że jeśli przejdzie to tu zostanie, z jego małą przyjaciółką. Bezpieczną i radosną Hermioną.
-Blaise, stój – dziewczyna, zaczęła szarpać jego ramionami – Nie zostanę tu już długo, Diable!
Chłopak poczuł zapach truskawek i czuł, jak ktoś szarpię go za ramiona.
-Hermiona! – był taki szczęśliwy, wróciła do niego! Otworzył oczy, ale to nie była ona. Jego ręce trzymała inna. Również miała ciemne włosy, ale niedbale spięte w koka. Jej zielone oczy wpatrywały się w niego z przerażeniem.
-Blaise! Salazarze, omal tu przez ciebie nie zeszłam! – krzyczała oszołomiona zielonooka, a lśniące łzy spływały po jej alabastrowych policzkach -Myślałam, że ktoś cię torturuje albo Salazarze....
-Wrzuć na luz, nic mi nie jest… nie wiem po co tak panikujesz. – warknął, łapiąc czarny ręcznik.
-Jak to po co? Leżysz w wannie, z której zauważmy wylewa się już woda. – fuknęła, starając się uspokoić i odzyskać swoje stalowe nerwy -No więc leżysz nieprzytomny, trzęsiesz się i płaczesz.. A potem wykrzykujesz imię tej Gryfonki..
-Hermiona.. Ja pierdolę, muszę iść do SS! Ona musi się zaraz obudzić, ja to czuję!
-Hmm, a może pójdziemy do SS, a pani Poppy da jakieś lekarstwo, hm? Na złe sny i …
-Ale to nie był zły sen! To były cudowny sen, ona mi powiedziała, że wróci, rozumiesz? Chciałem już przejść przez ten pomost, chodź ona krzyczała, że nie i powiedziała, że wróci!
-Rozumiem, Zabini – nic nie rozumiała, widział to po jej minie –To chodź, zobaczysz, że ona tam leży i śpi.
Mówiła do niego, jak do chorego. Zmierzył ją wzrokiem, gdzie ona była? Ubrana w za dużą koszulkę i krótki spodenki wyglądała nawet uroczo. Patrzyła na niego ze strachem, ale i zrozumieniem. Uśmiechała się smutno i odbijało się to w jej sposobie bycia. Pamiętał, że zawsze żyła w blasku fleszy, ale to ona zdobyła przyjaźń cichego Notta. Teraz ślizgoni ją uwielbiali, została ich królową.
-Dziękuję, Astorio – szepnął w ciemnym korytarzu, kiedy zmierzali do Gryfonki.
-Za co?
-Uratowałaś mi życie, wiesz? – jęknął, szarpiąc za swoje włosy -Jakbym przeszedł przez pomost, byłoby po mnie..
-Yhymn, chodźmy Blaise, chodźmy…


Pod wielkimi drzwiami stał już ktoś. Zabini zobaczył platynowe włosy i od razu wiedział, że to jego przyjaciel. Przyglądał się klamce, jakby spiskowała żeby  go zabić.
-Co tu robisz Blaise? Greengrass? – zachrypnięty głos wydobył się od strony bladego młodzieńca, który nie spuszczał wzroku z „zbrodniarza”.
-To co ty, przyszedłem do Minki. – mulat wytarł ręce o dżinsy, chrząkając.
Draco skinął głową i otworzył drzwi. Weszli do SS, od razu znaleźli się przy łóżku dziewczyny. Wyglądała, jak od trzech tygodni. Martwo. Nieruchomo. Nie zostanę tu już długo, Diable!
-Obiecała – szepnął zmartwiony.
-Tobie też? – Malfoy przyglądał mu się z uwagą –Śniła Ci się, Blaise?
-Tak..
Astoria patrzyła na nich zszokowana, ale oni ją ignorowali. Do momentu, gdy..
-Matko! Teo?! Teodor, co ty tu robisz? Salazarze, otwórz oczy, proszę Cię!
Na łóżku obok leżał chłopak, włosy opadały mu na oczy, wyglądał jakby spał.. Ale nie dało się go obudzić.. Był bledszy niż zwykle, a jego usta nabrały fioletowego odcienia.
-Zawołajcie pielęgniarkę! Teo obudź się, proszę! – łzy spływały jej po policzkach, a głos stawał się płaczliwy. Blaise pobiegł do gabinetu Poppy, a Draco złapał za rękę Hermionę. Ścisnął jej zimną dłoń.
Po niecałej minucie, pielęgniarka badała chłopaka, każąc im w tej chwili wyjść. Każde z nich było złe i smutne. Astoria, bo przez tą cholerną Gryfonkę, Nottowi coś się stało. Blaise, bo miała wrócić, a nadal śpi. Draco, bo liczył, że zobaczy te czekoladowe tęczówki wpatrzone w nich z rozbawieniem, a tu klapa… coś mu się jednak nie zgadzało…  nie mógł jednak określić, co dokładnie…



Doszli do PW w ciszy, pożegnali się ze szlochającą Astorią i wrócili do pokoju. Zabini chwycił alkohol, ale Draco już nie miał siły by mu prawić kazania. Westchnął i położył się do łóżka. Gdy poddawał się Morfeuszowi, zrozumiał co się nie zgadzało. Hermiona miała delikatne rumieńce na twarzy, a jej mleczna cera przestała kontrastować się z sińcami. Gryfonka powoli zdrowiała.




