20 czerwca 2014

Ta­jem­ni­ca to praw­da, której strzegą kłamstwa

Hermiona siedziała na schodach przy wejściu do szkoły. Całe popołudnie spędziła spacerują po obrzeżach Zakazanego Lasu. Od początku znajomości z Nottem i ich wspólnymi wycieczkami przestała się obawiać ciemnych drzew, krzaków i nieznanych odgłosów. Spojrzała na zegarek. 19:45. Czas wyroku zbliżał się nieubłaganie. Szlaban. Westchnęła i ruszyła do lochów. Na miejscu zobaczyła Herry’ego, Deana i Nevilla stojących pod jedną ścianą. Naprzeciwko nich siedział Blaise z Malfoyem. Harry w swoich dżinsach i wymiętym, granatowym sweterku wyglądał pociągającą. Thomas również się zmienił. Z czarnoskórego chłopca wyrósł na charakternego mężczyznę. Przewyższał wszystkich Gryfonów wzrostem. Neville, jak to Neville. Urocza ciamajda. Brzydkie kaczątko, które teraz nie narzekało na brak zalotów. Spojrzała na Ślizgonów, Zabini w jej szarej bluzie, yyy znaczy jego grafitowej bluzie i tych samych spodniach. Włosy opadały na brązowe tęczówki. Obok niego Malfoy. Demon w ciele anioła. Jasne włosy miał roztrzepane, jakby poczochrał je ręką. Czarna koszula i spodnie powodowały, że był słabo widoczny w ciemnym kącie, który zajmowali. Cicho westchnęła, no i gdzie ma usiąść? Jeśli usiądzie obok Diabła będzie musiała znosić Malfoya, ale to będzie okazja aby mu podziękować. Wtedy Gryfoni poczują się zdradzeni. Ale jak podejdzie do wychowanków lwa, to urazi Blaise’a, a tego nie chce robić. Znalazła już miejsce idealne. Mijając Ślizgonów poczuła na sobie ich wzrok. Gryffindor też na nią patrzył, ale ze zwycięskim uśmiechem. Pokręciła głową z politowaniem. Usiadła równo po środku między zwaśnionymi domami, ciekawe czy ktoś podejdzie. Póki co nikomu się nie spieszyło. Zamknęła oczy i myślała, czy dałoby się ich jakoś pogodzić. Usłyszała, jak ktoś siada obok niej. Ramię w ramię. Poczuła delikatny i nieznany jej zapach męskich perfum. Chłodna dłoń musnęła jej.
 
- Witaj, panno Granger – lekko zachrypnięty głos, spowodował u niej odruchowy uśmiech.
 
- Hej, Teo – przekręciła głowę by spojrzeć na chłopaka.
 
- Miałaś plan prawie doskonały – uniósł kąciki ust, dmuchając na kosmyki włosów wpadające mu do oczu.
 
- Jaki plan? – naciągnęła bluzę na nadgarstki, nie spuszczając spojrzenia z czarnych tęczówek.
 
- Z miejscem dla twojego seksownego tyłka. – zaśmiał się cicho, gdy trzepnęła go w ramię - Nie ze Ślizgonami, bo zdradzisz przyjaciół i nie z Gryfonami by nie urazić Zabiniego.
 
- Jest doskonały – stwierdziła, czując zadowolenie, że chociaż on ją rozgryzł – Czemu, więc mówisz prawie?
 
- Nie pomyślałaś, że ktoś może się do Ciebie dosiąść, powodując, że ani jedni, ani drudzy nie podejdą – wzruszył ramionami, kiwając dłonią na resztę chłopaków.
 
- Mówiąc ktoś masz na myśli kogoś szczególnego? – uniosła brwi, przewracając oczami.
 
- Oczywiście, że tak. Siebie. – wyprostował swoje długie nogi, porównując do jej - Nie przepadamy za sobą z Wybrańcem i spółką oraz nie przyjaźnię się z Malfoyem i jego fanclu..
 
Przerwało mu głośny trzask. Severus jak zwykle przywitał ich chłodnym spojrzeniem.
 
