~~ Rozdział dedykowany pewnej, specjalnej osobie, która zna całą historię Dracona i Hermiony mojego autorstwa, a i tak komentuje, sprawdza każdy rozdział. ~~
*Dziękuję Rogaty *
Do
biblioteki weszło dwóch przystojnych chłopaków. Jeden w ciemnozielonym sweterku
i czarnych dżinsach, a drugi z białym T-shirtem z rysunkiem diabła. Obaj ze
sobą rozmawiali i rozglądali się za kolegą. Po chwili ruszyli w stronę regałów
z książkami, zagłębiając się coraz dalej wśród pałacu pani Pince.
-Chłopaki!-
głośny szept zwrócił ich uwagę. Ciemnowłosy Ślizgon pomachał do nich zza
regału. Wychowankowie węża skinęli mu głową i podeszli do niego. Już metr
wcześniej słyszeli bardzo im dobrze znany głos.
-Nic
tu nie ma, naprawdę.
-Oj,
Miona. MUSI coś być, nigdy nie widziałaś jakiegoś fragmentu o tym dziwnym
pokoju?
-Nie,
Harry. Cześć wam- przywitała ich uśmiechem i ponownie zagłębiła się w tomiska. Blondyn
oparł się o półkę, ignorując zirytowane spojrzenie gryfona.
-I
co, macie coś? – Draco patrzył na coraz bardziej smutną dziewczynę.
-Nic,
a nic. – syknęła uczennica, marszcząc z irytacji nos -Żadnej informacji.
-A
jak Pokój Życzeń?- Harry spojrzał na przybyłych z nadzieją. Oni jednak
pokręcili przecząco głowami. Już od przeszło tygodnia starali się znaleźć
odpowiedź na gnębiące ich pytania.
Co
to za sala? Czemu nie mogą tam w trafić? Każdy z nich próbował i nie mógł
znaleźć tego korytarza. Na Mapie Huncwotów również jej nie było. Nott i Miona
dużo ze sobą spędzali czasu, ich zadaniem było przeszukać bibliotekę. Teo nadal
był tajemniczy i z chęcią droczył się z dziewczyną. Wiedzieli o sobie dużo, za
dużo jak na tak krótką znajomość. Coś w środku po prostu im podpowiadało, co
zrobi ich towarzysz.
Harry z mapą przeszukiwał szkołę, a dwójka pozostałych Ślizgonów obszukało PŻ. W tym okresie dużo się zmieniło w stosunkach młodzieży. Draco był milszy dla Gryfonów. Nieraz się razem śmiali i żartowali. Dziedzic Lucjusza nadal był złośliwy i sarkastyczny, ale już ich nie upokarzał. No dobra, starał się robić to w milszy sposób. Zabini i Herm również bardziej się zżyli. Codziennie rano spotykali się w bibliotece, żartując oraz zwierzając się sobie. Chłopak odzyskał swój czekoladowy odcień skóry, nie miał tak bardzo zapadniętych policzków. Przyciął też włosy za namową przyjaciółki, a w jego odkrytych oczach coraz częściej błyskały figlarne iskierki. Razem z Potterem żartował sobie z Kruma, czym rozśmieszali Mionę. Draco widząc ją uśmiechniętą sam wpadał w dobry nastrój. Cała piątka chciała odkryć sekret komnaty. Sami jeszcze nie zauważyli, że stworzyli między sobą więź.
Harry z mapą przeszukiwał szkołę, a dwójka pozostałych Ślizgonów obszukało PŻ. W tym okresie dużo się zmieniło w stosunkach młodzieży. Draco był milszy dla Gryfonów. Nieraz się razem śmiali i żartowali. Dziedzic Lucjusza nadal był złośliwy i sarkastyczny, ale już ich nie upokarzał. No dobra, starał się robić to w milszy sposób. Zabini i Herm również bardziej się zżyli. Codziennie rano spotykali się w bibliotece, żartując oraz zwierzając się sobie. Chłopak odzyskał swój czekoladowy odcień skóry, nie miał tak bardzo zapadniętych policzków. Przyciął też włosy za namową przyjaciółki, a w jego odkrytych oczach coraz częściej błyskały figlarne iskierki. Razem z Potterem żartował sobie z Kruma, czym rozśmieszali Mionę. Draco widząc ją uśmiechniętą sam wpadał w dobry nastrój. Cała piątka chciała odkryć sekret komnaty. Sami jeszcze nie zauważyli, że stworzyli między sobą więź.
