Ciepłe promienie łaskotały ją po twarzy.
Lekki wiaterek bawił się jej włosami. Z uśmiechem siedziała na błoniach,
pokrytych jesiennymi liśćmi. Otworzyła oczy i spojrzała w prawą stronę. Jej
towarzysz z zadowolonym wyrazem twarzy patrzył w niebo. Jego czarne włosy
wpadały mu do oczu, które przyglądały się białym chmurom.
-Hahaha, patrz tamten wygląda, jak Hagrid!
– jego śmiech roznosił się na dworze. Uczniowie przyglądali się im z
zainteresowaniem, ale nie tak jak wielkim jak wcześniej.
Minął tydzień od jej wybudzenia. Czuła się teraz o wiele lepiej. Wszystkie zaległości nadrobiła w niecałe trzy dni, a jej aktywność na lekcjach (na które wróciła czwartego dnia) dodała kolejne punkty w Gryffindorowi. Najbardziej zaskakującą zmianą było zachowanie Blaise’a i Teodora, którzy nie ukrywali już ich przyjaźni. Chodzili razem na zajęcia, a później spędzali wspólnie czas. Wychodzili na błonia, jak teraz albo szli do PWCzD. Tam czytali nowe książki, poznając powoli nowe sekrety komnaty. Na początku ślizgoni na każdym kroku życzyli jej śmierci, a teraz? Teraz nawet nie patrzyli na nią ze złością. Raczej z zimną obojętnością. Zabini mówił, że to sprawka Dracona, ale ona nie mogła w to uwierzyć. Albo nie chciała. Co prawda Ślizgon uśmiechał się do niej i był milszy, ale nie mogła się do tego przyzwyczaić. Czasem do nich dołączał, ale większość czasu spędzał z Pansy. Przyjaciółka chłopaków nie okazywała jej żadnych ciepłych, jak i zimnych uczuć. Były sobie obojętne. Co innego Astoria Greengrass. Miona zawsze czuła się niepewna w jej obecności. Ślizgonka oskarżała ją o chorobę Teo, na którą zapadł gdy ona „spała”. Siostra Dafne nie mogła znieść, że jej kumpel z dzieciństwa zostawia ją dla jakiejś wychowanki domu Lwa.
Minął tydzień od jej wybudzenia. Czuła się teraz o wiele lepiej. Wszystkie zaległości nadrobiła w niecałe trzy dni, a jej aktywność na lekcjach (na które wróciła czwartego dnia) dodała kolejne punkty w Gryffindorowi. Najbardziej zaskakującą zmianą było zachowanie Blaise’a i Teodora, którzy nie ukrywali już ich przyjaźni. Chodzili razem na zajęcia, a później spędzali wspólnie czas. Wychodzili na błonia, jak teraz albo szli do PWCzD. Tam czytali nowe książki, poznając powoli nowe sekrety komnaty. Na początku ślizgoni na każdym kroku życzyli jej śmierci, a teraz? Teraz nawet nie patrzyli na nią ze złością. Raczej z zimną obojętnością. Zabini mówił, że to sprawka Dracona, ale ona nie mogła w to uwierzyć. Albo nie chciała. Co prawda Ślizgon uśmiechał się do niej i był milszy, ale nie mogła się do tego przyzwyczaić. Czasem do nich dołączał, ale większość czasu spędzał z Pansy. Przyjaciółka chłopaków nie okazywała jej żadnych ciepłych, jak i zimnych uczuć. Były sobie obojętne. Co innego Astoria Greengrass. Miona zawsze czuła się niepewna w jej obecności. Ślizgonka oskarżała ją o chorobę Teo, na którą zapadł gdy ona „spała”. Siostra Dafne nie mogła znieść, że jej kumpel z dzieciństwa zostawia ją dla jakiejś wychowanki domu Lwa.
Dziewczyna spojrzała w drugą stronę. O
pobliskie drzewo opierał się mroczny Wąż. Ze skupieniem szkicował coś w swoim
zeszycie. Jego długie, szczupłe palce były pobrudzone ołówkiem. Z uwagą
wpatrywał się w swoje dzieło i ze zmarszczonymi brwiami coś poprawiał. Po
chwili uniósł te czarne tęczówki i ich oczy się spotkały. Hermiona uśmiechnęła
się do niego, a on odpowiedział jej ciepłym spojrzeniem. Przyglądali się sobie,
ciesząc się sobą nawzajem.
-Pokażesz mi swoje dzieło? – spytała.
Uwielbiała rysunki Teodora. Chłopak przewrócił oczami i podniósł się by do niej
podejść.
-Teo?
Możemy porozmawiać? – Astoria wpatrywała się w Gryfonkę ze złością. Jej psiapsióły
stały za nią jak eskorta dla królowej.
-To zależy. – mina Notta nie wyrażała
niczego. Wiedział, że dziewczyna nie może przeboleć jego przyjaźni z Hermioną,
ale nie miał zamiaru rezygnować z uśmiechów Minki dla kaprysu Astorii. –O czym?
-To ważne, nie wygłupiaj się – zmarszczyła
swoją idealną buzię. Jej zielone oczy błysnęły smutkiem, złością oraz
zazdrością. –Przyjaciele na zawsze, pamiętasz?
-Pytanie, czy ty to pamiętasz.. – mruknął
cicho, ignorując karcący wzrok prefekt naczelnej.
