Hermiona
siedziała na schodach przy wejściu do szkoły. Całe popołudnie spędziła
spacerują po obrzeżach Zakazanego Lasu. Od początku znajomości z Nottem i ich
wspólnymi wycieczkami przestała się obawiać ciemnych drzew, krzaków i
nieznanych odgłosów. Spojrzała na zegarek. 19:45. Czas wyroku zbliżał się
nieubłaganie. Szlaban. Westchnęła i ruszyła do lochów. Na miejscu zobaczyła
Herry’ego, Deana i Nevilla stojących pod jedną ścianą. Naprzeciwko nich
siedział Blaise z Malfoyem. Harry w swoich dżinsach i wymiętym, granatowym
sweterku wyglądał pociągającą. Thomas również się zmienił. Z czarnoskórego
chłopca wyrósł na charakternego mężczyznę. Przewyższał wszystkich Gryfonów
wzrostem. Neville, jak to Neville. Urocza ciamajda. Brzydkie kaczątko, które
teraz nie narzekało na brak zalotów. Spojrzała na Ślizgonów, Zabini w jej
szarej bluzie, yyy znaczy jego grafitowej bluzie i tych samych spodniach. Włosy
opadały na brązowe tęczówki. Obok niego Malfoy. Demon w ciele anioła. Jasne
włosy miał roztrzepane, jakby poczochrał je ręką. Czarna koszula i spodnie
powodowały, że był słabo widoczny w ciemnym kącie, który zajmowali. Cicho
westchnęła, no i gdzie ma usiąść? Jeśli usiądzie obok Diabła będzie musiała
znosić Malfoya, ale to będzie okazja aby mu podziękować. Wtedy Gryfoni poczują
się zdradzeni. Ale jak podejdzie do wychowanków lwa, to urazi Blaise’a, a tego
nie chce robić. Znalazła już miejsce idealne. Mijając Ślizgonów poczuła na
sobie ich wzrok. Gryffindor też na nią patrzył, ale ze zwycięskim uśmiechem.
Pokręciła głową z politowaniem. Usiadła równo po środku między zwaśnionymi
domami, ciekawe czy ktoś podejdzie. Póki co nikomu się nie spieszyło. Zamknęła
oczy i myślała, czy dałoby się ich jakoś pogodzić. Usłyszała, jak ktoś siada
obok niej. Ramię w ramię. Poczuła delikatny i nieznany jej zapach męskich
perfum. Chłodna dłoń musnęła jej.
-
Witaj, panno Granger – lekko zachrypnięty głos, spowodował u niej odruchowy
uśmiech.
- Hej,
Teo – przekręciła głowę by spojrzeć na chłopaka.
- Miałaś
plan prawie doskonały – uniósł kąciki ust, dmuchając na kosmyki włosów
wpadające mu do oczu.
- Jaki
plan? – naciągnęła bluzę na nadgarstki, nie spuszczając spojrzenia z czarnych
tęczówek.
- Z
miejscem dla twojego seksownego tyłka. – zaśmiał się cicho, gdy trzepnęła go w
ramię - Nie ze Ślizgonami, bo zdradzisz przyjaciół i nie z Gryfonami by nie
urazić Zabiniego.
- Jest
doskonały – stwierdziła, czując zadowolenie, że chociaż on ją rozgryzł – Czemu,
więc mówisz prawie?
- Nie
pomyślałaś, że ktoś może się do Ciebie dosiąść, powodując, że ani jedni, ani
drudzy nie podejdą – wzruszył ramionami, kiwając dłonią na resztę chłopaków.
- Mówiąc
ktoś masz na myśli kogoś szczególnego? – uniosła brwi, przewracając oczami.
- Oczywiście,
że tak. Siebie. – wyprostował swoje długie nogi, porównując do jej - Nie
przepadamy za sobą z Wybrańcem i spółką oraz nie przyjaźnię się z Malfoyem i
jego fanclu..
Przerwało
mu głośny trzask. Severus jak zwykle przywitał ich chłodnym spojrzeniem.
- Thomas,
czy chcesz dołączyć do swoich kolegów? – mruknął sarkastycznie, obserwując
ewakuację murzyna. – Longbotton, Malfoy idźcie do Filcha. Reszta za mną.