-Kurwa-
mruknął Nott, sprawiając że Blaise drgnął zaskoczony. –Co teraz?
-Nie
wiem. – westchnęła zrezygnowana Hermiona, odkładając książki na miejsce. Osunęła
się na podłogę obok chłopaków.
-Salazarze,
kiedyś bym się uśmiał jakby mi ktoś powiedział, że Kujonka Hogwartu powie „nie
wiem”. – wyznał Dracon, unosząc z niedowierzaniem brwi -Teraz… teraz mam ochotę
Cię udusić, Granger. Czemu akurat tego nie wiesz?
-Minka,
nie załamuj się, coś wymyślimy – Blaise wyszczerzył się do nich –Co powiecie na
spacer?
-Jaki
spacer, Diable? Leje jak z cebra, a ty myślisz o spacerku? – Teo pokręcił głową,
jednocześnie podając przyjaciółce butelkę z sokiem dyniowym.
-Myślałem,
Teoduś, o spacerku po szkole.– chichot Hermiony przywrócił im chwilowo dobry
humor –To kto jest za?
-Ja
– szarooki i kasztanowłosa popatrzyli na siebie z zaskoczeniem. Po chwili Draco
uniósł delikatnie kąciki ust, a w jego oczach błysnęło rozbawienie. Gryfonka
odpowiedziała mu nieśmiałym uśmiechem, czując na sobie jego przenikliwe
spojrzenie.
-Co
mi szkodzi, jestem za- Wybraniec przejechał ręką po twarzy- Merlinie, spać!
-Nie
leniuchuj, Ostatnia Nadziejo, idziemy? – Nott klepnął go po ramieniu. Wstali i
zgodnie ruszyli w żadnym celu. Przed siebie. Po paru minutach ciszy Hermiona
spytała towarzyszy o quidditcha, każdy przecież wie, że sport to główny temat
chłopaków. Tak jak myślała ślizgoni rozpoczęli dyskusje na ten temat, każdy każdego przekrzykując.
-No
dobra, a teraz słuchajcie mnie – Diabeł zignorował ich śmiech i posłał
niewinny uśmiech do Minki -Co robią świnie w chlewie jeżeli przyjdzie tam
Hermiona? ………. Krum krum krum krum krum krum...
-Staczasz
się na dno, ciołku!- prychnął Malfoy, klepiąc mulata w plecy. Kolejna fala
śmiechu odbiła się echem po lochach, do których zeszli spacerując po szkole.
Gryfonka na początku chciała się obrazić, ale nie wytrzymała i dołączyła do
nich.
-Minka,
przepraszam, ale tak mi wpadło do głowy, hahaha! – Blaise oparł się o ścianę,
dysząc ze śmiechu.
-Nic..
nie hahah, szkodzi Diabełku.. Hahaha. – zarumieniona gryfonka podtrzymała się
na Teodorze, uśmiechając szeroko do spokojnego węża.
-Cicho!-
Nott powiedział nagle poważnie –Która jest godzina?
-Chyba
po 23, o kurwa, już jest 24:00! – krzyknął zaskoczony Potter, pokazując
towarzyszom swój zegarek.
-Harry!
Wyrażaj się!- skarciła zielookiego Hermiona, zakrywając dłonią usta -Żartujesz,
to trwa cisza nocna!- Miona patrzyła spanikowana na kompanów.
-Nie
żartuje! – Wybraniec uniósł ręce w obronnym geście.
-Nie
bójcie się! Szansa, że..
-Wiejemy
– Teodor przerwał Smokowi i złapał dziewczynę za rękę. Pociągnął ją za sobą i
ruszył sprintem w boczny korytarz. Reszta spojrzała w drugą stronę, siedziała
tam kotka Filcha. Otworzyli szeroko oczy i zaczęli gonić tamtą dwójkę.
-Cholera!
Nie da się otworzyć, Teo! –Hermiona szarpała za klamkę. Pozostali dobiegli do
nich i zaczęli przysłuchiwać się w ciemności. Głośny stukot butów Filcha, był
coraz wyraźniejszy.