- Thomas, czy chcesz dołączyć do swoich kolegów? – mruknął sarkastycznie, obserwując ewakuację murzyna. – Longbotton, Malfoy idźcie do Filcha. Reszta za mną.
 
Skinął głową w ich kierunku i nie czekając ruszył korytarzem. Hermiona przyglądała się zezłoszczonemu Malfoyowi, który szeptał coś do przyjaciela. Zabini wzruszył ramionami, a następnie poklepał  platynowego po plecach.
 
- Chodź - Teo pomógł jej wstać i pociągnął ją w ciemny korytarz. Zadrżała. Snape poprowadził ich wąskim korytarzem, równie wilgotnym jak lochy.
 
- Zapowiada się interesująco – usłyszała Blaise, idącego za nią i Teodorem. Myślała, że będą musieli układać eliksiry, a jednak. Szli coraz niżej i niżej, aż dotarli do wielkich drzwi. Nietoperz czekał tam na nich z kpiącym uśmieszkiem.
 
- Nott i Granger, macie mi tu wyszorować całą podłogę – wskazał na jakąś salę. Odebrał im różdżki, chowając je za pazuchę. – Zabini, Potter ruszcie się. idziemy dalej.
 
.*.*.*.
 
Kiedy Snape wraz z uczniami zniknął w ciemnym korytarzu, zapanowała całkowita cisza. Teodor westchnął ciężko, wsuwając dłonie do kieszeni i ruszył w stronę wejścia. Popchnął drzwi, przytrzymując je by przepuścić gryfonkę.
 
- Wchodzisz? – uniósł brew i spojrzał na nią ponaglająco, gdy się skrzywiła.
 
- Tam jest ciemno.. - Miona stanęła niezdecydowanie przy nim, a on przewrócił oczami. Wepchnął ją tam, wsuwając się tuż za nią. Sala, do której weszli była równie nijaka jak każda inna. Drewniane ławki stały poustawiane w dwa rzędy, krzesła wsunięte obok. Podłoga matowa, brudna, skrzypiała pod ich stopami.
 
- Mamy czyścić podłogę? – jęknęła, rozglądając się wokół. Czuła jak podeszwy kleiły się od spodu.
 
- Jesteś strasznym żółtociobem jeśli chodzi o szlabany – stwierdził Nott, rzucając w jej stronę ścierkę. Gryfonka obserwowała jak moczył kolejną szmatę w wiadrze, upuszczając ją potem pod nogi – Czemu mi się tak przyglądasz, skarbie?
 
Hermiona uśmiechnęła się, słysząc to czułe słówko. Teodor powiedział po raz pierwszy tak do niej na czwartym bądź piątym spacerze, żartując z jej włosów. Od tamtej pory od czasu do czasu, zwracał się tak do niej. Nie było w tym żadnych podtekstów romantycznych, po prostu, od tak mu zostało, a jej to zupełnie nie przeszkadzało.
 
- Nie wiedziałam, że wiesz jak się myje podłogę – powiedziała szczerze, kucając po swój mop – Jesteś arystokratą i w ogóle.. Założyłabym się, że Malfoy nawet nie wiedziałby od czego zacząć.
 
- Malfoy, to Malfoy – prychnął ciemnooki, robiąc pierwsze mokre ślady na drewnie – Nie miałbym tego doświadczenia, gdyby nie moje doświadczenie szlabanowe. Filch lubi zostawiać czarną robotę uczniom.
 
- Woźny na szóstkę – mruknęła, szorując dalej w ciszy. Jedynymi odgłosami był chlupot wody, gdy moczyli szmatki i pocieranie ich o podłogę. Hermiona zastanawiała się, co muszą robić Harry z Blaise’m oraz czy się nie pozabijają. Mulat bywał niecierpliwy, a także gderliwy, Harry za to szybko wybuchał. Mieszanka bombowa, ale to była decyzja Snape’a.
 
- Mogę cię o coś spytać? – usiadła na swoich stopach, ruszając zesztywniałymi plecami. Teodor nie przerywał pracy, szybkimi ruchami ścierając brud. Kiwnął jednak głową, nie zerkając w jej stronę. – Dlaczego nie trzymasz się z Malfoyem, Parkinoson i resztą?
 