Skinął
głową w ich kierunku i nie czekając ruszył korytarzem. Hermiona przyglądała się
zezłoszczonemu Malfoyowi, który szeptał coś do przyjaciela. Zabini wzruszył
ramionami, a następnie poklepał platynowego po plecach.
- Chodź -
Teo pomógł jej wstać i pociągnął ją w ciemny korytarz. Zadrżała. Snape
poprowadził ich wąskim korytarzem, równie wilgotnym jak lochy.
- Zapowiada
się interesująco – usłyszała Blaise, idącego za nią i Teodorem. Myślała, że
będą musieli układać eliksiry, a jednak. Szli coraz niżej i niżej, aż dotarli
do wielkich drzwi. Nietoperz czekał tam na nich z kpiącym uśmieszkiem.
- Nott i Granger, macie mi tu wyszorować całą
podłogę – wskazał na jakąś salę. Odebrał im różdżki, chowając je za pazuchę. – Zabini,
Potter ruszcie się. idziemy dalej.
.*.*.*.
Kiedy
Snape wraz z uczniami zniknął w ciemnym korytarzu, zapanowała całkowita cisza.
Teodor westchnął ciężko, wsuwając dłonie do kieszeni i ruszył w stronę wejścia.
Popchnął drzwi, przytrzymując je by przepuścić gryfonkę.
- Wchodzisz?
– uniósł brew i spojrzał na nią ponaglająco, gdy się skrzywiła.
- Tam
jest ciemno.. - Miona stanęła niezdecydowanie przy nim, a on przewrócił oczami.
Wepchnął ją tam, wsuwając się tuż za nią. Sala, do której weszli była równie
nijaka jak każda inna. Drewniane ławki stały poustawiane w dwa rzędy, krzesła
wsunięte obok. Podłoga matowa, brudna, skrzypiała pod ich stopami.
- Mamy
czyścić podłogę? – jęknęła, rozglądając się wokół. Czuła jak podeszwy kleiły
się od spodu.
- Jesteś
strasznym żółtociobem jeśli chodzi o szlabany – stwierdził Nott, rzucając w jej
stronę ścierkę. Gryfonka obserwowała jak moczył kolejną szmatę w wiadrze,
upuszczając ją potem pod nogi – Czemu mi się tak przyglądasz, skarbie?
Hermiona
uśmiechnęła się, słysząc to czułe słówko. Teodor powiedział po raz pierwszy tak
do niej na czwartym bądź piątym spacerze, żartując z jej włosów. Od tamtej pory
od czasu do czasu, zwracał się tak do niej. Nie było w tym żadnych podtekstów
romantycznych, po prostu, od tak mu zostało, a jej to zupełnie nie
przeszkadzało.
- Nie
wiedziałam, że wiesz jak się myje podłogę – powiedziała szczerze, kucając po
swój mop – Jesteś arystokratą i w ogóle.. Założyłabym się, że Malfoy nawet nie
wiedziałby od czego zacząć.
- Malfoy,
to Malfoy – prychnął ciemnooki, robiąc pierwsze mokre ślady na drewnie – Nie
miałbym tego doświadczenia, gdyby nie moje doświadczenie szlabanowe. Filch lubi
zostawiać czarną robotę uczniom.
- Woźny
na szóstkę – mruknęła, szorując dalej w ciszy. Jedynymi odgłosami był chlupot
wody, gdy moczyli szmatki i pocieranie ich o podłogę. Hermiona zastanawiała
się, co muszą robić Harry z Blaise’m oraz czy się nie pozabijają. Mulat bywał
niecierpliwy, a także gderliwy, Harry za to szybko wybuchał. Mieszanka bombowa,
ale to była decyzja Snape’a.
- Mogę
cię o coś spytać? – usiadła na swoich stopach, ruszając zesztywniałymi plecami.
Teodor nie przerywał pracy, szybkimi ruchami ścierając brud. Kiwnął jednak
głową, nie zerkając w jej stronę. – Dlaczego nie trzymasz się z Malfoyem,
Parkinoson i resztą?