-Miona!
-Granger!
-Nie
da się otworzyć, no!- dziewczyna coraz rozpaczliwiej ciągnęła klamkę. Nott
złapał za jej rękę i drzwi się otworzyły. Szybko wskoczyli do środka,
trzaskając wejściem.
-Merlinie,
on też może tu wejść – Potter sobie uzmysłowił lukę w ich misternym planie
ratunkowym.
-Nie
kracz, Harry- szepnęła Miona.
-Cii..
Po
dziesięciu minutach ciszy, wypuścili z ulgą powietrze. Nie wiedzieli, że zaraz
po ich wejściu drzwi zniknęły, a stary
woźny marudził na swój słuch.
.*.*.*.
-Luminaria – Gryfonka wyszeptała
zaklęcie, zaciskając palce na różdżce. Na moment oślepiło ich światło.
-Ludzie,
to jest ten pokój– Blaise aż kipiał z entuzjazmu –Udało nam się tu wrócić!
-Myślę,
że dobrze będzie, jak tu zostaniemy do jutra – zaproponował Dracon.
-Malfoy
ma rację, zostajemy. – czekoladowooka rozglądała się nieufnie pomieszczeniu,
kierując w stronę regału z książkami –Nie zaszliśmy tak daleko jak ostatnio..
jaka jest szansa, że wpadliśmy tu przypadkiem?
-Czy
to ważne? – platynowy ślizgon usiadł się na sofie, otrzepawszy wcześniej ją z
kurzu.
-Lucem
ignis - Harry zapalił kominek i w pokoju zrobiło
się przyjemnie ciepło.
-Reparo
– Nott naprawił dokładnie fotele i kanapy. Rozłożył się na jednym z siedzisk i
zamknął oczy. Blaise dosiadł się do Smoka, kładąc na kolana album. Oglądali
stare fotografie, szukając znajomych osób. Zamyślony Teodor patrzył w ogień, a
Potter po chwili usnął, półleżąc na siedzeniu.
-Hmm,
mam coś ciekawego- odezwała się Hermiona po godzinie czytania. Podeszła do
reszty i szturchnęła lekko Gryfona. Zaspany popatrzył na nią z ciekawością, tak
jak inni. – Hogwart został podzielony na cztery domy. Założycielami byli: Helga Hufflepuff, Godryk Gryffindorowi, Salazar Slytherinowi oraz Rowena Ravenclaw. Każdy z nich pragnął, aby
mieszkaniec jego domu posiadał cechę taką, jak on, dlatego też tchnęli cząstkę
swoich ambicji, pomysłów, pragnień czy też duszy w Tiarę Przydziału zasugerowaną przez
Gryffindora. Mieszkańców czterech domów łączy jakaś charakterystyczna cecha:
Slytherin - ambicja, spryt; Hufflepuff - sprawiedliwość, wierność; Ravenclaw -
inteligencja, mądrość; Gryffindor - odwaga, prawość. Jednakże Założyciele nie
chcieli aby ich przyjaźń uległa zniszczeniu,a domy stały się wrogie. Wspólnie
zbudowali jeszcze jedną komnatę, Pokój Wspólny Czterech Domów. Tam spotykali
się by rozwiązać istniejący problem lub dla spędzania wolnych chwil. W
następnych latach PWCzD zmienił się w miejsce obrad Prefektów lub wybranych
uczniów. Ciekawym pomysłem było wymyślenie wejścia do tej komnaty. Prefekci
bądź uzdolnieni czarodzieje musieli spełniać wymagania Salonu. Drzwi otwierają
się tylko pod dotykiem ich ciał, ale Odźwiernymi muszą być uczniowie z innych
domów… reszta jest zamazana.
-To
było .. – Draco zagwizdał z podziwem, machając ręką –Dramtyczne.
-Czy
jest tam napisane coś o tych uczniach? – Teodor podczołgał się do dziewczyny,
zerkając jej przez ramię -To zawsze byli Ślizgoni i Gryfoni?
-Nic
nie ma. – mruknęła, podając chłopakowi księgę. Czarne oczy uważnie śledziły
tekst, a usta zacisnęły w wąską linię.