- Och, trzymam się – odrzucił ścierkę do wiadra, przeszywając ją ciemnymi oczami – Kto mówi, że nie?
 
- Ty sam, przed przyjściem Snape'a – położyła dłonie na udach, pochylając się z zaciekawieniem do przyjaciela – Pamiętasz?
 
- Powiedziałem, że się nie przyjaźnimy, a nie że nie trzymamy – uśmiechnął się krzywo – Ale to nie oznacza, że się zlewamy. Nie mam wyboru, skarbie, jestem taki sam jak oni.
 
- To nieprawda – zaprzeczyła gorliwie, marszcząc czoło – Rozmawiasz ze mną, nie wyzywasz innych, nie gnębisz. Nie jesteś zły, Teo.
 
- Draco też nie jest – powiedział delikatnie, wiedząc że to o nim myślała. Zacisnął usta, zastanawiając się nad czymś – Wiem, że Malfoy cię rani.. nie zaprzeczaj, skarbie, ja to wiem. Potrafi być okrutny dla ludzi bez żadnego wysiłku, jak każdy z nas, kto ma rodzica.. z ciemną przeszłością.
 
- To od was zal… – nie zgodziła się z nim, zaciskając pięści.
 
- Nie. – przerwał jej stanowczym tonem. Był poważny jak nigdy, chociaż w ciemnych tęczówkach błyskała cierpliwość i ciepło – To nie zależy zawsze od nas, Hermiono. Nasi rodzice postępowali czasem niewłaściwie, zaufali złym ludziom, ale oni nie są z natury źli. Draco.. czy inni nie urodzili się z zamarzniętym sercem, bez uczuć. Miona, każdy nasz rok życia mógł być tym ostatnim. Dzień, kiedy Potter pokonał Czarnego Pana.. nie zmienił nic w naszym życiu. Nasi rodzice bali się Jego powrotu, złości i planom.. dotyczącym nas.
 
- Macie teraz wybór, Teodorze – pokręciła głową z żalem, będzie musiała potem to wszystko przemyśleć raz jeszcze – Teraz wy zadecydujcie. Staniecie po stronie dobra czy zła. Harry chce nas uratować, ale bez wsparcia.. Nie można tego wszystkiego mu zostawiać.
 
- Nie ma dobra i zła, skarbie, bo po każdej części ukryte jest trochę tego, trochę drugiego – uśmiechnął się smutno, gdy wyciągnęła do niego rękę. Splótł ich palce ze sobą, ściskając mocno. – Ja już wybrałem. Ale nigdy nie byłem w ich sytuacji. Moja rodzina.. ma inną historię niż reszty. Draco.. Draco jest w bardzo złej sytuacji od zawsze.
 
- Czyli co? – łzy stanęły w jej oczach, a żal ścisnął za serce. Ze smutku jakim przemawiał Teodor musiały się kryć przerażające tajemnice. Sekrety, które zniszczyły Malfoya. Tyle, że on niszczył ją – Mam przestać go nienawidzić, bo ma złe dzieciństwo?
 
- Nic takiego nie powiedziałem – westchnął, przyciągając ją bliżej. Pozwolił się jej wtulić, głaszcząc po plecach – Nienawidź zbrodni, skarbie, nie przestępcy.
 
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
 
W przestronnym pomieszczeniu, kolorami dominującymi było złoto oraz czerwień. Ciemny bordowy dywan na środku dębowych paneli wydawał się puszysty i miękki. Obok stała duża, skórzana sofa oraz dwa fotele do kompletu.  Naprzeciwko siedzeń znajdował się piękny kominek, w którym radośnie trzaskał ogień. Ściany pomalowane na barwę, czerwonego wina ozdobione były obrazami z krajobrazem Hogwartu. Stał tam również ogromny regał, pełen ksiąg oraz tomów dotyczących magii. Zza półścianki oddzielającej salon od aneksu kuchennego widać było srebrne blaty i drewniany, niewielki stół. Tak, w Pokoju Prefektów była kuchnia chociaż zwykle nieużywana.
 