- Och,
trzymam się – odrzucił ścierkę do wiadra, przeszywając ją ciemnymi oczami – Kto
mówi, że nie?
- Ty
sam, przed przyjściem Snape'a – położyła dłonie na udach, pochylając się z
zaciekawieniem do przyjaciela – Pamiętasz?
- Powiedziałem,
że się nie przyjaźnimy, a nie że nie trzymamy – uśmiechnął się krzywo – Ale to
nie oznacza, że się zlewamy. Nie mam wyboru, skarbie, jestem taki sam jak oni.
- To
nieprawda – zaprzeczyła gorliwie, marszcząc czoło – Rozmawiasz ze mną, nie
wyzywasz innych, nie gnębisz. Nie jesteś zły, Teo.
- Draco
też nie jest – powiedział delikatnie, wiedząc że to o nim myślała. Zacisnął
usta, zastanawiając się nad czymś – Wiem, że Malfoy cię rani.. nie zaprzeczaj,
skarbie, ja to wiem. Potrafi być okrutny dla ludzi bez żadnego wysiłku, jak
każdy z nas, kto ma rodzica.. z ciemną przeszłością.
- To od
was zal… – nie zgodziła się z nim, zaciskając pięści.
- Nie.
– przerwał jej stanowczym tonem. Był poważny jak nigdy, chociaż w ciemnych
tęczówkach błyskała cierpliwość i ciepło – To nie zależy zawsze od nas,
Hermiono. Nasi rodzice postępowali czasem niewłaściwie, zaufali złym ludziom,
ale oni nie są z natury źli. Draco.. czy inni nie urodzili się z zamarzniętym
sercem, bez uczuć. Miona, każdy nasz rok życia mógł być tym ostatnim. Dzień,
kiedy Potter pokonał Czarnego Pana.. nie zmienił nic w naszym życiu. Nasi
rodzice bali się Jego powrotu, złości i planom.. dotyczącym nas.
- Macie
teraz wybór, Teodorze – pokręciła głową z żalem, będzie musiała potem to
wszystko przemyśleć raz jeszcze – Teraz wy zadecydujcie. Staniecie po stronie
dobra czy zła. Harry chce nas uratować, ale bez wsparcia.. Nie można tego
wszystkiego mu zostawiać.
- Nie
ma dobra i zła, skarbie, bo po każdej części ukryte jest trochę tego, trochę
drugiego – uśmiechnął się smutno, gdy wyciągnęła do niego rękę. Splótł ich
palce ze sobą, ściskając mocno. – Ja już wybrałem. Ale nigdy nie byłem w ich
sytuacji. Moja rodzina.. ma inną historię niż reszty. Draco.. Draco jest w
bardzo złej sytuacji od zawsze.
- Czyli
co? – łzy stanęły w jej oczach, a żal ścisnął za serce. Ze smutku jakim
przemawiał Teodor musiały się kryć przerażające tajemnice. Sekrety, które
zniszczyły Malfoya. Tyle, że on niszczył ją – Mam przestać go nienawidzić, bo
ma złe dzieciństwo?
- Nic takiego nie powiedziałem – westchnął,
przyciągając ją bliżej. Pozwolił się jej wtulić, głaszcząc po plecach – Nienawidź
zbrodni, skarbie, nie przestępcy.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
W
przestronnym pomieszczeniu, kolorami dominującymi było złoto oraz czerwień.
Ciemny bordowy dywan na środku dębowych paneli wydawał się puszysty i miękki.
Obok stała duża, skórzana sofa oraz dwa fotele do kompletu. Naprzeciwko
siedzeń znajdował się piękny kominek, w którym radośnie trzaskał ogień. Ściany
pomalowane na barwę, czerwonego wina ozdobione były obrazami z krajobrazem
Hogwartu. Stał tam również ogromny regał, pełen ksiąg oraz tomów dotyczących
magii. Zza półścianki oddzielającej salon od aneksu kuchennego widać było
srebrne blaty i drewniany, niewielki stół. Tak, w Pokoju Prefektów była kuchnia
chociaż zwykle nieużywana.
Brązowowłosa
dziewczyna skierowała się w stronę schodów na końcu pomieszczenia, które prowadziło
na piętro sypialni. Jedna, jej, była po prawej stronie, druga, pusta, po lewej.