-Hmm, nigdy nie widziałem by Teodor się
wygłupiał, dopiero przy Hermionie zobaczyłem, że potrafi się uśmiechać – Draco
Malfoy podszedł do ich grupki. Był ubrany w ciemne dresy, a jego policzki lekko
się zarumieniły. Miotłę przerzucił przez ramię, wracając z treningu.
-Daj spokój, Smoku. – Teo zmarszczył brwi -O
czym chcesz rozmawiać?
-O Tobie, o mnie, o nas?! – Hermiona
przyglądała się z nie małym zdziwieniem, kiedy jej zielone, migdałowe oczy
zaszkliły się. Blaise nadal patrząc w niebo, zaczął się śmiać, a po chwili
Malfoy mu wtórował.
-O rzesz, Greengass to zabrzmiało jak jakiś
melodramat! Chcę rozmawiać o Tobie najdroższy, o nas, ma miłości! – mulat kpił
sobie w najlepsze, a jego blond przyjaciel zwijał się ze śmiechu obok niego.
Dziewczyna pokiwała smutno głową, odwróciła się i odeszła. Jej psiapsiółki
popatrzyły na Gryfonkę z pogardą, a do chłopców zamrugały rzęsami.
-To było zabawne Blaise, hahaha, prawda
Dracusiu? – wdzięczyły się do przystojnych Ślizgonów, nie zwracając uwagi na
oddalającą się smutną Astorią. Wychowanka domu lwa nie mogła zrozumieć, jak
mogą się tak zachowywać! Ich przyjaciółka została odrzucona i wyśmiana, a one
próbowały poderwać osoby, które zraniły zielonooką. Sama nie wyobrażała sobie
mieć takie kółeczko kumpelek. Ona i Harry to inna forma przyjaźni. Mówią sobie
wszystko i wiedzą jak pomóc, ale to Ginny zawsze odgadywała przyczyny jej
smutków. Ginny… ich ostatnia rozmowa nie przebiegła najlepiej..
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Hermiona
od dwóch dni przesiaduje w swoim pokoju, teraz jednak postanowiła to mienić.
Obudziła się rano, umyła i uczesała. Parę minut kompletowała strój, zdecydowała
się na swój ulubiony zielony sweterek i ciemne rurki, do tego założyła baletki.
Włosy spięła w niechlujnego koka. Jeszcze lekki makijaż i już. Teraz najgorsze
zadanie, przekonać Notta, że dobrze się czuje. Przybrała niewinną minkę oraz
zgarniając torbę z książkami, weszła do ich salonu. Usiadła wygodnie na JEJ
fotelu i wpatrywała się z oczekiwaniem w drwi współmieszkańca. Po paru minutach
wyczekiwany Prefekt wyszedł z pokoju. Obrzucił ją nieuważnym spojrzeniem i
zajął łazienkę.
-Idziesz?
– odwróciła głowę i zobaczyła Teodora stojącego w drzwiach. Ubrany w znoszone
dżinsy i niebieski T-shirt z logo Wrzeszczących Jędz. Przez ramię przerzucił
swoją czarną bluzę.
-Yy,
tak? – miała być pewna, ale zdziwiła się, że nie próbuje jej powstrzymać.
Uśmiechnął się i dżentelmeńskim ruchem otworzył wejście – Madame, Granger?
Po
chwili szli ramię w ramię do WS, a dziewczyna spoglądała na towarzysza spod
oka.
-Co
jest? – uniósł brew i patrzył nadal przed siebie.
-Żadnych
protestów i wgl. Zdziwiłam się, jeszcze przedwczoraj nie chciałbyś nawet o tym
dyskutować…
-Hmm,
jak się obudziłem i zobaczyłem cię na fotelu to wiedziałem, że cię nie namówię.
Na dodatek ostatnio lepiej się czułaś, a dziś przespałaś całą noc. Nie patrz
tak na mnie po prostu wiem i tyle. – zapadła między nimi cisza, ale nie pełna
gniewu i niechęci tylko ta kojąca, troskliwa.
-Teo?
-Hm?-
otworzył drzwi i przepuścił ją przodem.
-Dziękuję
– szybko pocałowała go w policzek i śmiejąc się z jego zaskoczonej miny
pobiegła do stołu Gryfonów. Chłopak pokręcił głową oraz usiadł obok Węży.
Marcus Fint spojrzał na niego z szerokim uśmiechem, a po chwili zaskoczony
patrzył jak Dracon i Zabini się do nich dosiadają.
-Szkoda,
że nie jest ślizgonką – mruknął Blaise patrząc na przyjaciółkę ściskaną przez
wychowanków domu lwa.
-Jakby
była to nie wiem, czy nie mielibyśmy przesrane Diable.- Malfoy ukazał białe
ząbki -Sam widziałeś, jak się jej boją.
-Niee,
ja sam odczułem jej gniew – wybuchnęli śmiechem widząc przerażoną minę mulata
–I serio, nie narażajcie się i nie dajcie się zmylić jej anielskiej urodzie.
-Pfy,
to nie wy, boicie się zasypiać we własnym łóżku, myśląc ze zgrozą co będzie
jeśli Hermiona odkryje, że nie skończyliście pracy domowej na transmutacje. –
Teodor przewrócił oczami na wspomnienie furii dziewczyny.