Brązowowłosa dziewczyna skierowała się w stronę schodów na końcu pomieszczenia, które prowadziło na piętro sypialni. Jedna, jej, była po prawej stronie, druga, pusta, po lewej. Dziewczyna weszła do swojego pokoju, pachnącego świeżym powietrzem. Dwa duże okna umieszczono po bokach wielkiego łóżka. Do tej pory zachwycała się kolumnami, podtrzymującymy ciężki baldachim. Wyrzeźbiono na nim wijące się róże, które zdawały się piąć ku górze. Przy zachodniej ścianie stało biurko, zawalone teraz arkuszami prac domowych. Naprzeciw niego miejsce zajmowała zachwycająca toaletka. Właścicielka pokoju poukładała na niej perfumy oraz szkatułkę z biżuterią.
Oczy dziewczyny skupiły się jednak na parapecie, który Harry obłożył poduszkami by mogła na nim wygodnie przesiadywać oraz czytać książki. Właśnie tam, siedział właśnie jej przyjaciel, twórca tego wspaniałomyślnego pomysłu.
 
- Długo ci zeszło by tu wrócić – zauważył ciemnowłosy gość, nie odwracając wzroku od szyby. Obserwował spływające krople, śledząc ich podróż ku dołowi.
 
- Spotkałam po drodze Lune – wyjaśniła, zdejmując przez głowę sweter. – Martwi się o ciebie. Mógłbyś czasem z nią pogadać, wiesz?
 
- Tak. – westchnął, spoglądając na nią uważnie. – Wszystko w porządku?
 
- Boisz się, że Teodor mi coś zrobił? – prychnęła, zrzucając z siebie spodnie. Dziś mieli trzeci dzień szlabanu, a jej i Notta praca nie wyglądała zadowalająco. Ta podłoga była gorsza od cholernych kibelków Filcha. Harry codziennie pytał o to samo, kiedy odprowadzał ją do pokoju.
 
- Nie. – zaprzeczył delikatnie, przeczesując dłonią włosy – Ufam ci, a ty ufasz im. Nie mam nic przeciwko.. W sumie.. Blaise wydaje się w porządku.
 
- Zaraz zaraz – obróciła się do niego, ubrana już w dresowe spodnie i koszulkę ojca – Czy ty powiedziałeś, że jeden z węży jest „w porządku”? I użyłeś jego imienia?
 
- Taak – zeskoczył z parapetu, rzucając w jej stronę szeroki uśmiech – Ja i Zabini.. rozmawialiśmy. Tak wyszło.
 
- Coraz ciekawiej – uniosła brwi, siadając na podłodze przy łóżku. Wybraniec wsunął się za nią, biorąc garść jej włosów i rozczesując je szczotką. – Mów dalej.
 
- Nic szczególnego się nie wydarzyło – przewrócił oczami, ze skupieniem rozplątując jej kołtuny. Pamiętał, że pierwszy raz robił o w drugiej klasie, kiedy zapłakana dziewczynka nie mogła sobie poradzić z lokami. Od tamtej pory Potter przywykł do burzy włosów oraz czuł się jak prawdziwy brat przyjaciółki – Przepraszam. Jak mówiłem, nic ciekawego. Zaczęliśmy się dogadywać? Wiesz, że czyszcząc te cholerne kociołki milczenie bywa uciążliwe. Dlatego rozmawiamy.
 
- O czym? – drążyła temat, krzywiąc się na gwałtowne pociągnięcie.
 
- O niczym. Treningach, lekcjach.. dziewczynach – przekrzywił głowę, delikatnie pociągając za szczotkę – Ostatnio o Tobie. Jaka bywasz uparta, nieznośna.
 
- Dzięki – burknęła, powstrzymując chichot. Oparła się wygodniej o kolana gryfona, skubiąc włochaty dywan.
 
- O to, że mu na Tobie zależy – powiedział cicho, odkładając na bok szczotkę – Tak jak mi. On naprawdę chce być twoim przyjacielem, H.
 
- Wiem – odwróciła się by spojrzeć w te przejrzyste, zielonkawe oczy Harry’ego – A ja chcę być jego przyjaciółką.
 
- No cóż – wzruszył ramionami, wciągając ją na łóżko – Nie oddam mu Ciebie, Miona, ale może mogę się podzielić.
 