-
Dalej są „Właściwości Pokoju”, ale zawarte jest to w – złośliwy uśmiech pojawił
się na mrocznej twarzy węża -300 stronach, mam czytać?
-Nie!
– Blaise omal się nie zadławił, kręcąc gwałtownie głową.
-Może
jutro wam powiem, co dziś wyczytałem?– spytał, zerkając z niemym pytaniem na
dziewczynę.
-Jasne.
– skinęła głową, przysuwając się bliżej.
-Dzięki,
Todziaczku.
-Przymknij
się, Diabluś.
Dziewczyna
roześmiała się i usiadła między Smokiem, a Diabłem. Zaczęli rozmawiać, a po
chwili oddali się w ramiona Morfeusza.
-Minka!
Pobudka słoneczko Ty moje! – dziewczyna poczuła jak Draco się pod nią poruszył.
POD? Szeroko otworzyła oczy i pisnęła. Leżała na Malfoyu, wtulona w jego tors.
Spojrzała wkurzona na Blaiseoraz zgromiła spojrzeniem chichoczących chłopców.
Paroma zaklęciami poprawiła ubranie.
-Co
wy na to żeby zachować to między nami? –zapytał uśmiechnięty Diabeł.
-Taki
nasz romantyczny sekret? – ironicznie odpowiedział Teo.
-Dokładnie,
Tedzik, dokładnie.
-Okey,
to cichosza – zgodziła się dziewczyna, a potem uśmiechnęła się -Myślę, że
jesteśmy tymi wybranymi uczniami i to ma być takie tajne zgromadzenie. Ja
nikomu nie pisnę ani słówka. Nawet Ginn.
-Ja
też będę milczał. –potwierdził Harry, mrugając nieprzytomnie oczami.
-My
też, Pan się nie dowie – powiedzieli równo ślizgońscy przyjaciele, a zaspany
Draco z podejrzliwością obrzucił ich spojrzeniem.
-Ja
też – oświadczył stanowczo Teodor, .
Podali
sobie ręce i z uśmiechem wyszli z PWCzD. Wracali w ciszy i pożegnali się przy
wejściu do lochów. Gryfoni ruszyli do wieży, a potem poszli do swoich pokoi.
.*.*.*.
Na
śniadaniu Harry cały czas nadawał o Quddichu. Hermiona przewróciła oczami i
widząc wychodzącego z WS Nott, przeprosiła przyjaciela.
-Teo!
Poczekaj na mnie! – krzyknęła na błoniach, wcześniej rozglądając się, czy
nikogo nie ma. Chociaż coraz bardziej się zżywali, Teodor uważał, że
bezpieczniej będzie dla niej zachować ich „przyjaźń” w sekrecie. Draco i Zabini
również przy wszystkich nie byli tacy otwarci, jak w samotnym gronie.
Chłopak,
odwrócił się i poczekał na nią. Ona śmiejąc się jeszcze bardziej przyspieszyła
i wskoczyła w wyciągnięte ku niej ramiona Ślizgona. Zaśmiała się, gdy ten
okręcił się z nią w koło.
-Co
ty taka w skowronkach, skarbie? – spytał, stawiając ją na ziemi. Ostatnio nie
mieli czasu by spędzać wspólnie czas. Hermiona wciąż się uczyła, starając się
również zatroszczyć o Ginny. Jej ruda przyjaciółka była niemrawa oraz
zrzędliwa, a Kujonka bała się o nią coraz bardziej.
-Idziemy
do Lasu? – spytała, wciskając dłonie w kieszeń bluzy. –A potem może do PCzD?
-Byliśmy
TAM przedwczoraj- uniósł brew, uśmiechając krzywo –I jeszcze ze dwa razy, a ty
cieszysz się jak małe dziecko.
-Czy
ty się ze mnie śmiejesz? – prychnęła, szturchając przyjaciela w ramię.
-Salazarze
broń.– udawał poważnego tak komicznie, że po chwili wybuchnęli wspólnie
śmiechem. -Do lasu, skarbie?
-Przed
siebie – pokiwała głową, pytając o nowy cel ich wędrówki.