Dobry wieczór czarodzieje,
wiem że rozdział jest kiepski. Nie jestem z niego zbyt zadowolona, a wręcz lekko zażenowana. Ale czułam potrzebę napisania tych pierdół powyżej :/ Chciałam pokazać jaki wpływ miała na nich nieobecność Hermiony oraz jak bardzo im zależy na gryfonce. Mam nadzieję, że się nie zrazicie i wytrzymacie jeszcze trochę. Te rozdziały pisałam na początku mojej przygody z opowiadaniem, a ich jedynymi czytelniczkami były moje ukochane przyjaciółki.
Dobra nie przynudzam i życzę dobrej nocy mimo tych strasznych linijek powyżej.
Pozdrawiam w wakacyjnym szaleństwie,
Lupi♥






9 komentarzy:

  1. A mi się podoba, jest inaczej niż wszędzie i jest miły przerywnik pomiędzy toczącą się akcją...
    XOXO
    Rogaś

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na rozdział numer trzy :)
    http://w-chmurach-milosci.blogspot.com/2014/07/3-ludzie-sa-gotowi-uwierzyc-we-wszystko.html
    Życzę miłej lektury i pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrocilam i wreszcie dane bylo mi przeczytac twoje cudowne rozdzialy.
    Nie wiem od czego zaczac wiec zaczne od tego czego nie zrozumialam od razu , poniewaz jest tego mniej...
    Teodor umarl a poźniej żyl znowu ? Jak ? Nie zrozumialam. Bylo avada itp , bylo ze umarl ... A pozniej jego wspomnienia i rozmowa z draco... To w koncu zyje czy nie ?
    Ej ja tu widze wieksze blamione a nie dramione xd ja wgl nie widze dramione w twoim opowiadaniu przez to ze kazdy kocha ta hermione xd
    W glebi serca teraz jestem za blamione , mimo ze to dramione.
    I to w sumie tyle zlego xd
    Podoba mi sie pomysl... I ogl twoj styl. CZEKAM AZ ONA WSTANIE !!!
    Fajne ze sie im przysnila... Nie wiem czy Nott zyje bo nie zrozumialam tej czesci ale mam nadzieje ze tak. Sa super przyjaciolmi.
    Astoria i Mili ... Wolalam je wredne ale to twoja historia :D pisz dalej i powiadamiaj mnie <3

    Www.theeternalexile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, te sny były cudowne, pięknie to opisałaś.
    Jak widać naprawdę za nią tęsknią, sa jej prawdziwymi przyjaciółmi.
    Jedna z pierwszych kwestii Theo strasznie mi się podobała, gdy mówił jak to wszystko wpłynęło na nich, że to Draco stara się być podporą, ale sam się już łamie.
    Każdy z nich ma nadzieję, że zaraz wróci ich przyjaciółka, ale jak widać ona już zdrowieje, lecz co z Nottem? Chyba nic mu nie zrobisz, co? Tak bardzo go uwielbiam...
    Nie potrafię zdecydować który sen podobał mi sie bardziej. Śmiech Hermiony do Draco, pocieszanie Blaise'a czy też Theo, który był tak bardzo szczery.
    Chyba naprawdę lekcje będą musiały poczekać ;-)
    Croy http://black-redstart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejuu, Croy!
    Czytam każdy komentarz po parę razy jakby miały zniknąć >,< Tak się cieszę, że się podoba moje opowiadanie chodź w jednym procencie tak bardzo jak Twoje mi. Sny nie pamiętam czemu, ale pisałam kiedyś.. dawno o nich i postanowiłam zachować :3
    Lupi♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och twoje opowiadanie ma coś w sobie, że czytelnik nie może sie oderwać. A ja niemal klnę, że czytam tak na raty...
      I jaki jeden procent, co ty masz z matematyki dziewczyno?
      Podoba mi sie zawsze motyw snów/wspomnieć. Sama akurat teraz to piszę, więc doceniam ich dobre napisanie, bo to nie łatwe ;-)
      Croy

      Usuń
  6. A ja się wkurzam.
    Tak, wkurzam.
    Jak to możliwe ze Draco mówi Hermionie takie piękne rzeczy a ona jest nieprzytomna?!
    Sny opisane pięknie, tak jak uczucia im towarzyszące.
    Czekam na przebudzenie się Hermiony, lecę dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Od razu, kiedy Draco gadał z Nottem o Herm to skojarzyło mi się to z braciami Salvatore, a teraz widzę, że do tego dochodzi także Blaise.
    Lecę dalej! :***

    OdpowiedzUsuń