- To wspaniałomyślne z twojej strony – wsunęła się w jego ramiona, kładąc głowę na klatce piersiowej Pottera. Z zamkniętymi powiekami, słuchała jak opowiada o treningu. Ukołysana jego ciepłym głosem oraz spokojnym biciem serca oddała się w ramiona Morfeusza.
 
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.
 
- To był zły pomysł – zdyszany głos gryfonki odbił się od ścian korytarza. W ciemnych lochach jedynym światłem był jasny punkt, który pojawił się w oddali.
 
- To był genialny pomysł – zaprzeczył ktoś inny, przyciskając się obok gryfonki do ściany. Hermiona zacisnęła zęby ze złości, spoglądając spod byka na ślizgona. Jego blond włosy opadały mu niechlujnie na wyraziste oczy, a wąskie usta wyginały w cwaniackim uśmiechu.
 
- Czy zawsze musisz się ze mną spierać, Malfoy? – warknęła, ignorując przewracanie oczami Blaise’a. Mulat kucał za nimi, obstawiając tyły wraz z Wybrańcem. Harry posłał jej pokrzepiający uśmiech, przytrzymując się podłogi gdy się zachwiał.
 
- To ty się ze mną kłócisz, Granger, nie ja z Tobą – prychnął szarooki, irytująco przeciągając samogłoski – To nie moja wina, że masz beznadziejną kondycję.
 
- Jak śm.. – zaskoczona rozszerzyła oczy, kiedy ślizgon zasłonił jej usta dłonią. Zacisnęła pięści, chcąc protestować, ale chłopak przyciągnął ją bliżej.
 
- Ktoś idzie – szepnął jej do ucha, muskając ustami wrażliwy płatek – Zaraz sobie na mnie powrzeszczysz. 
 
Całą czwórką wsłuchali się w ciszę, starając wyłapać dźwięk kroków. Hermiona z nosem rozpłaszczonym na torsie Malfoya, po raz kolejny zastanawiała się co tu robi. Czwarty dzień kary zapowiadał się normalnie, ale nie.
 
 
"Brązowooka patrzyła z zaskoczeniem na wyczyszczoną na błysk klasę. Pamiętała, że wczoraj nie zrobili zbyt wiele, więc widok tej czystości ją powalił.
 
- Co stoisz jak słup soli? – ochrzanił ją Teodor, rzucając w nią mokrą szmatkę. – Pochlap trochę by zostawić smugi wody.
 
- Jak..? – spytała, posłusznie pocierając gdzieniegdzie ścierką – Teo?
 
- Udało mi się z Zabinim i Malfoyem ukryć różdżkę przed szlabanem – wyjaśnił, machając magicznym patykiem przed jej oczami – Ale jest za ładnie posprzątane. Dlatego chlapiemy. A potem idziemy.
 
- Gdzie? – jęknęła, nadal otrząsając się z szoku.
 
- Do reszty, skarbie – uśmiechnął się szelmowsko, pstrykając ją w nos – A potem na zwiedzanie.
 
- Zwiedzanie? – powtórzyła głupio, krzywiąc się pod jego rozbawionym wzrokiem.
 
- Nie byliśmy nigdy w tej części szkoły, H. – machnął dłonią wokół, otwierając drzwi – Rozejrzymy się i wrócimy.
 
- Al..
 
- Nie marudź, skarbie, wszystko już ustalone – wyciągnął ją z klasy, kierując w stronę ciemnych korytarzy. Zaklęciem wysprzątali komnatę Blaise’a oraz Harry’ego, a potem pomogli samotnemu Draconowi, który bez chorego Neville’a siedział  na podłodze, oddając się lenistwu.”
 
- To ja – wzdrygnęła się, pozbywając z głowy wspomnień. Teodor ze świecącą różdżką wsunął się do ich wnęki – Ani śladu Filcha.
 
- No to idziemy – Harry podniósł się, wychylając głowę na zakręcie – To nadal są lochy?
 
- Jakoś poniżej – stwierdził Diabeł, potykając się na progu – Schodziliśmy przecież w dół i w dół.
 