Dziewczyna
już nie bała się Zakazanego Lasu. No może mniej niż kiedyś. Z Teodorem często
chodzili na spacery. Wtedy ze sobą cały czas rozmawiali albo siedzieli w
kojącej ciszy, stykając się ramionami. To właśnie tu Gryfonka dowiedziała się,
że Teo ma talent artystyczny. Piękne szkice wychodziły spod jego ręki,
delikatne ruchy oczarowywały. Z dwa razy narysował sam Hogwart. Najczęściej
jednak skupiał się na dziwnych roślinach bądź niesamowitych widokach. Teraz
szli w milczeniu, ciesząc się chwilami samotności bez Harry’ego, Blaise czy, o
zgrozo, Malfoya. Oboje wiedzieli, że są tylko albo aż przyjaciółmi. Nie owładnięci
zauroczeniem tylko związani czymś innym. Czymś dziwnym. Jakby niewidzialnym
połączeniem, więzią. Zawsze rozpoznawali swoje humorki i odgadywali ich
przyczynę.
-Jak
ma się Weasley? – spytał, wskakując na przewrócony konar. Poczekał na
towarzyszkę, siadając na wilgotnym drewnie. Swoją kurtkę położył obok,
tradycyjnie jako siedzenie gryfonki.
-Nie
wiem sama – przyznała, sadowiąc się tak by móc spoglądać na jego szkicownik –Ginny
jest zmieniona. Stała się trochę zamknięta w sobie..
-Dziwisz
się jej? – uniósł brew, przykładając ołówek do czystej kartki –Na dodatek nikt
nie wie, co się jej przytrafiło.
-Myślisz,
że jeśli Ron i Harry by wiedzieli, że.. nękają ją koszmary i lunatykuje.. to ..
-A
nie zastanawiałaś się, czemu akurat teraz zaczęła zadawać sobie ból? Okaleczać się?
– oblizał wargi, ze skupieniem rysując piękny kwiat –Może potrzebuje
spowiednika?
-Czekam
aż się otworzy, ale ona tego nie robi – jęknęła, zaciskając pięści –Zawsze czekam,
nie naciskam. Chciałabym jej jakoś pomóc, wiem że utrata Freda to.. nie da się
opisać straty, ale..
-Czy
twoi dziadkowie żyją? – przerwał cicho, pochylając się nad swoją pracą.
-Moja
babcia – zaskoczona uniosła brwi. –Co to..
-A
kiedy zmarła reszta? – zignorował ją znów, przejeżdżając palcem po obrysowanej
łodydze.
-Nie
pamiętam ich, byłam malutka – uśmiechnęła się smutno na wspomnienie zdjęć,
gdzie dziadkowie tulą ją do siebie. –A Twoi?
-Nie
istotne to jest teraz – mruknął, zagryzając język –A kiedy ostatnio zmarła Ci
osoba tak bliska jak Weasley?
-Nigdy
– przyznała, podciągając kolana pod brodę. Obserwowała przyjaciela, który
uniósł głowę by spojrzeć jej prosto w oczy.
-Może
właśnie dlatego jesteś nieodpowiednim rozmówcą dla Ginny? Czy rozumiesz jej
rozpacz? Pustkę? – uśmiech chłopaka był czuła, ale smutny –Wiem, że ty też go
kochałaś na swój sposób. Ale co jest silniejsze niż miłość siostry do brata? Ból
po stracie rodzeństwa, skarbie, jest nie do opisania.
Hermiona
wstrzymała oddech, patrząc na Teodora znów zaaprobowanego swoim rysunkiem. Patrzyła
jak z łodygi i delikatnych pociągnięć powstaje piękny kwiat. Czy to dlatego
Ginn ją unikała? Bała się, że nie zrozumie jej cierpienia? Hermiona wiedziała
jaki ślad zostawiła w rodzinie śmierć bliźniaka. Widziała jak wesoła rodzina
przechodzi dni pełne smutku oraz powagi. Widziała jak figlarny błysk w oczach
George znikł na zawsze, a sam chłopak stał się chodzącym nieszczęściem.
-Czy..
straciłeś kogoś bliskiego Teo? – spytała, dostawszy nagle olśnienia. Skąd niby
Nott tyle by o tym wiedział jak z nie własnego doświadczenia?
-Nigdy
nie miałem rodzeństwa – powiedział cicho, pociągając ostatni ras grafitem po
płatku rośliny. –Czemu pytasz?