Wielu
uczniów popatrzyło w ich stronę z zaskoczeniem, gdyż stół slytherinu od dawna
nie był w tak dobrym nastroju, a o ich śmiechu dawno zapomnieli. Mieszkańcy
Węża, z zaciekawieniem patrzyli na przystojnych domowników, którzy śmiali się
wniebogłosy. Przysunęli się bliżej by wtajemniczono ich w sytuację. Nic jednak
nie usłyszeli..
Hermiona
uniosła wzrok, słysząc głośny rechot przyjaciół. Paru ślizgonów zwijało się ze
śmiechu. Popatrzyła na nich zdziwiona. Ostatnio kiedy widziała stół Slytherina
był cichy i ponury. Teraz jednak jej znajomi żartowali oraz błaznowali.
Popatrzyła na nich z czułym uśmiechem musiała przyznać, że zaczęło jej zależeć
na szczęściu Teo, Diabła i .. no dobra.. i Malfoya. Po chwili jej oczy
napotkały srebrne tęczówki. Blondyn mrugnął do niej, a następnie uśmiechnął się szeroko, odgarniając włosy
wpadające mu do oczu. Szturchnął przyjaciela, a sekundę później Gryfonka
chichotała z min Diabełka. Jej wzrok skierował się dalej i znów zachwyciła się
głębią czarnych oczu wpatrujących się w nią. Teodor pijący właśnie sok, posłał
jej niewinny uśmiech, a siedzący obok niego szatyn uniósł w jej stronę kielich
z piciem, jakby chciał wznieść toast. Uniosła zdziwiona brew, a potem z miną „i
tak się dowiem” uniosła swoje naczynie. Zignorowała oburzone głosy
podopiecznych McGonagall i ze szczerym uśmiechem wróciła do śniadania.
Rozejrzała się za Ginny, tak bardzo za nią tęskniła. Przy stole nie było jej
burzy rudych włosów. Do wielkiej Sali weszła właśnie niska dziewczyna. Miała
czarne włosy upięte w kucyki, mocny makijaż i była dość wyzywająco ubrana.
Czarna, skórzana miniówka odsłaniała zgrabne nogi, a lekko prześwitująca bluzka
ukazywała koronkowy stanik pod spodem. Zdumiona brązowowłosa patrzyła na nowo
przybyłą.
-Kto
to? – spytała cicho Seamusa, siedzącego obok.
-Yy,
to Ginny – powiedział i wpatrywał się w Weasley z fascynacją. -Ginny? – szepnęła i teraz rozpoznała przyjaciółkę. Zmieniła się jednak i z trudem uwierzyła, że to naprawdę ona.
-Hej,
Hermiona! – siostra Rona usiadła obok niej, a wokół rozniósł się zapach
alkoholu.
-Hmm,
hej Gin? – uściskały się ostrożnie i niepewnie.
Do
końca śniadania Hermiona patrzyła na poczynienia byłej rudowłosej, na jej
aluzje i flirty. Poczekała aż Ginevra skończy jeść i siłą wyciągnęła ją z WS.
-Co
ty zrobiłaś?! Co się z Tobą stało, Gin? – nie wytrzymała i dała upust irytacji.
-Hmm,
nic? Jestem w końcu sobą, Hermiona! Nie ty powinnaś pytać co ze mną jest nie
tak. Sama nie jesteś lepsza!
-A
co zrobiłam niby? Ubrałam się jak d.. –zacięła się.
-Dziwka,
to chciałaś powiedzieć? – wysyczała Weasley, zaciskając usta w wąską linię.
-Nie
Ginny, przepraszam po prostu.. – Hermiona zamrugała szybko, starając się
przepędzić łzy.
-Po
prostu co?
-Martwię
się o ciebie.. – wyszeptała, wyciągając rękę w stronę byłej rudowłosej
piękności.
-O
mnie? Doprawdy? To czemu nie przyszłaś do mnie po przebudzeniu? Czemu to Nott
Ciebie odwiedzał w SS, czemu Malfoy brał prace domowe dla ciebie, a Blaise
prosił o dodatkowe materiały?!
-Przepraszam,
ale..
-Ale
co? Zapomniałaś o mnie, tak? Jak Harry, Ron i inni? Jestem nic nie znaczącą
Weasley?
-Nie
to miałam na myśli, czy ty siebie słyszysz?
-Nie
Hermiona, nie wiem co miałaś na myśli i wiesz co? Mam to w dupie! Nie
interesujesz mnie ty, jak i twoje gówniane życie ze ślizgonami.
-Gin,
uspokój się i porozmawiajmy bez wrzasków.
-Nie
zrozumiałaś, Granger? Ja tego nie chcę. – obróciła się i odeszła stukając
obcasami.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
Siedzieli w ich tajnej komnacie i
leniuchowali. Na wielkim fotelu rozłożył się Draco. Ze skupieniem czytał
książkę, a jego włosy opadały mu na oczy. Przygryzał delikatnie wargę, a
przyglądająca mu się Hermiona poczuła dziwne ciepło. Fascynował ją ten Ślizgon.