- Nie było nic o tym w Historii Hogwartu – Hermiona trzymając za rękę Teodora pokonała kolejną przeszkodę, czyli parę stromych stopni.
 
- Serio, Granger? – Malfoy szedł tuż za nią, popychając delikatnie do przodu – Czytałaś to z nudów?
 
- Znów zaczynasz, fretko – fuknęła, chcąc się obrócić. Nott niestety jej nie pozwolił, wciąż pociągając do góry – Wszczynasz kłótnie.
 
- Tylko pytałem, paskudziu, a ty mnie obrażasz – zaśmiał się, podtrzymując gryfonkę za łokieć, kiedy się zachwiała na ostatnim schodku – Uważaj.
 
Hermiona nic nie odpowiedziała, starając się nadążyć za ciemnowłosym ślizgonem. Słyszała, że Harry opowiada Diabełkowi o jakimś horrorze. Niestety nie poznała filmu, więc pozostało jej liczenie kroków. Dwanaście, trzynaście, czternaście… dwadzieścia…
 
- Szlag – Teodor zatrzymał się gwałtownie, przez co wszyscy na siebie powpadali. Przed nimi siedziała stara kotka, zawodząc donośnie.
 
- Wiedziałam, że to się tak skończy – burknęła gryfonka, szukając jakiejś drogi ucieczki. Czyjś łokieć wbił się w jej ramię, przez co znów znalazła się w ciemnej wnęce. Palce napotkały zimną klamkę, niestety drzwi nie chciały się otworzyć.
 
- Miona? – Harry starał się ją dostrzec, ignorując uciszanie ślizgonów.
 
- Jest tu jakaś klasa, ale.. – poczuła perfumy Teodora oraz jego ciepła dłoń na jej. Razem szarpnęli klamką, a wejście uchyliło się ze zgrzytem. Wpadli do pomieszczenia, oślepieni nagłym światłem. Komnata była najdziwniejszym miejscem jaki widzieli. Był to bardziej pokój niż klasa. Stary, zagracony i cały zdemolowany. Książki walały się po podłodze, fotele i kanapy były podziurawione, okna zasłonięte, a kominek zburzony. Całe to miejsce miało w sobie smutny, tajemniczy urok. Malfoy podszedł do okna i ściągnął do końca zasłonę. Wszystkim opadły szczęki, kiedy krajobraz ukazał się w całej swej okazałości. Harry podszedł do drugiego okna, z którego widok był taki sam - uliczki francuskie.
 
- Co to, Merlinie, za miejsce? – Wybraniec obrócił się wokół z ciekawością.
 
- Nie wiem.. – mruknęła, czując na sobie spojrzenia ślizgonów. Hermiona podnosiła parę książek i z uwagą czytała ich tytuły. Nie znała ich, tyle wiedzy, informacji. Może poprosi potem dyrektorkę, czy może tu przyjść.
 
- Hermiona – Teo przeglądał wielką księgę, leżącą obok kominka – To może Cię zainteresować.
 
- A co może być tak interesującego w jakimś tomisku, Nott? – Dracon nie był zadowolony z rozwijającej się przyjaźni Notta, Zabiniegi i Granger. Wiedział, że sam postarał się o swoje beznadziejne kontakty z dziewczyną. Od drugiej klasy, robił wszystko co mógł by ją zranić. Nie przyznawał sam przed sobą, że jest inteligentna, sprytna i dobra. Bije od niej zawsze takie ciepło, a on jako dzieciak czuł się, jak w piecu kiedy ją widział. No i co z tego? Było to cholerna zauroczenie, które niestety nie chciało mu przejść. Zawsze mu odmawiała i potrafiła się zbuntować. Nie łasiła się, nie mrugała oczkami, które no cóż są jej wielkim atutem. Była trochę, jak Pansy, ale wzbudzała w nim sprzeczne uczucia. Po paru miesiącach skapnął się, co mu dolega. Stał wtedy za nią i poczuł zapach truskawek. Tak, ślicznie pachniała! Ciekawe, czy nadal?
 