Dziewczyna weszła do swojego pokoju, pachnącego świeżym powietrzem. Dwa duże
okna umieszczono po bokach wielkiego łóżka. Do tej pory zachwycała się
kolumnami, podtrzymującymy ciężki baldachim. Wyrzeźbiono na nim wijące się
róże, które zdawały się piąć ku górze. Przy zachodniej ścianie stało biurko,
zawalone teraz arkuszami prac domowych. Naprzeciw niego miejsce zajmowała
zachwycająca toaletka. Właścicielka pokoju poukładała na niej perfumy oraz
szkatułkę z biżuterią.
Oczy
dziewczyny skupiły się jednak na parapecie, który Harry obłożył poduszkami by
mogła na nim wygodnie przesiadywać oraz czytać książki. Właśnie tam, siedział
właśnie jej przyjaciel, twórca tego wspaniałomyślnego pomysłu.
- Długo
ci zeszło by tu wrócić – zauważył ciemnowłosy gość, nie odwracając wzroku od
szyby. Obserwował spływające krople, śledząc ich podróż ku dołowi.
- Spotkałam
po drodze Lune – wyjaśniła, zdejmując przez głowę sweter. – Martwi się o ciebie.
Mógłbyś czasem z nią pogadać, wiesz?
- Tak.
– westchnął, spoglądając na nią uważnie. – Wszystko w porządku?
- Boisz się, że Teodor mi coś zrobił? –
prychnęła, zrzucając z siebie spodnie. Dziś mieli trzeci dzień szlabanu, a jej
i Notta praca nie wyglądała zadowalająco. Ta podłoga była gorsza od cholernych
kibelków Filcha. Harry codziennie pytał o to samo, kiedy odprowadzał ją do
pokoju.
- Nie.
– zaprzeczył delikatnie, przeczesując dłonią włosy – Ufam ci, a ty ufasz im.
Nie mam nic przeciwko.. W sumie.. Blaise wydaje się w porządku.
- Zaraz
zaraz – obróciła się do niego, ubrana już w dresowe spodnie i koszulkę ojca – Czy
ty powiedziałeś, że jeden z węży jest „w porządku”? I użyłeś jego imienia?
- Taak
– zeskoczył z parapetu, rzucając w jej stronę szeroki uśmiech – Ja i Zabini..
rozmawialiśmy. Tak wyszło.
- Coraz
ciekawiej – uniosła brwi, siadając na podłodze przy łóżku. Wybraniec wsunął się
za nią, biorąc garść jej włosów i rozczesując je szczotką. – Mów dalej.
- Nic szczególnego się nie wydarzyło – przewrócił
oczami, ze skupieniem rozplątując jej kołtuny. Pamiętał, że pierwszy raz robił
o w drugiej klasie, kiedy zapłakana dziewczynka nie mogła sobie poradzić z
lokami. Od tamtej pory Potter przywykł do burzy włosów oraz czuł się jak
prawdziwy brat przyjaciółki – Przepraszam. Jak mówiłem, nic ciekawego.
Zaczęliśmy się dogadywać? Wiesz, że czyszcząc te cholerne kociołki milczenie
bywa uciążliwe. Dlatego rozmawiamy.
- O czym? – drążyła temat, krzywiąc się na
gwałtowne pociągnięcie.
- O
niczym. Treningach, lekcjach.. dziewczynach – przekrzywił głowę, delikatnie
pociągając za szczotkę – Ostatnio o Tobie. Jaka bywasz uparta, nieznośna.
- Dzięki
– burknęła, powstrzymując chichot. Oparła się wygodniej o kolana gryfona,
skubiąc włochaty dywan.
- O to,
że mu na Tobie zależy – powiedział cicho, odkładając na bok szczotkę – Tak jak
mi. On naprawdę chce być twoim przyjacielem, H.
- Wiem
– odwróciła się by spojrzeć w te przejrzyste, zielonkawe oczy Harry’ego – A ja
chcę być jego przyjaciółką.
- No cóż
– wzruszył ramionami, wciągając ją na łóżko – Nie oddam mu Ciebie, Miona, ale
może mogę się podzielić.