To jak długimi palcami przerzucał strony, jak srebrne oczy błyszczały, kiedy
udawało mu się coś zrozumieć. To jak jego jasne włosy układały mu się na
głowie, a nogi opierały się o ramię siedzenia. Fascynowało ją wszystko z nim
związane. Z przerażeniem odkryła, że w WS wypatruje go przy stole, na lekcjach
ogląda się jak mu idzie, a na błoniach czeka na jego przybycie. Kiedy ich oczy
się spotykały, czekała na jego uśmiech lub mrugnięcie okiem. Kiedy ich dłonie
się stykały, z przyjemnością odczuwała delikatny dreszcz. Kiedy coś opowiadała,
patrzyła czy go nie zanudza, a każdy jego śmiech powodował jej wielką
satysfakcję. Merlinie, co się z nią działo? Parę tygodni temu poleciałaby do
Ginny, ale dopiero od niedawna zdała sobie sprawę ze swojej choroby.
-Miłość.. – Blaise wpakował się na wolne
miejsce na kanapie. Przerzucił nogi przez oparcie, a głowę ułożył na kolanach
Gryfonki. -Co tam, Minka? O czym rozmyślasz?
-Hm? O niczym szczególnym – uśmiechnęła się
do radosnego mulata.
-Jest taki piękny dzień, a my tu siedzimy! –
Diabełek wydął wargi, upodobniając się do małego dziecka -Chodźmy gdzieś!
-Leje deszcz, kretynie – aksamitny głos
rozległ się w pokoju. Leżący na dywanie przed kominkiem Teodor, uniósł głowę.
-No i co z tego, Teodziusiu? – Zabini
skrzywił się na pesymizm przyjaciół.
-To
Diable, że my nie chcemy być chorzy. – blondyn podniósł wzrok na
przyjaciela. Zmarszczył lekko brwi, widząc jego głowę na kolanach Hermiony –Nie
wiedziałem, że robisz za poduszkę, Granger.
-Praca dorywcza – zaśmiał się, a ona
uśmiechnęła się szeroko. Blaise zaczął chodzić po pokoju i marudzić na wszystko,
i na wszystkich. Draco podniósł się oraz przeciągnął, a jego bluzka uniosła się
ukazując fragment umięśnionego torsu chłopaka. Hermiona zarumieniła się i
uciekła wzrokiem. Napotkała natarczywy wzrok Teo, który uniósł sugestywnie
brew. Zrobiło jej się jeszcze bardziej gorąco, a kruczoczarny wybuchnął gromkim
śmiechem.-Coś mnie ominęło? – zachrypnięty, przez co seksowny głos platynowego, zawstydził jeszcze bardziej dziewczynę.
-Niee, Malfoy, nic. Teodor ma dziś wahania
nastroju – burknęła obrażona Gryfonka.
-Okeey, ale zgadnijcie co znalazłem! –
szare oczy błysnęły podekscytowane, a uśmiech powiększył się –I tak nie
zgadniecie! Znalazłem zaklęcie, które spowoduje zmianę widoku za oknem!
Wszyscy spojrzeli na dwa otwory w ścianie.
Widać było teraz przez nie Paryż, który nawet w deszczu zachwycał swym pięknem.
Od znalezienia zastanawiali się, czemu akurat taki widok, a nie inny. Ale jeśli
można samemu wybrać miejsce, na które można spoglądać spodobało im się jeszcze
bardziej.
-Znasz zaklęcie? – wątpliwość Teodora
uraziła chłopaka.
-Jasne, że tak! To co chcecie zobaczyć?
-Barcelonę!
-Włochy!
-A ty, Granger, co chciałabyś zwiedzić?-
spytał, przyglądając się pięknej kujonce. Herma uniosła brwi z zaskoczenia, a
mrowienie w brzuchu nasiliło się.
-Ehm, Chorwację – szepnęła, niezdolna do
głośnej odpowiedzi. Znów napotkała wzrok Notta, który wpatrywał się w nią zszokowany
oraz zmieszany.
-Okey, coś konkretnego? Jakieś wybrane
miejsce? – Dracouniósł brwi, gdy zarumieniła się.
-Nie wiem, ja nigdy tam nie byłam –
powiedziała niepewnie.
-To czemu Chorwacja? – zdziwił się szczerze
ślizgon, wsuwając dłonie do kieszeni.
-Hmm, zawsze marzyłam żeby tam pojechać,
zobaczyć Dubrownik, zanurzyć się w oceanie, usiąść wieczorem w restauracji np.
w porcie i słysząc bawiących się ludzi, popijać rakiję. – piękne czekoladowe
tęczówki pokryła mgiełka rozmarzenia. Draco pomyślał chwilę w skupieniu i
podchodząc do okna, wyjął różdżkę. Zaczął kreślić różne wzory i mamrotał pod
nosem zaklęcie. Po chwili krajobraz za oknem rozmazał się, a pojawił piękny
widok oceanu oraz wyspy naprzeciwko. Spojrzał na Hermionę, której oczy
rozszerzyły się, a na ustach pokazał szeroki uśmiech.
-To było genialne, Malfoy! – pochwaliła, z
ciekawością obserwując fale na wodzie.
-No, jakie to zaklęcie? – Teodor stał przy
oknie i patrzył się na blondyna zaintrygowany.
-Videte
landscape i
nazwa miasta.
-No to
teraz zmieńmy na .. – Diabeł zacierał ręce z uciechy, a w jego oczach mignął
entuzjazm.
-Nawet nie próbuj Blaise! – Hermiona
krzyknęła na chłopaka, rzucając w niego poduszką.