- To nie tomisko, Malfoy. To album – Gryfonka nawet zapomniała, że nie lubi ślizgona i jest w nim stanie wojny
 
- Album?- Zabini, rozwalony na popsutej kanapie, zainteresowany uniósł głowę.
 
- Jest jakaś data albo coś?- Miona wiedziała, w jakim kierunku zmierzały myśli Harry’ego.
 
- Nie ma nic na okładce. – obejrzała znalezisko Teodora, rzucając smutne spojrzenie chłopakowi - Przykro mi Harry, ale może kogoś rozpoznamy na zdjęciach.
 
- Ehm, to może najpierw posprzątamy? – wszyscy patrzyli z zaskoczeniem na Dracona, który trzepał ręce –No co? Mamy różdżkę, jeden ruch i będzie tu ładniej.
 
- Malfoy ma rację. – westchnęła, kiwając na Notta, który trzymał swój magiczny atut - Najpierw ogarnijmy to wszystko i .. nie patrzcie tak na mnie! Teo możesz?
 
Po niecałych dwóch sekundach zmiana była diametralna. Podłoga była lśniąca, siedziska na prawione i ułożone w nowy sposób. Kominek złożony do kupy, a naprawione regały były zapełnione książkami. Okna oświetlały pokój.
 
- O wiele lepiej – szarooki ślizgon opadł na fotel, wzdychając z satysfakcją. Blaise z jakąś książką, przycupnął na sofie. Harry z Mioną i Teodorem zaczęli przeglądać zdjęcia. Młodzi ludzie machali do nich, niestety żadna twarz nie wyglądała znajomo. Zrezygnowany Harry zaczął przeglądać regały z książkami, szukając czegoś o horkruksach. Teodor i Hermiona po cichu rozmawiali czym mogła być ta sala. Po godzinie stwierdzili, że pora wracać do swoich karnych sal. Po cichu odnaleźli powrotną trasę, żegnając się półsłówkami.
 
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
 
- Spisaliście się. Różdżki są w waszych dormitoriach, no wychodźcie stąd – Snape stał w drzwiach i patrzył na nich niecierpliwie –Ruchy, bo odejmę wam punkty.
Nott przewrócił oczami, wychodząc z komnaty. Na korytarzu stała już reszta, milcząco ich obserwując. Niezadowoleni ruszyli za nauczycielem. Pod lochami zatrzymali się, a Harry ruszył w stronę schodów doganiając Deana. Wybraniec zatrzymał się i obrócił.
 
- Miona? Idziesz?
 
- Tak, poczekaj na mnie! – niepewnie podeszła do Ślizgonów. Nott z Malfoyem o czymś dyskutowali – Hm, Blaise?
 
- Tak?- wyrwany z własnych myśli, zapytany popatrzył na nią. Czekoladowe tęczówki ciepło ogarnęły ją spojrzeniem.
 
- Ja.. Ja chciałam podziękować, za to, że przywaliłeś Ronowi … znaczy że się za mną wstawiłeś i w ogóle. – zarumieniła się, wykręcając palce.
 
- Nie ma sprawy, Minka- uśmiechnął się do niej szeroko, ukazując szereg białych zębów.
 
- Minka?- lekko zmarszczyła nosek.
 
- Hahah, pamiętam, że Herm jest zakazane. Potter woła do Ciebie Miona, a ja skróciłem do Minka- wzruszył ramionami i przyjrzał się jej uważnie - Może być?
 
- Tak! Jest dobre, bardzo dobre Diabełku. – uściskała go mocno, całując w policzek - Jeszcze raz dziękuję za, no wszystko.
 
- Nie musisz, Granger, naprawdę – aksamitny baryton prześcignął odpowiedź mulata.
 
- Nikt Cię nie pytał o zdanie, Malfoy! – warknęła, omal nie tupiąc nogą.
 
- Minka, Złote Dziecko na ciebie czeka- Zabini stanął pomiędzy tą dwójką. Obrócił przyjaciółkę i delikatnie popchnął – Ignoruj go.
 
- Wiem, do jutra!- powiedziała, odwróciła się i uśmiechnęła do Teo, który mrugnął do niej – Dobranoc, chłopcy!
 