- To wspaniałomyślne z twojej strony – wsunęła
się w jego ramiona, kładąc głowę na klatce piersiowej Pottera. Z zamkniętymi
powiekami, słuchała jak opowiada o treningu. Ukołysana jego ciepłym głosem oraz
spokojnym biciem serca oddała się w ramiona Morfeusza.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-. -.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
- To
był zły pomysł – zdyszany głos gryfonki odbił się od ścian korytarza. W
ciemnych lochach jedynym światłem był jasny punkt, który pojawił się w oddali.
- To
był genialny pomysł – zaprzeczył ktoś inny, przyciskając się obok gryfonki do
ściany. Hermiona zacisnęła zęby ze złości, spoglądając spod byka na ślizgona.
Jego blond włosy opadały mu niechlujnie na wyraziste oczy, a wąskie usta
wyginały w cwaniackim uśmiechu.
- Czy
zawsze musisz się ze mną spierać, Malfoy? – warknęła, ignorując przewracanie
oczami Blaise’a. Mulat kucał za nimi, obstawiając tyły wraz z Wybrańcem. Harry
posłał jej pokrzepiający uśmiech, przytrzymując się podłogi gdy się zachwiał.
- To ty
się ze mną kłócisz, Granger, nie ja z Tobą – prychnął szarooki, irytująco
przeciągając samogłoski – To nie moja wina, że masz beznadziejną kondycję.
- Jak
śm.. – zaskoczona rozszerzyła oczy, kiedy ślizgon zasłonił jej usta dłonią.
Zacisnęła pięści, chcąc protestować, ale chłopak przyciągnął ją bliżej.
- Ktoś idzie – szepnął jej do ucha, muskając
ustami wrażliwy płatek – Zaraz sobie na mnie powrzeszczysz.
Całą czwórką wsłuchali się w ciszę, starając
wyłapać dźwięk kroków. Hermiona z nosem rozpłaszczonym na torsie Malfoya, po
raz kolejny zastanawiała się co tu robi. Czwarty dzień kary zapowiadał się
normalnie, ale nie.
"Brązowooka patrzyła z zaskoczeniem na
wyczyszczoną na błysk klasę. Pamiętała, że wczoraj nie zrobili zbyt wiele, więc
widok tej czystości ją powalił.
- Co
stoisz jak słup soli? – ochrzanił ją Teodor, rzucając w nią mokrą szmatkę. – Pochlap
trochę by zostawić smugi wody.
- Jak..?
– spytała, posłusznie pocierając gdzieniegdzie ścierką – Teo?
- Udało
mi się z Zabinim i Malfoyem ukryć różdżkę przed szlabanem – wyjaśnił, machając
magicznym patykiem przed jej oczami – Ale jest za ładnie posprzątane. Dlatego
chlapiemy. A potem idziemy.
- Gdzie?
– jęknęła, nadal otrząsając się z szoku.
- Do
reszty, skarbie – uśmiechnął się szelmowsko, pstrykając ją w nos – A potem na
zwiedzanie.
- Zwiedzanie?
– powtórzyła głupio, krzywiąc się pod jego rozbawionym wzrokiem.
- Nie
byliśmy nigdy w tej części szkoły, H. – machnął dłonią wokół, otwierając drzwi
– Rozejrzymy się i wrócimy.
- Al..
- Nie
marudź, skarbie, wszystko już ustalone – wyciągnął ją z klasy, kierując w
stronę ciemnych korytarzy. Zaklęciem wysprzątali komnatę Blaise’a oraz
Harry’ego, a potem pomogli samotnemu Draconowi, który bez chorego Neville’a
siedział na podłodze, oddając się lenistwu.”
- To ja – wzdrygnęła się, pozbywając z głowy
wspomnień. Teodor ze świecącą różdżką wsunął się do ich wnęki – Ani śladu
Filcha.
- No to idziemy – Harry podniósł się, wychylając
głowę na zakręcie – To nadal są lochy?
- Jakoś
poniżej – stwierdził Diabeł, potykając się na progu – Schodziliśmy przecież w
dół i w dół.