-Okeeey – westchnął i zrobił obrażoną
minkę. Tak naprawdę, wolał uśmiech Hermiony niż jej gniew, a na pewno nie gniew
skierowany na niego. Draco zaśmiał się cicho, a Teo przewrócił oczami. Usiedli
z powrotem w fotelach dyskutująco o nowo poznanym zaklęciu. Tlenionemu ogromną
przyjemność sprawiało, kiedy Herm spoglądała przez okno i posyłała mu nieśmiałe
uśmiechy.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Dwie godziny później wesoło gawędząc
kierowali się do WS. Draco szedł tuż za Hermioną, która przepychała się z
Diabłem. Rozmawiał z Teodorem na różne tematy, ale z oczu nie spuszczał drobnej
dziewczyny. Przyglądał się jak jej kok powoli się rozwalał, a coraz więcej
kosmyków opadało na plecy. Z frustracją uderzała mulata i starała mu się wyrwać
swoją torbę. Patrzył na jej zgrabne nogi i na lekko kołyszące się biodra. Nie
mógł odwrócić od niej wzroku, ani przestać myśleć.
-Hej, do zobaczenia później – obiekt jego
myśli stanął i szczerzył drobne ząbki.
-Jak to później? – nie krył zdziwienia i
uniósł brew.
-Idzie do łazienki poprawić fryzurę,
odłożyć książki i się przebrać – mruknął Nott bawiąc się w dłoniach różdżką.
Uniósł głowę i prychnął widząc ich miny -Czego? Mówiłem, że dużo wiem i nie mam
pojęcia skąd.
Gryfonka pokręciła tylko głową i
wyszarpując Blaise’owi swoją torbę ruszyła w stronę wierzy Gryffindoru.
Mijający ją po drodze uczniowie patrzyli na nią z dziwnymi minami. Mijając
łazienkę, postanowiła poprawić misternie ułożone włosy. Uchyliła ciężkie drzwi,
podchodząc od razu do lustra. W szkle zobaczyła odbicie jeszcze jednej osoby.
Spojrzała na przeciwległa ścianę i ujrzała skuloną na podłodze bladą
dziewczynę.
-Hej, wszystko w porządku? - spytała niepewnie.
-Nie, Granger. Mój przyjaciel woli Ciebie
ode mnie, moje przyjaciółki wolą się podwalać chłopakom niż mnie wspierać,
Dracon woli przebywać z Tobą niż z nami w PW, a o Blaisie nie będę wspominać. Zabrałaś
mi wszystko, wiesz? – jej towarzyszka walnęła ręką o ścianę –Zabrałaś mi
przyjaciół!
-Nie chciałam, ale..
-Co ale? Granger do cholery! Nic nie
rozumiesz, prawda? Moja rodzina ledwo się trzyma! Moja siostra prawie zginęła,
wiesz? Została zaatakowana…
-Przykro mi, mogę jakoś pomóc? – Hermiona
ze współczuciem spoglądała na ślizgonkę.
-Tak, idź i się zabij. – burknęła Astoria,
chowając twarz w kolanach.
-Wiesz co Greengrass? Nie bądź taka mądra!
To nie ja, ale ty siedzisz cała zasmarkana w damskiej toalecie, to ty nie potrafisz
dobierać sobie przyjaciół, a jak już się jeden w trafi to nie szanujesz jego uczuć! Teo wysłuchał
każdego twojego wywodu, a ty? Czy ty kiedyś go słuchałaś uważnie? Wiesz co
lubi? Wiesz jakiej muzyki słucha? Ulubiony smak lodów? – Hermiona wyczerpała
cały zapas cierpliwości, a złość, którą pozostawiła rozmowa z Ginny i jej
mieszane uczucia do pewnego blondyna postanowiła wyżyć się na tej wrednej
ślizgonce. Ona wychodzi z propozycją pomocy, a ta ..
-Przepraszam.
-Co? – zamurowało ją, a oczy aż bolały od
wytrzeszczu.
-Masz rację, chyba masz –zielone tęczówki
wylewały wodospad łez, a wychowanka Snape skuliła się jeszcze bardziej. Brązowooka
westchnęła cicho i podeszła do dziewczyny. Ostrożnie kucnęła przed nią, a po
chwili namysłu usiadła obok. Delikatnie położyła swoją ręka na ramieniu
płaczącej. Ślizgonka przytuliła się do niej, mocząc jej strój i wbijając mocno
paznokcie w ramię. Łzy pojawiły się w brązowych tęczówkach i nie myśląc o
niczym mocniej przytuliła koleżankę. Wolną ręką pocierała plecy szlochającej
oraz po cichu zaczęła nucić melodię. Kiedyś babcia usypiała ją w ten sposób. Na
zielonooką też podziałało. Poluźniła uścisk i trzymając głowę na ramieniu
Gryfonki uspokoiła się.
-Czemu płaczesz? – zachrypnięty szept
przerwał ciszę między nimi.
-Gi...Ginny ..– ponownie łzy stanęły w
czekoladowych oczach.
-Co zrobiła ta mała zdrajczyni? – Astoria
starała się wyprzeć nagłej troski, ale pocieszająca gryfonka zaimponowała jej
swoją chęcią pomocy i dobrem.
-To nie zdrajczyni – mruknęła Hermiona w
odpowiedzi –Zgubiła się, miała dużo problemów, a ja ją zostawiłam samą.