-Nie
wiem. – wzruszyła ramionami, skubiąc korę –Zabrzmiało to jakbyś.. stracił
kogoś.
-Nie
mówiłem, że nie straciłem – zauważył, zamykając z trzaskiem szkicownik –Naoglądałem
się ostatnio dużo filmów, na których pewna czarownica wylewała łzy.
-Pamiętnik
to beznadziejnie smutny film – burknęła, łapiąc wyciągniętą dłoń Notta. Zeskoczyli
z konaru, ruszając powoli nową ścieżką. –Nie wiem jak to możliwe, że nie
uroniłeś ani jednej łzy.
-Jestem
bez serca – zgodził się, obejmując ramieniem zirytowaną Hermionę i całując głośno
w czoło –Dobrze, że mam ciebie. Ty płaczesz ja nie. Ja jestem bystry ty nie.
-Żartowniś
z ciebie, że hej – parsknęła, uśmiechając delikatnie.
Głośny
wrzask przerwał rozmowę tej dwójki. Bez namysłu Hermiona ruszyła w stronę krzyczącej
osoby. Usłyszała zaskoczony głos Teodora oraz jego wiązkę przekleństw, gdy
zaczął za nią podążać. Gryfonka czuła się lekko otępiała, a ból oraz rozpacz w
krzyku dudniły w jej uszach. Czuła jak ostre krzaki kłują ją w łyski, a bluza
zahacza o gałęzie. Wybiegła w końcu na polanę, zatrzymując się z szalonym
biciem serca. Przed nią Padma Patil leżała rozciągnięta na ziemi, a jej ciało
drżało ze zmęczenia. Niedaleko uczennicy stał zamaskowany człowiek, rzucając
wymyślne zaklęcia torturujące.
-Ty
zdradziecka kurwo! Twoi rodzice powinni wiedzieć, że Czarnemu Panu się nie
odmawia! – splunął na Patil, kopiąc mocno w brzuch –A może jednak zmienicie
decyzje?
-Nie..
-chlipnęła dziewczyna, cichym lecz stanowczym głosem. Po chwili znów zwijała
się z bólu. Czerwona kałuża powiększyła się. Patil była cała zakrwawiona i
poraniona, leżała pod dziwnym kątem. Pachniało też spalonym ciałem. Hermiona
ledwo powstrzymała mdłości.
-Expelliarmus!
Zostaw ją..- krzyknęła głośno. Mężczyzna zablokował zaklęcie, obracając się
tak, że dziewczyna bez trudu poznała Carrowa. Ten popatrzył na nią z szaleńczym
uśmiechem i zaczął się szyderczo śmiać.
-Proszę,
proszę kogo my tu mamy?! Szlama Granger! Bohaterska i szlachetna brudna krew.
Głupia dziewczyno! Crucio!
-Protego-
ledwo udało jej się odbić zaklęcie, a następne leciało w jej stronę. Miona
powoli traciła siły, każda blokada przychodziła jej z coraz to większym bólem i
problemem –Expelliarmus! Protego!
-Crucio!
Poczuła
nagle straszne męczarnie, każda kość jakby się łamała, ciało palił żywy ogień,
a w głowę walił topór. Nie krzyczała, nie chciała dać mu tej chorej
satysfakcji. Nagle poczuła błogi spokój. Z trudem otworzyła oczy, niestety
widziała tylko zamazane kontury. Usłyszała dławiony jęk. Skupiła się i nagle
wszystko widziała bardzo dokładnie. Zaklęcie przeznaczone dla niej zostało
przerwane nie z woli śmierciożercy. Parę metrów przed nią, na trawie zwijał się
z bólu Nott. Dziewczyna bez namysłu podniosła się i na czworaka ruszyła do
Teodora. Carrow, który się cały czas śmiał z młodego „bohatera szlam”, nie
zwracał na nią uwagi. Delikatnie ujęła w swoje ręce dłonie chłopaka. Czując
dotyk Nott uniósł powieki, ból jaki tam był przeraził ją.