- Nie
było nic o tym w Historii Hogwartu – Hermiona trzymając za rękę Teodora
pokonała kolejną przeszkodę, czyli parę stromych stopni.
- Serio,
Granger? – Malfoy szedł tuż za nią, popychając delikatnie do przodu – Czytałaś
to z nudów?
- Znów
zaczynasz, fretko – fuknęła, chcąc się obrócić. Nott niestety jej nie pozwolił,
wciąż pociągając do góry – Wszczynasz kłótnie.
- Tylko
pytałem, paskudziu, a ty mnie obrażasz – zaśmiał się, podtrzymując gryfonkę za
łokieć, kiedy się zachwiała na ostatnim schodku – Uważaj.
Hermiona
nic nie odpowiedziała, starając się nadążyć za ciemnowłosym ślizgonem.
Słyszała, że Harry opowiada Diabełkowi o jakimś horrorze. Niestety nie poznała
filmu, więc pozostało jej liczenie kroków. Dwanaście, trzynaście, czternaście…
dwadzieścia…
- Szlag
– Teodor zatrzymał się gwałtownie, przez co wszyscy na siebie powpadali. Przed
nimi siedziała stara kotka, zawodząc donośnie.
- Wiedziałam,
że to się tak skończy – burknęła gryfonka, szukając jakiejś drogi ucieczki.
Czyjś łokieć wbił się w jej ramię, przez co znów znalazła się w ciemnej wnęce.
Palce napotkały zimną klamkę, niestety drzwi nie chciały się otworzyć.
- Miona?
– Harry starał się ją dostrzec, ignorując uciszanie ślizgonów.
- Jest
tu jakaś klasa, ale.. – poczuła perfumy Teodora oraz jego ciepła dłoń na jej.
Razem szarpnęli klamką, a wejście uchyliło się ze zgrzytem. Wpadli do
pomieszczenia, oślepieni nagłym światłem. Komnata była najdziwniejszym miejscem
jaki widzieli. Był to bardziej pokój niż klasa. Stary, zagracony i cały
zdemolowany. Książki walały się po podłodze, fotele i kanapy były
podziurawione, okna zasłonięte, a kominek zburzony. Całe to miejsce miało w
sobie smutny, tajemniczy urok. Malfoy podszedł do okna i ściągnął do końca
zasłonę. Wszystkim opadły szczęki, kiedy krajobraz ukazał się w całej swej
okazałości. Harry podszedł do drugiego okna, z którego widok był taki sam -
uliczki francuskie.
- Co
to, Merlinie, za miejsce? – Wybraniec obrócił się wokół z ciekawością.
- Nie
wiem.. – mruknęła, czując na sobie spojrzenia ślizgonów. Hermiona podnosiła
parę książek i z uwagą czytała ich tytuły. Nie znała ich, tyle wiedzy,
informacji. Może poprosi potem dyrektorkę, czy może tu przyjść.
- Hermiona – Teo przeglądał wielką księgę, leżącą
obok kominka – To może Cię zainteresować.
- A co może być tak interesującego w jakimś
tomisku, Nott? – Dracon nie był zadowolony z rozwijającej się przyjaźni Notta,
Zabiniegi i Granger. Wiedział, że sam postarał się o swoje beznadziejne kontakty
z dziewczyną. Od drugiej klasy, robił wszystko co mógł by ją zranić. Nie
przyznawał sam przed sobą, że jest inteligentna, sprytna i dobra. Bije od niej
zawsze takie ciepło, a on jako dzieciak czuł się, jak w piecu kiedy ją widział.
No i co z tego? Było to cholerna zauroczenie, które niestety nie chciało mu
przejść. Zawsze mu odmawiała i potrafiła się zbuntować. Nie łasiła się, nie
mrugała oczkami, które no cóż są jej wielkim atutem. Była trochę, jak Pansy,
ale wzbudzała w nim sprzeczne uczucia. Po paru miesiącach skapnął się, co mu
dolega. Stał wtedy za nią i poczuł zapach truskawek. Tak, ślicznie pachniała!
Ciekawe, czy nadal?