- Dobranoc, Minka- powiedzieli chórem. Roześmiała się i pobiegła do Gryfona. Zaczęli się przepychać i ruszyli do wieży.
 
- Czy mi się wydaje, czy ty powiedziałeś naszej Gryfiaczce DOBRANOC?
 
- I na dodatek MINKA?
 
- Nott i Zabini  .. nie wiem, co powiedzieć - Dracona obrócił się na pięcie, odchodząc niespiesznym tępem -Jesteście durni.. Nie powiedziałbym do niej Minka.
 
Dracon uśmiechnął się i jako pierwszy poszedł do pokoju wspólnego węży. W myślach cały czas miał twarz Hermiony. Jej uśmiech, blask ciepłych oczu. Niestety, nie skierowany do niego. Jeszcze nie, ale niedługo… Zobaczymy.
 
 
 
 
 
 
Hej,
witam w ten piękny i gorący piątek - wolny od szkoły! No dobra nie tak gorący, ale piękny. Można się zabawić z przyjaciółmi, ja dziś spędzę dzień z przyjaciółką
Mam nadzieję, że rozdział nie jest taki zły. Przepraszam za błędy :)
Całusy,
Lupi
 
 

11 komentarzy:

  1. Rozdział zajebisty, ale to ju wiesz... Jestem niepocieszona, że tak mało :/

    XOXO
    Rogaś <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww , podoba mi sie ze ci ślizgoni są tacy ludzcy xd
    Strasznie fajny rozdzial jeden z moich ulubionych. Szczegolnie poczatek. Harry okazujacy tyle uczucia Hermionie ? Hmm
    Zapraszam do mnie www.theeternalexile.blogspot.com i OCZYWIŚCIE Czekam na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślizgoni w końcu też mają uczucia ;P Harry i Hermiona to dla mnie przykład prawdziwej przyjaźni damsko-męskiej. Sama mam bliskiego przyjaciela, z którym traktujemy się jak rodzeństwo:)
      Teraz, droga Verrsace, ja czekam na rozdział u Ciebie :*
      Pozdrawiam,
      Lupi♥

      Usuń
  3. Hej :)
    Piękne opowiadanie... Genialne... Jedno z najlepszych Dramione na jakie trafiłam... Napisane zarąbiście i strasznie ciekawie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak mi miło się zrobiło, gdy przeczytałam Twój komentarz :) Mam nadzieję, że Cię nie rozczaruję i jeszcze tu się zadomowisz ;)
      Pozdrawiam,
      Lupi♥

      Usuń
  4. Och, zaczynam kochać twoje opowiadanie. Aż wstyd, że nie mam czasu wszystkiego szybciej nadrobic.
    Ich szlaban zakończył się świetnie, wycieczka ciekawa, jednak zastanawia mnie co to za miejsce... Będzie jeszcze o tym?
    I Draco, jego przemyślenia były świetne, czyli lekkie zauroczenie, co? Smoki wpadł...
    Jednak najlepszy aspekt to znów przyjaźń, wprost to uwielbiam u ciebie.
    Idę dalej....
    Croy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze Cię rozumiem, sama jeszcze nie nadrobiłam wszystkiego u Ciebie, ale te mugolskie szkoły..
      Jestem bardzo, ale to bardzo wdzięczna za tyle miłych słów *.* To chyba najmilsze komentarze, jakie czytałam!
      Będzie, ale póóóźniej :P
      Pozdrawiam,
      L.L.♥

      Usuń
  5. Wreszcie jakaś inicjatywa ze strony Malfoya, uchh ale się ciesze! ♥
    Tak jak koleżanka do góry - wstyd mi, że dopiero teraz zabieram się za twoje opowiadanie, bo jest cholernie dobre.
    Lecę dalej bo nie umiem się powstrzymać mimo, że moja mama wola mnie na kolację.
    Jedzenie może poczekać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahh boskie!
    DOBRANOC MINKA! Hahahahah :-D
    Lecę dalej! ;****

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiedziałam, że coś jest na rzeczy i że Malfoy wreszcie wpadnie xD
    Szybko komentuję i lecę czytać dalej :D
    zaciekawiona,
    ~ Avada Kedavra

    OdpowiedzUsuń