-Uciekaj-
szepnął zachrypniętym głosem. Uciekaj..uciekaj..uciekaj. Nie, jedno słowo
Ślizgona utwierdziło ją w przekonaniu, że musi tu zostać. Mimo czekającego ją
bólu, mimo utraty przyjaciół, mimo prawdopodobnej śmierci. Zostanie. Z nową
siłą, drżącą ręką uniosła różdżkę.
-Sectusempra-
ciche słowa same wypłynęły z jej ust. Niespodziewający się tego śmierciożerca, runął
na ziemię –E..expecto patronum!
Srebrna
wydra błyskawicznie ruszyła po pomoc. Miona opadła na ziemię. Jej palce splotły
się z palcami ślizgona. Jego nierówny oddech był odzwierciedleniem bicia jej
serca. Ścisnęła jego palce mocniej.
-Nic
Ci nie jest?- każde słowo było dla niego większym cierpieniem, widziała to w
jego oczach.
-Nie,
wszystko będzie dobrze, Teo. Obie- przerwała w połowie zdania, ból jaki opętał
jej ciało był gorszy od poprzedniego. Carrow ledwo żywy po raz kolejny uraczył
ją zaklęciem niewybaczalnym. Wrzask wydobył się z jej gardła mimowolnie. Powoli
odlatywała, nic nie czuła.
-Avada
Kedavra!
Błysnęło
zielone, oślepiające światło. Poczuła jak uścisk Teodora zelżał, jego dłoń
wysunęła się z jej. Jego oddech ustał. Jej oddech ustał. Pozostała tylko
ciemność. Wszechogarniająca ciemność.
.*.*.*.
-Hermiona!
Proszę otwórz oczy, błagam- znajomy głos szeptał jej coś do ucha -Błagam obudź
się.
Taak,
znała ten głos. Tylko skąd? Teraz poczuła również ciepło. Ktoś ją trzymał za
rękę. Za rękę… uścisk zelżał, nie słyszała również oddechu Teo..Teo, Merlinie
co z Teodorem?! Czy to on ją trzyma za rękę? Nie on miał chłodne dłonie,
twardsze. To była ręka Harry’ego! Jej przyjaciel, jej brat tu był. Poczuła się bezpieczniej. Ale gdzie jest Nott? Musi
się dowiedzieć to w końcu jej.. no właśnie, kim jest dla niej? Wrogiem? Nie był
nigdy. Znajomym? Nie, raczej nie. Przyjacielem? Może, tyle przeszli.. drugą
połówką? Tak! Teraz była pewna, Nott to jej druga połówka. Ta mroczna,
tajemnicza, zabawna, odważna. Teodor Nott to jej druga połówka. To czemu Harry
ją trzyma za rękę? Uchyliła powieki, czemu są takie ciężkie? Biel uderzyła ją w
oczy. Jęknęła.
-Hermiona?!
Merlinie dzięki Ci!
-Ary..-mocniejszy
uścisk
-Jestem
tu, Miona, jestem. – chciała go poprosić by poluźnił uścisk. Jego ręka wręcz
zgniatała kruche palce dziewczyny -Już wszystko będzie dobrze. Obiecuję.
Utrzymała
otwarte oczy i spojrzał na przyjaciela. Wyglądał strasznie. Blady z
poczochranymi bardziej włosami niż wykle. Ślady łez widoczne na policzkach,
lśniły od lamp w pokoju. Spróbowała spytać go o Notta.
-yje?-
tylko to zdołała wykrztusić. Zielone tęczówki pociemniały, nabierając
intensywniejszej barwy.
-Tak
mi przykro, Hermiono..- jego głos był pełny bólu. Z jękiem rozpaczy runęła z
powrotem w ciemność. Nie żył. Jej wróg, znajomy, kolega, przyjaciel. Jej druga
połówka duszy. Ten tajemniczy, skryty lecz dzielny Ślizgon nie żył. –Tak bardzo
mi przykro..
Teodor
Nott nie żył.
Nie
żył.
Nie
żył.
…
zamknęła oczy, czując jak szloch uwiera ją w piersi. Kolejny raz osunęła się w ciemność, słysząc jedynie
krzyki Harry’ego. Albo jej. Już sama nie wiedziała.