- To nie tomisko, Malfoy. To album – Gryfonka
nawet zapomniała, że nie lubi ślizgona i jest w nim stanie wojny
- Album?- Zabini, rozwalony na popsutej kanapie,
zainteresowany uniósł głowę.
- Jest jakaś data albo coś?- Miona wiedziała, w
jakim kierunku zmierzały myśli Harry’ego.
- Nie ma nic na okładce. – obejrzała znalezisko
Teodora, rzucając smutne spojrzenie chłopakowi - Przykro mi Harry, ale może
kogoś rozpoznamy na zdjęciach.
- Ehm, to może najpierw posprzątamy? – wszyscy
patrzyli z zaskoczeniem na Dracona, który trzepał ręce –No co? Mamy różdżkę,
jeden ruch i będzie tu ładniej.
- Malfoy ma rację. – westchnęła, kiwając na
Notta, który trzymał swój magiczny atut - Najpierw ogarnijmy to wszystko i ..
nie patrzcie tak na mnie! Teo możesz?
Po
niecałych dwóch sekundach zmiana była diametralna. Podłoga była lśniąca,
siedziska na prawione i ułożone w nowy sposób. Kominek złożony do kupy, a
naprawione regały były zapełnione książkami. Okna oświetlały pokój.
- O wiele lepiej – szarooki ślizgon opadł na
fotel, wzdychając z satysfakcją. Blaise z jakąś książką, przycupnął na sofie.
Harry z Mioną i Teodorem zaczęli przeglądać zdjęcia. Młodzi ludzie machali do
nich, niestety żadna twarz nie wyglądała znajomo. Zrezygnowany Harry zaczął
przeglądać regały z książkami, szukając czegoś o horkruksach. Teodor i Hermiona
po cichu rozmawiali czym mogła być ta sala. Po godzinie stwierdzili, że pora
wracać do swoich karnych sal. Po cichu odnaleźli powrotną trasę, żegnając się
półsłówkami.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
- Spisaliście
się. Różdżki są w waszych dormitoriach, no wychodźcie stąd – Snape stał w
drzwiach i patrzył na nich niecierpliwie –Ruchy, bo odejmę wam punkty.
Nott
przewrócił oczami, wychodząc z komnaty. Na korytarzu stała już reszta, milcząco
ich obserwując. Niezadowoleni ruszyli za nauczycielem. Pod lochami zatrzymali
się, a Harry ruszył w stronę schodów doganiając Deana. Wybraniec zatrzymał się
i obrócił.
- Miona?
Idziesz?
- Tak,
poczekaj na mnie! – niepewnie podeszła do Ślizgonów. Nott z Malfoyem o czymś
dyskutowali – Hm, Blaise?
- Tak?-
wyrwany z własnych myśli, zapytany popatrzył na nią. Czekoladowe tęczówki
ciepło ogarnęły ją spojrzeniem.
- Ja..
Ja chciałam podziękować, za to, że przywaliłeś Ronowi … znaczy że się za mną
wstawiłeś i w ogóle. – zarumieniła się, wykręcając palce.
- Nie
ma sprawy, Minka- uśmiechnął się do niej szeroko, ukazując szereg białych
zębów.
- Minka?-
lekko zmarszczyła nosek.
- Hahah,
pamiętam, że Herm jest zakazane. Potter woła do Ciebie Miona, a ja skróciłem do
Minka- wzruszył ramionami i przyjrzał się jej uważnie - Może być?
- Tak!
Jest dobre, bardzo dobre Diabełku. – uściskała go mocno, całując w policzek - Jeszcze
raz dziękuję za, no wszystko.
- Nie
musisz, Granger, naprawdę – aksamitny baryton prześcignął odpowiedź mulata.
- Nikt
Cię nie pytał o zdanie, Malfoy! – warknęła, omal nie tupiąc nogą.
- Minka,
Złote Dziecko na ciebie czeka- Zabini stanął pomiędzy tą dwójką. Obrócił
przyjaciółkę i delikatnie popchnął – Ignoruj go.
- Wiem, do jutra!- powiedziała, odwróciła się i
uśmiechnęła do Teo, który mrugnął do niej – Dobranoc, chłopcy!