-Ej no, to nie twoja wina Granger! Zapadłaś
w śpiączkę i nie miałaś jak jej pomóc. – syknęła ślizgonka, pocierając
pocieszycielsko plecy brązowookiej -Prawdziwa przyjaciółka siedziałaby dzień w
dzień przy twoim łóżku, a nie robiła nie wiadomo co z pierwszym lepszym.
-Przestań tak o niej mówić! – prefekt
naczelna odsunęła się od Astorii, zaciskając pięści -A jak tam twoje
przyjaciółki, hm?
-Daj spokój, obie wiemy, że chodzą ze mną
tylko dlatego, że jestem w Kręgu. – znów obie dziewczyny wbijały w siebie
wściekłe spojrzenia -Kiedy chcą to mnie zostawią.
-Jak teraz. – Hermiona nie mogła się
powstrzymać przed kąśliwą uwagą.
-Dokładnie.. – Greengrass prychnęła,
teatralnie rozglądając się wokół -Ale nie widzę tu też Twojej Weasley.
Hermiona posłała jej smutny uśmiech i
podeszła do umywalki. Opłukał twarz zimną wodą i wydmuchała nos. Zaczęła
rozczesywać włosy i próbować je ułożyć w „coś”. Astoria poszła jej śladami by
po chwili zmywać rozmazany makijaż.
-Salazarzee, wyglądam koszmarnie – jęknęła.
-Taa? A co powiesz o moich włosach? –
prychnęła zmęczona walką Gryfonka. Delikatny, dźwięczny śmiech odbił się od
ścian łazienki. Brązowe tęczówki skierowały się na stojąco obok koleżankę.
–Powinnaś się częściej tak śmiać.
-Jak?
-Naturalnie i częściej się uśmiechać. –
dodała, znów wyplątując szczotkę ze swoich loków -Hm, Greengrass?
-Co?
-Hermiona Granger – uśmiechnęła się szerzej
widząc zdumioną minę ślizgonki. –Nie patrz na mnie, jak na wariatkę!
-Taak, ale ja wiem kim jesteś.
-Ktoś mi się kiedyś tak przedstawił i od
tamtej pory jest lepiej. – Zielone tęczówki zmierzyły ją wzrokiem, a po chwili
błysnęły.
-Astoria Greengrass. – wymieniły mocne
uściski dłoni. Po chwili rozległ się kolejny jęk.
-Merlinie, moje włosy! Zetnę je i tak się
to skończy!
-Nie ścinaj, oszalałaś? Daj no, zepnę ci
już. – Gryfonka usiadła na chłodnych kafelkach, a za nią kucnęła „fryzjerka”.
Po pięciu minutach brązowe tęczówki rozszerzyły się ze zdziwienia, widząc burze
loków spiętych w ładnego, dobieranego warkocza.
-Dzięki, Greengraas! – odruchowo posłała
szeroki uśmiech koleżance Teodora. Z miłym zaskoczeniem zauważyła, że usta
dziewczyny też układają się w szczery grymas.
-Nie ma za co. Jak załatwiłyśmy sprawę z
twoimi włosami to możemy już chyba iść, nie?
-Tak, jasne – wyszły ramię w ramię. – Teo z
Tobą na pewno porozmawia.
-Myślisz? Nie byłam za dobrą przyjaciółką…
- wyznała Astoria, piorunując ciekawski drugoklasistki.
-Jak widać ja też. Ginny ..
-Ginny zgłupiała, Granger.
-Tylko nie Granger, Miona jak już.
-Dobra, Miona. – ślizgonka przewróciła
oczami -Ginny zgłupiała.
-Nie mów tak!
-Będę tak mówić, bo nikogo nie słuchasz.
-Nie znaczy, że musisz być niemiła.
-Ale ja taka jestem. I to nie ma być miłe,
tylko szczere. – szły w ciszy, aż doszły do rozdwojenia korytarza. Miały
skręcić w dwie różne strony. Popatrzyły na siebie niepewnie.
-Dzięki. – westchnęła Hermiona, wsuwając na
siebie bluzę.
-Za co? To ja dziękuję.
-Za szczerość, Ast.
Zielone oczy błysnęły radośnie, a Hermiona
poczuła delikatne muśnięcie jej ust na policzku. Minutę później nie było śladu
po ślizgonce.
Nadal nie wiedziała czy nie był to tylko
omam, ale śliczny warkocz opadający na plecy był rzetelnym dowodem. Może
naprawdę stereotypy wpłynęły na punkt widzenia uczniów, a ślizgoni dostali już
na zawsze przydomek wrednych? Z każdym poznanym Wężem powoli rozumiała jaki
wpływ ma na ludzi bezmyślny osąd osób trzecich. Wszyscy uważają, że Teodor to
zły, groźny chłopak. Tak naprawdę był wrażliwym nastolatkiem, który żyje w
trudnej rodzinie. Blaise jest uważany za błazna, który ma żart na każdą okazję.
Nie wielu wie, że zwyczaj rozśmieszania nabył po śmierci ojca, która odbiła się
na jego matce. No i Malfoy. Cyniczny, arogancki ślizgon, który wśród przyjaciół
cieszy się lojalnością oraz dobrą stroną charakteru. Czy może być coś bardziej
szalonego?
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Każda barwa może mieć tysiące odsłon. Trawa
w każdym ogródku, na każdej działce przybiera inny odcień. Liście miotając się
na gałęziach również różnią się między sobą ledwie zauważalną różnicą.