Hej czarodzieje,
i jak tam u was? Paski na świadectwach? Plany na wakacje? ;P Tyle czekania, a teraz można się lenić. W wakacje będą częściej pojawiać się rozdziały :D Moja kochana beta będzie miała czas by je sprawdzać, a ja by częściej wstawiać. Rozdział taki sobie, wiem :< Mam nadzieję, że nie padniecie mi tu, bo dwa miesiące szaleństw na was czekają.
Całusy,
LL♥
Genialnie, idealnie, zaskakująco, nie sztampowo, ciekawie, zajebiście, magicznie, trochę smutno... no po prostu Ty i Twój talent. Niezaprzeczalnie UWIELBIAM!
OdpowiedzUsuńXOXO
Rogaś
♥
UsuńPoczątkowe rozdziały nieco mi się dłużyły, ale z czasem wciągnęłam się w tę historię. Co do samego rozdziału to kategorycznie protestuję! Teodor musi żyć, przecież tak nie może być. Zszokowałaś mnie tym rozdziałem. Ciekawa jest, jak to wszystko rozegrasz dalej.
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Dziękuję, że zajrzałaś i skomentowałaś, to niezła frajda mieć świadomość, że taka osobistość jak LaFinDeLaVie zajrzała na mojego bloga ^^ Wiem, że początek może być nudnawy, ale taki miałam właśnie start :P Mam nadzieję, że reszta się bardziej spodoba, a ty wytrwasz do ostatniego rozdziału.
UsuńBuziak,
L.L.♥
Dlaczego? Teo nie żyje... Masakra... Biedna Miona! Ja nawet myślałam, że będą razem, wiem, że to Dramione, no ale taki krótki epizod...
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdział numer dwa! <3
OdpowiedzUsuńhttp://w-chmurach-milosci.blogspot.com/2014/07/2-wybaczcie-starym-wrogom-macie-juz.html
Pozdrawiam i życzę miłej lektury :)
+ prosiłaś żeby informować, ale polecam założyć spamownik, bo nie chcę Ci śmiecić pod notkami :)
Już lecę czytać *.*
UsuńWiem, wiem muszę jakoś się zorganizować, ale to dla mnie nowość, całe to bloggowanie :P
Pozdrawiam,
Lupi♥
Co?! Jak?! Gdzie?! Theo!
OdpowiedzUsuńProszę, niech on jednak żyje, on nie moze umrzeć, mój Theo...
Ten drań byk tak niespodziewany, zaskoczylas mnie nim. A w dodatku ten pokój wspólny, to świetny pomysł, chcę takich więcej.
Teraz całą noc będę rozpaczala po Theo... Za resztę niestety wezmę się dopiero jutro.
Croy
Cieszę się, że się spodobało :D
UsuńWiem, biedny Teodor, ale cóż.. na każdego przyjdzie czas.. prawda? :<
Zapraszam się serdecznie, bo Twoje komentarze sprawiają, że sama się szczerze szeroko i straszę ludzi :P
Ściskam,
Lupi♥
No chyba jaja sobie ze mnie robisz! THEODOR NOTT NIE MOŻE UMRZEĆ!
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony, skoro Hermana stwierdziła że jest jej drugą połówka, to gdyby przeżył nie byłaby z Draconem.
No dobra, teraz wybaczam Ci zamordowanie Theo XD
Scena, w której Hermiona leży na Malfoyu - miód na moje serce.
"-Co robią świnie w chlewie jeżeli przyjdzie tam Hermiona? ………. Krum krum krum krum krum krum..."
Hahahha, to było strasznie suche ale mega śmieszne XD
Czytam dalej, nie zatrzymuje się choć na chwilkę :3
COOOOOOOOOOOO!?!?!?!? ;((((((((((((((
OdpowiedzUsuńPopłakałam się ;C
Gdzie jest mój Teo!? ;_____;
Co? Jak mogłaś zabić mi Teodora?! Nienawidzę cię! ( oczywiście żartuję, bo tak naprawdę cię uwielbiam). Ryczę i nie mogę się opanować. Nie jestem w stanie czytać dalej. Zacznę za jakieś 2 godziny
OdpowiedzUsuńTheo nie żyje?! Na razie jestem zbyt zaszokowana, żeby czytać dalej. Nie mniej jednak nadal jest ciekawie ;)
OdpowiedzUsuń~ Avada Kedavra :((
Cudo
OdpowiedzUsuń