- Dobranoc, Minka- powiedzieli chórem. Roześmiała
się i pobiegła do Gryfona. Zaczęli się przepychać i ruszyli do wieży.
- Czy
mi się wydaje, czy ty powiedziałeś naszej Gryfiaczce DOBRANOC?
- I na
dodatek MINKA?
- Nott
i Zabini .. nie wiem, co powiedzieć - Dracona obrócił się na pięcie,
odchodząc niespiesznym tępem -Jesteście durni.. Nie powiedziałbym do niej
Minka.
Dracon
uśmiechnął się i jako pierwszy poszedł do pokoju wspólnego węży. W myślach cały
czas miał twarz Hermiony. Jej uśmiech, blask ciepłych oczu. Niestety, nie
skierowany do niego. Jeszcze nie, ale niedługo… Zobaczymy.
Hej,
witam w ten piękny i gorący piątek - wolny od
szkoły! No dobra nie tak gorący, ale piękny. Można się zabawić z przyjaciółmi,
ja dziś spędzę dzień z przyjaciółką ♥
Mam
nadzieję, że rozdział nie jest taki zły. Przepraszam za błędy :)
Całusy,
Lupi
Rozdział zajebisty, ale to ju wiesz... Jestem niepocieszona, że tak mało :/
OdpowiedzUsuńXOXO
Rogaś <3
Betuj, a nie marudź, ruda♥
UsuńAwww , podoba mi sie ze ci ślizgoni są tacy ludzcy xd
OdpowiedzUsuńStrasznie fajny rozdzial jeden z moich ulubionych. Szczegolnie poczatek. Harry okazujacy tyle uczucia Hermionie ? Hmm
Zapraszam do mnie www.theeternalexile.blogspot.com i OCZYWIŚCIE Czekam na nowy rozdział.
Ślizgoni w końcu też mają uczucia ;P Harry i Hermiona to dla mnie przykład prawdziwej przyjaźni damsko-męskiej. Sama mam bliskiego przyjaciela, z którym traktujemy się jak rodzeństwo:)
UsuńTeraz, droga Verrsace, ja czekam na rozdział u Ciebie :*
Pozdrawiam,
Lupi♥
Hej :)
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie... Genialne... Jedno z najlepszych Dramione na jakie trafiłam... Napisane zarąbiście i strasznie ciekawie...
Pozdrawiam
Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi miło się zrobiło, gdy przeczytałam Twój komentarz :) Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję i jeszcze tu się zadomowisz ;)
UsuńPozdrawiam,
Lupi♥
Och, zaczynam kochać twoje opowiadanie. Aż wstyd, że nie mam czasu wszystkiego szybciej nadrobic.
OdpowiedzUsuńIch szlaban zakończył się świetnie, wycieczka ciekawa, jednak zastanawia mnie co to za miejsce... Będzie jeszcze o tym?
I Draco, jego przemyślenia były świetne, czyli lekkie zauroczenie, co? Smoki wpadł...
Jednak najlepszy aspekt to znów przyjaźń, wprost to uwielbiam u ciebie.
Idę dalej....
Croy
Dobrze Cię rozumiem, sama jeszcze nie nadrobiłam wszystkiego u Ciebie, ale te mugolskie szkoły..
UsuńJestem bardzo, ale to bardzo wdzięczna za tyle miłych słów *.* To chyba najmilsze komentarze, jakie czytałam!
Będzie, ale póóóźniej :P
Pozdrawiam,
L.L.♥
Wreszcie jakaś inicjatywa ze strony Malfoya, uchh ale się ciesze! ♥
OdpowiedzUsuńTak jak koleżanka do góry - wstyd mi, że dopiero teraz zabieram się za twoje opowiadanie, bo jest cholernie dobre.
Lecę dalej bo nie umiem się powstrzymać mimo, że moja mama wola mnie na kolację.
Jedzenie może poczekać :D
Hahahh boskie!
OdpowiedzUsuńDOBRANOC MINKA! Hahahahah :-D
Lecę dalej! ;****
Wiedziałam, że coś jest na rzeczy i że Malfoy wreszcie wpadnie xD
OdpowiedzUsuńSzybko komentuję i lecę czytać dalej :D
zaciekawiona,
~ Avada Kedavra