Na obrzeżach zieleń mieniła się jasną
barwą, a zbliżając ku środku ściemniała się. Hermiona z fascynacją obserwowała
zmiany, które zachodziły prawie niedostrzegalnie. Wydawało jej się, że kolor
przepływa, faluje oraz mieni różnymi odcieniami.
-Masz piękne oczy – westchnęła, odrywając
spojrzenie od hipnotyzujących tęczówek. Oparła się o fotel, uśmiechając do
przyjaciela.
-I tyle? Powkurzałyście się, popłakałyście,
poczesałyście? – Harry pokręcił głową z niedowierzaniem, bawiąc się w dłoniach
piórem –I teraz przyjaciółki forever?
-Zazdrosny, panie Zbawco? – zaśmiała się,
gdy rzucił w nią poduszką. –Oczywiście, że nie jesteśmy przyjaciółkami. Nie
wiem czy można nazwać nas dobrymi koleżankami. W chwili słabości nawiązałyśmy
kontakt i tyle.
-I tyle? – Potter przewrócił oczami,
łaskocząc ją piórem pod nosem –Nie żeby coś, ale jeśli mam uwierzyć, że panna
Jestem-Astoria-Doskonała-Greengrass zaprzyjaźni się z Tobą musicie przeżyć
wielką przygodę!
-Jak pokonanie Trolla? – kichnęła, trącając
łokciem żebra Złotego Chłopca –Myślałam, że takie numery, tylko z Tobą.
-Nie oczekuję takich sukcesów – zgodził
się, pogrążając w myślach –Wystarczy coś w stylu uwolnienia więźnia z Azkabanu
albo zabicie Bazyliszka.
-Pff, przeszukamy ogłoszenia w Proroku, na
pewno coś się znajdzie – wyszczerzyła się radośnie, starając znów skupić na
zadaniu z Eliksirów. –A jak lekcje z Erikiem?
-Lepsze niż ze Snapem – przyznał, krzywiąc
na wspomnienie męczących godzin z aurorem. –Jest cierpliwszy, a nie sprawia mi
też problemu to, że wchodzi mi do głowy. Jest..
-Łagodniejszy? – podsunęła ostrożnie,
wywołując tym uśmiech Harry’ego –Ufasz mu?
-Nie bardziej niż Dumbledorowi, ale nie
mniej niż Ronowi – stwierdził po namyśle, wpatrując się w płonący ogień w
kominku. Siedzieli w salonie prefektów, odrabiając lekcje na kanapie. Kubki z
owocowymi herbatami postawili na stoliczku, a natłok prac domowych na krześle.
Hermiona przyglądała się przyjacielowi,
dostrzegając w nim dzieciaka, którego poznała. Zagubionego, niepewnego
jedenastolatka, który wciąż był otumaniony wiedzą o swoim dziedzictwie. Nie
mogła się powstrzymać od coraz większej troski o niego oraz strachu przed
nieznaną im przyszłością.
-Jest beznadziejnie brzydko! – obróciła się
w stronę drzwi, unosząc brwi na widok przemoczonego Teodora.
-Gdzieś ty się szwendał w taką pogodę,
Nott? – Harry wybuchnął śmiechem, kiedy ślizgon zaczął wyklinać naturę.
-Był na szlabanie – powiedziała zamiast
pytanego, Harmiona. Sekundę później marszczyła brwi, a jej oczy błyszczały od
zaskoczenia –Mówiłeś mi o tym?
-Niee.. – Teodor zatrzymał się przy
łazience, zaciskając usta –Nie chciałem cię denerwować.. Blaise bądź Dracon ci
mówili?
-Nie gadałam z nimi dzisiaj – sięgnęła po
herbatę, upijając łyka –Nie pamiętam skąd wiem. Jakby.. odpowiedź była w mojej
głowie.
-Za co zarobiłeś szlaban? – wybraniec
przerwał ciszę, uśmiechając krzywo do Węża –Pobijasz chyba rekordy w
odsiadkach.
–Nieważne, idę się myć. – Nott zniknął za
drzwiami łazienki, zostawiając zaciekawionego gryfona.
-Jak to możliwe? – gryfonka potrząsała
głową, wciąż starając się przypomnieć źródło wiedzy o szlabanie Węża.
-No wiesz.. niektórzy mają talent do nauki,
a inni do wpakowywania się w kłopoty – Harry wzruszył ramionami, nie świadom
rozterek przyjaciółki –Zrobiłaś już esej?
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
W dość dużym pomieszczeniu odbijał się
echem dźwięk kropli uderzających o okna. Za szybami nie było widać ani błoń,
ani jeziora, a już zupełnie chatki gajowego. Cichy szum deszczu przerywało
jedynie tykanie starego zegara. W Sali źródłem światła były unoszące się w
powietrzu świece, które krążyły wokół czarodziei. Jedna z nich odpłynęła trochę
dalej, oświetlając drogę wysokiemu mężczyźnie. Srebrne tęczówki błyszczały jak
dwa księżyce w cieniu, kiedy przyglądały się śpiącym uczniom. Gregory Wilson..
puchon z trzeciego roku, który na ostatnich eliksirach wpadł do kociołka.
Czarodziej uśmiechnął się rozbawiony incydentem na lekcji starego Slughorna.
Ponownie ruszył na obchód tym razem stając przed posłaniem ze śpiącą
dziewczynką. Uczennica z domu gryffindora, uśmiechała się do nocnych marzeń.
-To niemożliwe!
Obserwator obrócił się do reszty
nauczycieli, powoli zbliżając się do nich. Stanął w świetle świec, które
skupiły się nad ich głowami.
-Ależ, droga Minerwo, jednak możliwe –
odpowiedział cicho, zerkając na stojącego niedaleko ciemnowłosego wychowawcę
Slytherina. –To zdumiewający zbieg okoliczności, gdyż jeden z przodków naszego
ucznia również miał ten sam problem.
-Tyle, że on żył parę wieków temu! I to był
ostatni, na dodatek wątpliwy, przypadek – nauczycielka transmutacji, usiadła na
posłaniu. –To niemożliwe..
-Biorąc pod uwagę moc tej dwójki.. to nie
jest aż tak bardzo zaskakujące – Severus Snape z nieprzeniknioną miną
obserwował dyrektora –Ostatnie wydarzenia są przyczyną.. tego problemu?
-Nie winniśmy nazywać tego problemem,
Severusie. – uśmiechnął się dobrotliwie do wicedyrektorki –Będzie trzeba im
pomóc, Minerwo.
-I zawiadomić rodziny. – dodał Nietoperz,
przechadzając się w kącie –I ich samych.
Albus
Dumbledore stanął przed oknem, obserwując zmagania się wichury. Uśmiech
zniknął już z jego twarzy, która stała się obojętna. Bez uczuć, bez emocji.
Jedynie srebrno – błękitne oczy ukazywały troskę oraz niepewność Naczelnego
Hogwartu.
-Postanowione w takim razie. – odezwał się
w końcu, nie odrywając wzroku od zamglonej szyby –Minerwo, moja droga, możesz
wysłać listy do państwa Granger i Nott?
wiem, wiem rozdział do bani. Zupełnie mi się nie podoba oprócz paru fragmentów :( Napisany już dawno i potrzebny do dalszych dziejów mej historii.
No trudno.. Beta na urlopie, więc mogą być błędy.
Zniesmaczona i zażenowana,
Lupi♥
Ja tam nie wiem o co Ci chodzi, rozdział jest świetny, beta Ci nie potrzebna kochana <3
OdpowiedzUsuńXoxo
Rogaś
O CO CHODZI Z KONCEM !!! Co sie stalo!!?!!?!?!?
OdpowiedzUsuńCzemu Granger i Nott :c mam nadzieje ze beda okej...
Rozdzial fajny. Dlugi :D
Podobaja mi sie perspektywy Dracona <3 i to jak Nott zauważa niektore rzeczy.
CZEKAM NA DRAMIOOONE.
Nie wiem jakie jest zadanie "bety" bo rozdział napisany dobrze jak zwykle <3
Dzieki za komentarz. Zawsze umiecie mnie zmotywować do pisania.
-V
Dramione będzie, trochę czasu potrzebuję na rozwój akcji ;)
UsuńHahah, pisz, pisz następny!
Całusy,
L♥
Niektóre Twoje dialogi są trafne, bezbłędne, niektóre zaś tak naciągane, że aż mnie mdli. Musisz bardziej wczuwać się w bohaterów, być nimi, zastanowić się co by mogli powiedzieć, a co nie. Opisy idą Ci coraz lepiej, aż czuję, że jestem tam z nimi! Ten lekki wiaterek zadziałal na moją wyobraźnię... Niby nic, a jednak! No i nie lubię Ast. No po prostu nigdy jej nie polubię, o! :P
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział,
http://precious-fondness.blogspot.com/
Hej,
Usuńdzięki za szczerość ☻ Postaram się poprawić, każdy komentarz, każda uwaga uczy, co nie? :D Niektóre dialogi sama uważam za głupiutkie, ale pisałam te rozdziały rok temu. Zmieniam niektóre rzeczy, inne zostawiam by widzieć zmiany :)
Dzięki jeszcze raz!
Buziaki,
L♥
Znów taka końcówka... W takich chwilach cieszę się, że mam u ciebie trochę do nadrobienia.
OdpowiedzUsuńChyba najbardziej moją uwagę przykuła sytuacja z Astorią. Jak widać nawet Ślizgonka może mieć problem, a w dodatku nie trudno z nią sie dogadać, jeśli się próbuje.
Komentarz Theo przy stole był świetny. Boi się zasypiać, co xD
I sytuacja w Pokoju z zaklęciem Draco. Jak widać zbliżają się do siebie co raz bardziej.
I po raz kolejny ta końcówka. O co chodzi z tymi listami? Cos ty znowu wymyśliła dziewczyno? ;-)
Teraz znów znikam (jutrzejsza lektura ciągle czeka), ale wrócę mam nadzieję, że jeszcze dziś.
Croy http://black-redstart.blogspot.com/
Po pierwsze: cieszy mnie, że Hermiona nawiązuje kontakt z Astorią. Potrzebuje przyjaciółki.
OdpowiedzUsuńPo drugie: skaczę z radości, bo Hermiona zaczyna coś czuć do Malfoya ♥
No i po trzecie: jestem baaaardzo ciekawa co też takiego wymyslilas na końcu, biegnę czytać dalej! :*
Aaaaaaaaaaaa *O* Astoria z Hermioną, to było takie urocze :3
OdpowiedzUsuńTak, nadal kontynuuję spam pod każdym z rozdziałów :D
Czyżby między Teo a Mionką była jakaś więź? *O*